niedziela, 28 lutego 2021

Rozdział 4 - Scarlet Cross

 


- Ania? Ania? Kochanie? Otwórz oczy, proszę - Andy nie na żarty zaniepokojony próbował ocucić ukochaną, która nadal bez przytomności leżała na podłodze.
Potrząsnął delikatnie jej ramieniem, a gdy to nie przyniosło rezultatu, wziął ją na ręce i położył na kanapie, by tam ją pocałować.
Dziewczyna obudziła się od razu. Uśmiechnęła się na widok ukochanego.
- Miałam straszny sen wiesz? Śniło mi się, że przyszli Ashley i Nate i powiedzieli nam, że Katie nie żyje - przytuliła się mocno do chłopaka.
Andy wtulił ją mocno w siebie.
- To niestety nie sen, kochanie - powiedział smutno całując delikatnie jej czoło.
Ania westchnęła smutno. Tak bardzo chciała, by to jednak nie okazało się prawdą. Jednak wiedziała, że jej nadzieje są płonne.
- Ech... a przez chwilę miałam nadzieję, że to jednak jest sen - ponownie westchnęła i ułożyła się na kanapie. - Mam nadzieję, że chociaż nie cierpiała... Ash? - spojrzała się wyczekująco na przyjaciela.
Ten podszedł do niej i przykucnął przy kanapie.
- Nawet tego nie wiem... przecież nie pozwolili nam jej odwiedzać - westchnął lekko. - Ale z tego co mi lekarz mówił przez telefon, to nie cierpiała, cały czas była nieprzytomna - dodał smutno.
Sam jeszcze cały się trząsł. Po rozmowie z lekarzem, która przyniosła tak tragiczne dla niego wiadomości, był niczym dobrze napięte struny w gitarze. Nerwy miał na granicy wytrzymałości, wszystko w nim się trzęsło. Nie mógł uwierzyć, że jego ukochana, dziewczyna z którą chciał spędzić resztę życia, tak po prostu odeszła.
- Andy... masz coś mocniejszego? Nie wytrzymam - powiedział nagle patrząc się na przyjaciela wyczekująco z nadzieją, że ten coś ma.
Zapytany pokiwał głową.
- Zaraz coś przyniosę - powiedział po czym wyszedł z kuchni, a Ashley poszedł za nim, zostawiając tym samym Anię i Nate'a samych w salonie.
Chłopak podszedł do leżącej na kanapie dziewczyny. Przytulił ją mocno do siebie kompletnie nie dbając o to, że w każdej chwili do pokoju mógł wrócić Andy. Ania wtuliła się w niego ufnie i mocno.
- Nie wiem... nie umiem... chyba nigdy nie przyzwyczaję się do myśli, że jej już nie ma - wyszeptał Nate tuląc się do dziewczyny.
- Ja też... ciężko będzie żyć ze świadomością, że ona nie zadzwoni, nie opierdzieli mnie za coś, nie pośmiejemy się już razem, nie będziemy ustalać szczegółów kontaktów z mediami po meczach - powiedziała Ania smutno. 
Nate poczuł łzy na swojej koszuli. Nie dbał o to. Mogła pobrudzić wszystkie jego koszule swoimi łzami, ale jeśli miała płakać i miało jej to pomóc poradzić sobie z emocjami, to niech to robi.
- Wasze przekomarzanki były cudowne, można było ich słuchać godzinami - zaśmiał się lekko chłopak. - A w sumie... to jak się poznałyście? Nigdy mi nie opowiadałaś...
- W szkole, chodziłyśmy razem do jednego liceum sportowego - Ania wyszła z objęć Nate'a i usiadła na kanapie. Chłopak usiadł obok niej. - Pamiętam to jakby to było wczoraj...


***
Wspomnienie - 10 lat wcześniej:
- Noż cholera, jak zwykle spóźniona, zajebiście, nawet na rozpoczęcie roku w nowej szkole muszę się spóźnić, nie ma co, świetne wrażenie zrobię na nauczycielach - wkurzona Ania biegła w kierunku szkoły, w której naukę miała teraz zacząć. 
Najlepsze liceum sportowe w mieście. Musiała spełnić całe mnóstwo wyśrubowanych wymagań, by się do niego dostać. Koncertowo zdała egzamin gimnazjalny i wręcz perfekcyjnie przeszła wymagane testy sprawnościowe. No żyć nie umierać. 
A teraz miała się tutaj spóźnić tylko dlatego, że nie chciało jej się wcześniej wstać z łóżka, by się wyszykować. Po prostu cudownie.
Weszła do budynku szkoły stukając szpilkami o kafelkową posadzkę. Bez problemu znalazła salę gimnastyczną, od wejścia było słychać głos dyrektorki.
Po cichu weszła na salę. Jakaś nauczycielka ją zauważyła i podeszła do niej.
- Która klasa? - spytała.
- 1A - odpowiedziała szybko.
Nauczycielka zaprowadziła ją do jakiejś grupki uczniów. Ania stanęła obok brązowowłosej dziewczyny w okularach, która wygladała nadzwyczaj sympatycznie.
- Cześć, Ania jestem - wyciągnęła do niej rękę.
Ta uśmiechnęła się i uściskała jej dłoń.
- A ja Kasia, ale wszyscy mówią na mnie Katie - odpowiedziała radośnie. - Możemy się trzymać razem, jeśli tylko chcesz. Wyglądasz na taką, która potrzebuje dobrego przewodnika - puściła jej oczko z uśmiechem.
Ania pokiwała głową w odpowiedzi i również cicho się zaśmiała.
- W tym dziwnym świecie zawsze przyda się dobry przewodnik - wyszeptała radośnie. Już wiedziała, że znalazła bratnią duszę.
Jak się okazało później, faktycznie tak było. Okazało się, że Katie lubi tą samą muzykę co Ania - rockową - więc dziewczyny miały mnóstwo wspólnych tematów. Obie oczywiście uwielbiały też sport oraz anime. Żyć nie umierać. 
KONIEC WSPOMNIENIA

***
- To w sumie tak to wyglądało... I od tamtego momentu przysięgłyśmy sobie, że będziemy nierozłączne - uśmiechnęła się Ania patrząc się z uśmiechem na Nate'a. - Nawet gdy powiedziałam jej po maturze, że jadę za ocean szukać szczęścia, to powiedziała, że jedzie ze mną. Jej rodzina była temu mega przeciwna, ale ona postawiła na swoim. Chciała się wyrwać z tamtego smutnego jak pizda kraju i zasmakować czegoś innego. A najważniejsze było to, by była ze mną. Nie wyobrażała sobie nawet dnia beze mnie - dodała śmiejąc się lekko.
Nate uśmiechnął się do niej i jeszcze raz ją mocno przytulił, gdyż dostrzegł w oczach przyjaciółki łzy.
- Myślę, że nawet teraz przy tobie będzie, jej duszek będzie przy tobie krążył, zobaczysz - wyszeptał jej do ucha gładząc ją lekko po plecach.
Ania ufnie wtuliła się w przyjaciela. Zawsze dodawał jej otuchy w trudnych chwilach, zawsze był, kiedy zdarzały jej się sprzeczki z Andym. Umiał ją pocieszyć, kiedy zdarzył jej się słaby mecz, a ukochanego nie było w pobliżu. Nawet ostatnie zdarzenie między nimi, kiedy pod wpływem alkoholu przespali się ze sobą, nie zmieniło nic, dalej był jej bliski.
Chociaż ta zdrada nie dawała jej czasami spokoju. Wiedziała, że nie powinna była tego robić i powinna powiedzieć Andy'emu prawdę. Wkurzyłby się, może nawet wyrzucił ją z domu, zerwał zaręczyny. Ale na pewno kiedyś by jej wybaczył. O ile w ogóle by to się stało. Opowiadał jej, jak to było z Julliet. Że wrócił z trasy i zastał ją z innym facetem w łóżku. Gdyby się dowiedział, że Ania wywinęła mu podobny numer... chyba nigdy by jej nie wybaczył i kompletnie się załamał.
Dlatego wolała na razie nie mówić mu prawdy. 
Nie mogła też powiedzieć, że nie dręczyło jej sumienie. Na drugi dzień po tym zdarzeniu dotarło do niej co się stało. Wymieniali z Natem ciepłe smsy od tamtego czasu, jednak mimo to ciągle gryzło ją sumienie. Powinna być wobec Andy'ego fair... ale jeszcze nie teraz. To nie był dobry czas na takie wyznania. Dopiero co dowiedzieli się o śmierci Katie, nie chciała Andy'ego jeszcze bardziej dobijać.
- Też tak myślę, że będzie - uśmiechnęła się smutno unosząc głowę i patrząc się ciepło na przyjaciela. - To taka przyjaźń, której nie rozerwie nawet śmierć - dodała poważnie. - Ona wciąż będzie dla mnie żywa w moich wspomnieniach i w moim sercu - dodała po chwili odsuwając się lekko od przyjaciela, gdyż usłyszała kroki Andy'ego.
Przyszli z Ashem i przynieśli trochę alkoholu. Oczywiście nie mogło zabraknąć Jacka Danielsa, ulubionej whisky Ashleya.
- Napijecie się trochę? - Andy spojrzał się pytająco na Anię i Nate'a.
Czarnowlosy pokręcił głową. 
- Ja dziękuję, prowadzę - uśmiechnął się lekko.
- A ja chętnie - powiedziała Ania biorąc do ręki szklankę z whisky i opróżniając ją jednym haustem.
Tego jej było trzeba... takiej solidnej porcji alkoholu. Dzięki niemu zapominała o całym bożym świecie i odpływała w swoją własną, idealną rzeczywistość. I dzisiaj miała zamiar to zrobić...
Kilka godzin później była już nieco wstawiona. Czuła, że świat wokół niej wiruje. Kątem oka widziała, że Ashley i Nate już się zbierają i wychodzą. Zostali z Andym sami.
- Jesteś pijana skarbie - powiedział chłopak biorąc ukochaną na ręce i niosąc ją do sypialni.
Objęła go za szyję i wtuliła się.
- Ja nie jestem... pijana - wybełkotała głosem wyraźnie wskazującym na co innego.
Nie czuła się tak jak mówił Andy. Dopóki ogarniała co się wokół niej dzieje, nie uważała się za osobę pijaną. Co najwyżej lekko wstawioną.
- Oj kochanie moje - pokręcił głową chłopak i położył ukochaną na łóżku. Zaczął ją rozbierać. - Nawet w takim stanie jesteś cholernie pociągająca - dodał sam nie wiedząc dlaczego.
Może dlatego, że jak patrzył na jej ciało, to nie umiał inaczej myśleć. Jak widział te dorodne piersi i cudowne biodra, ten brzuch, nogi... No cóż... Twardziel w gaciach był od razu.
- Może chcesz mnie sprawdzić? Ja jestem bardzo skoczna, zwłaszcza teraz - uśmiechnęła się do niego szeroko i wstała z łóżka już praktycznie naga. Spojrzała się na jego spodnie, w których było widać spore wybrzuszenie. - Oj kochanie, nie ukryjesz przede mną swoich intencji - dodała chichocząc niczym mała dziewczynka po czym zaczęła go rozbierać, a potem już nagiego pociągnęła na siebie i razem padli na łóżko całując się namiętnie.
Szybko przejęła inicjatywę i usadowiła się na nim wygodnie. Całowała go dosłownie wszędzie, pieszcząc swoimi ustami całe jego ciało, czym wywoływała u ukochanego słodkie jęki i westchnienia rozkoszy. Sama również wzdychała czując jego dłonie na swoim ciele.
- Och kochanie - westchnęła słodko i dotarła między jego nogi, zaczęła słodko ustami pieścić jego ogromną i twardą męskość.
Andy jęknął czując tą bardzo intymną pieszczotę. Wsunął dłonie w jej włosy. Uwielbiał, gdy ukochana tak go pieściła. Zawsze była gorąca, ale teraz przechodziła już samą siebie. Wiedział, że nikomu jej nie odda. I to nie tylko ze względu na jej umiejętności łóżkowe. Były też inne względy oczywiście, jak jej charakter i cudowne dobre serduszko.
W pewnym momencie nie wytrzymał.
- Aniuś... teraz ja cię wypieszczę - wyszeptał słodko podniecony, po czym powalił zaskoczoną dziewczynę na łóżko i przykrył ją swoim ciałem, które zaczął obdarowywać pocałunkami, czym wywołał u dziewczyny jęk rozkoszy.
Uwielbiała to, kochała jego usta na swoim ciele, ten rodzaj gry wstępnej był dla niej niczym preludium do późniejszego aktu miłosnego, który zawsze był cudowny i pełen namiętności. Zaczęła dotykać ciała ukochanego, czym wywołała u niego gardłowy pomruk.
Objęła go lekko swoimi udami, dając mu do zrozumienia, że już dłużej nie wytrzyma i chce go poczuć w sobie. Chłopak załapał aluzję i już po chwili byli jednością...
Reszta nocy minęła im namiętnie. Andy spał wykończony wtulony w ciało ukochanej. Ania nie spała. Nie mogła. Nie dlatego, że miała jeszcze energię, ale dlatego, że targały nią wspomnienia. 
Andy nie był jej pierwszym facetem i dobrze o tym wiedział. Znał jej historię. Miał świadomość, że Ania wiążąc się z nim nie była dziewicą. Nie przeszkadzało mu to bynajmniej. Jedyne czego od niej wymagał, to wierności i bezgranicznej miłości, i to właśnie otrzymywał.
Jednak zanim poznała Andy'ego i w ogóle zanim przeprowadziła się z Katie do USA, miała chłopaka. W liceum spotykała się z Hubertem, tym samym Hubertem, który teraz był z Iwonką. 
Spotykali się przez rok, związek zakończył się w momencie, w którym Ania zdecydowała o wyjeździe za ocean, czego Hubert nie mógł zaakceptować. Nie wyobrażał sobie związku na tak dużą odległość, podobnie jak zresztą Ania. Uważał też, że Ania za bardzo jest przywiązana do przyjaciółki, co było dla niej osobistą obrazą. Zerwała z nim na dwa dni przed wylotem do Stanów.
Jednak wcześniej przeżywali wspólnie naprawdę piękne chwile, zwłaszcza najpiękniejsze były momenty, gdy mogli być sami bez rodziców i oddawać się miłosnym uniesieniom.


***
Wspomnienie - 8 lat wcześniej:
- Tak, pamiętam, spotykamy się przed szkołą i idziemy do ciebie - uśmiechnęła się Ania rozmawiając przez telefon z Hubertem, swoim ukochanym. Szła właśnie do szatni, gdzie miała czekać na nią Katie. - Twoja mama mam nadzieję nie wróciła jeszcze z pracy? 
Chłopak zaśmiał się pod nosem.
- Spokojnie, dzisiaj ma drugą zmianę, wróci późno - powiedział radośnie. Już nie mógł się doczekać na spotkanie z ukochaną.
- To dobrze, będziemy mieli sporo czasu, żeby "porozmawiać" - zachichotała dziewczyna. Wymienili jeszcze kilka czułych słów i Ania się rozłączyła, gdyż usłyszała za sobą kroki przyjaciółki, która właśnie dotarła do szatni.
- No cześć, przepraszam, zmarudziłam w kibelku - zaśmiała się dziewczyna otwierając swoją szafkę w szatni. - To co, dzisiaj widzisz się z Hubertem? - zapytała z uśmiechem patrząc się na przyjaciółkę.
Ania pokiwała głową i założyła buty.
- Podobno zaraz będzie pod szkołą, idziemy dziś do niego na całe popołudnie - uśmiechnęła się znacząco dziewczyna ruszając brwiami.
Katie wiedziała co to oznacza i tylko uśmiechnęła się lekko zamykajac szafkę.
- Mam nadzieję, ze dzieci z tego nie będzie - zaśmiała się lekko. - Zabezpieczacie się mam nadzieję?
- Tak, oczywiście, nie inaczej - uśmiechnęła się Ania i również zamknęła szafkę, po czym wzięła torbę.
Po chwili obie wyszły z szatni i ze szkoły, przed wejściem już stał Hubert. Na widok ukochanej z przyjaciółką uśmiechnął się i podszedł do dziewczyn.
- Witam piękne panie - przywitał się z nimi, ściskając lekko Katie i całując czule z Anią.
Katie tylko westchnęła i zaśmiała się delikatnie. Cieszyła się szczęściem przyjaciółki, chociaż fakt, iż miała chłopaka, oznaczał, że jej poświęca nieco mniej czasu. Ale była w stanie to przeżyć. Jeśli tylko Ania miała być szczęśliwa. 
- To ja wam nie przeszkadzam gołąbeczki - uściskała serdecznie Anię. - Liczę kochana, że odezwiesz sie do mnie wieczorem - wyszeptała jej do ucha.
- Masz to jak w banku - odpowiedziała szeptem przyjaciółka.
Katie tylko się uśmiechnęła po czym poszła w swoją stronę.
- To co, i my chodźmy, już nie mogę się doczekać, aż zobaczę to ciałko w akcji - wyszeptał słodko Hubert do ucha ukochanej, czym wywołał dreszcze na jej ciele.
Dziewczyna tylko zachichotała, po czym wzięła ukochanego za rękę i poszli do niego. Mieszkał niedaleko, więc szybko dotarli na miejsce. 
Ledwie dotarli na miejsce, chłopak szybko upewnił się, że jego mamy jeszcze nie ma w domu, a gdy tylko okazało się, że są sami, podszedł do ukochanej i czule ją pocałował. 
- Nareszcie - wyszeptał tylko i chwycił ją mocno w ramiona.
Dziewczyna oddała pocałunek i objęła ukochanego za szyję.
- Nie zwlekajmy zatem, obiad zjemy później, po tym będzie lepszy apetyt - zachichotała po czym poszła do pokoju chłopaka kręcąc tyłkiem.
Hubert nie mógł przejść koło takiego gestu obojętnie i natychmiast pobiegł za ukochaną. W swoim pokoju wziął ją mocno w ramiona.
- Tak dawno tego nie było - wyszeptał ściągając z niej ubrania i rozrzucając po całym pokoju.
Dziewczyna zachichotała lekko i również zaczęła zdejmować z niego kolejne części garderoby. 
- Ściągajmy to szybko, jestem taka napalona, że nie wytrzymam dłużej - wyszeptała między jednym a drugim pocałunkiem, po czym pociągnęła chłopaka na łóżko.
Usiadła na nim i zaczęła całować całe jego cudowne ciało. Ciało Huberta przeszedl dreszcz rozkoszy. Czuł się bosko, jak zawsze zresztą, gdy spotykał się z ukochaną.
- Kochanie... ja też dłużej nie wytrzymam - wyszeptał słodko podniecony, gdy ukochana zaczęła pieścić językiem jego nabrzmiałą męskość. 
Dziewczyna zachichotała, po czym ułożyła się wygodnie na łóżku.
- A zatem nie zwlekajmy kochanie, zacznijmy od klasyka - wyszeptała kusząco układając się na łóżku.
Hubertowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Zabezpieczył się odpowiednio i po chwili byli już jednością...
Jakieś kilka godzin później leżeli w swoich ramionach, spoceni i zmęczeni, ale szczęśliwi.
- To było cudowne kochanie - wyszeptała Ania tuląc się do Huberta i dotykając jego klaty, na co chłopak zareagował słodkim mruczeniem, po czym uśmiechnął się i pocałował ukochaną.
- Zgadzam się, byłaś taka cudowna, a ona taka ciasna - wyszeptał jej do ucha.
Dziewczyna zachichotała. Uwielbiała te ich sprośności tuż po seksie.
- A on był taki ogromny, myślałam, że przebije mnie na wylot albo rozerwie - wyszeptała słodko dając mu buziaka w policzek.
Zachichotali oboje słodko. Ich miłość była taka piękna, czuli, że są dla siebie stworzeni.
KONIEC WSPOMNIENIA

***
Następnego dnia Ania została sama w domu. Ashley i Andy poszli załatwiać formalności związane z pogrzebem Katie. Ania ze względu na swój stan psychiczny nie była w stanie w tym uczestniczyć, to byłoby dla niej zbyt trudne, przynajmniej tak czuła.
Leżała nago w łóżku. Obok stała nierozpoczęta jeszcze flaszka z winem. Miała zamiar dzisiaj ją wyzerować. Ale to wszystko czekało na Andy'ego. Jeśli pić, to tylko z nim.
Ale na razie leżała pod kołdrą i myślała. To wszystko było zbyt trudne, by sobie z tym tak po prostu samemu poradzić. I nie mówiła tu tylko o śmierci Katie. 
Cały czas gryzło ją sumienie po tej akcji z Natem. Nie miała obok siebie nikogo, komu mogłaby się zwierzyć. Andy'emu z oczywistych względów powiedzieć nie mogła. Ashowi też, wiedziała, że ten od razu powie wszystko Andy'emu, wszak byli najlepszymi przyjaciółmi. Gadanie o tym z Natem nie miało sensu, a Katie nie było. Zostawała tylko jedna osoba, ale była daleko w Polsce. 
Jednak to nie było przeszkodą. Ania jako tako się ubrała od pasa w górę i wzięła do ręki laptopa, by zadzwonić do Huberta na Skype. Miała nadzieję, że nie przeszkodzi mu w randce z Iwonką albo nie zastanie ich w łóżku.
Na szczęście tak nie było i już po chwili na ekranie pojawiły się radosne twarze przyjaciół Ani.
- Cześć, mam nadzieję, że nie przeszkodziłam w niczym - zachichotała lekko dziewczyna starając się brzmieć w miarę radośnie.
Hubert zachichotał lekko.
- Spokojnie, absolutnie w niczym nie przeszkodziłaś, Iwonka dopiero przyjechała - odpowiedział z uśmiechem patrząc się na przyjaciółkę. - Cóż się stało, że do nas dzwonisz? Zapewne masz do nas jakąś sprawę. Jak tam Katie?
Na wspomnienie przyjaciółki Ania posmutniała. Dostrzegła to Iwonka i od razu postanowiła interweniować.
- Czy Katie... nadal żyje? - zapytała powoli patrząc się wyczekująco na Anię.
Ta pokręciła głową w zaprzeczeniu.
- Zmarła wczoraj o północy - powiedziała powoli, a w jej oczach przez chwilę pojawiły się łzy.
Hubert i Iwonka byli przerażeni. Nie spodziewali się takiego rozwoju wypadków, chociaż z pewnością mieli ku temu pewne obawy.
- Przykro nam - powiedziała dziewczyna szczerze, a Hubert jej przytaknął. - Jakbyśmy tylko mogli, to byśmy cię przytulili, a tak to tylko na odległość - lekko objęła laptopa, tak jakby chciała przytulić przyjaciółkę.
Ania uśmiechnęła się lekko i przestała płakać. Otarła resztki łez.
- Nie wiem jak ty to robisz Iwonka, ale naprawdę jak ty coś powiesz, to od razu człowiekowi lżej na sercu - stwierdziła radośnie. - Hubert ma naprawdę szczęście, że cię poznał i że jesteście razem... Dziękuję naprawdę z całego serduszka, ale nie tylko z tym do was dzwonię - dodała patrząc się na nich uważnie.
- No to słuchamy cię jak radia - uśmiechnęła się Iwonka i spojrzała się na dziewczynę wyczekująco.
Ania westchnęła. Nie wiedziała od czego zacząć ani jak przejść do meritum całej sprawy. Ale uznała, że musi się przyznać. Bo jak nie teraz, to kiedy?
- A zatem... Jakiś tydzień temu miałam trudne momenty, martwiłam się o Katie. Andy polecił mi przejażdżkę na mojej "Bestii" więc wzięłam motor i pojechałam na miasto. Wpadłam do Nate'a, mojego przyjaciela. Wypiliśmy trochę... no i stało się, poszliśmy do łóżka. Andy o niczym nie wie, wyczuł co prawda perfumy Nate'a na moich włosach tamtego dnia, ale nie drążył tematu. Zbyłam go tym, że Nate mnie przytulał. Przez jakiś czas ja i Andy mieliśmy "ciche dni", ostatnio udało nam się wrócić do normalnych relacji, jednak cały czas gryzie mnie sumienie. Chciałabym mu powiedzieć, ale boję się, że mnie zostawi. Jego poprzednia dziewczyna też go zdradziła i przyłapał ją na gorącym uczynku. NIe chcę być tą, która go ponownie zrani, ale też nie chcę go okłamywać i żyć w tym kłamstwie - wyrzuciła z siebie Ania praktycznie jednym tchem. - Kompletnie nie wiem, co mam z tym zrobić i jak to rozwiązać. 
Iwonka zamyśliła się na chwilę i spojrzała się na ukochanego obok, który również się zamyślil.
- Nie ulega wątpliwości, że on musi się tego dowiedzieć bezpośrednio od ciebie - powiedział nagle Hubert. - Nie możesz pozwolić, by przyłapał was albo żeby ktoś z jego przyjaciół zobaczył kiedyś ciebie i Nate'a i doniósł o tym Andy'emu. 
- To to sama wiem, ale jak mu to powiedzieć? I kiedy? Nie chcę mu teraz dostarczać dodatkowych smutków, i tak jest przybity przez śmierć Katie - Ania westchnęła ciężko.
- Możesz przyznać, że żałujesz tego co się stało, że to był tylko jednorazowy skok w bok, że to się nigdy więcej nie powtórzy... może ci wybaczy - powiedział Hubert powoli. - A nawet jeśli początkowo tego nie zrobi, to przemyśli sprawę i będzie znowu jak dawniej... A co do terminu to jeszcze bym poczekał, niech na spokojnie załatwi sprawy z Katie i dopiero możesz mu powiedzieć. Zwłaszcza, że wtedy przekonasz się, czy tamta sytuacja z Natem to był naprawdę tylko jednorazowy skok w bok, czy czujesz coś więcej do tego chłopaka - dodał poważnie. - Nad tym zresztą też się musisz zastanowić.
Ania lekko westchnęła i uśmiechnęła się lekko do przyjaciół.
- Dziękuję... naprawdę mi pomogliście,mam nadzieję, że w razie czego mogę nadal na was liczyć? - zapytała z uśmiechem. 
- A trzepnął cię ktoś kiedyś w coś? - zaśmiała się Iwonka. - Jasne, że tak, w końcu jesteśmy twoimi przyjaciółmi - dodała słodko. - A teraz pozwól, że pójdziemy spać, późno się u nas zrobiło.
- A tak, racja, strefy czasowe... - zaśmiała się lekko Ania. - Jasne, już wam nie przeszkadzam, grzecznie tam, gołąbeczki - dodała i wyłączyła się.
Położyła się na łóżku i zaczęła myśleć o tym wszystkim, co usłyszała od swoich przyjaciół.

***
W tym samym czasie w Polsce Iwonka i Hubert szykowali się już do snu. Znaczy nie do snu, bo w ich przypadku o spaniu mowy być nie mogło.
Hubert był w łazience, a Iwonka szykowała dla niego niespodziankę. Poszła za radą Ani i kupiła w internecie strój lisa, składający się tylko z uszu zakładanych w formie opaski na głowę i ogona doczepianego do bielizny. Szybko się w to przebrała i tylko w tym czekała na ukochanego w łóżku.
Gdy chłopak wrócił do pokoju, stanął jak wryty na widok ukochanej. I nie tylko on stanął, czego Iwonka nie omieszkała zauważyć i zachichotała. 
- Widzę, że ktoś tu wstał - wyszeptała zmysłowo patrząc się na ukochanego.
Hubert uśmiechnął się do niej słodko po czym rozebrał się do naga.
- Na widok takiej lisiczki to ciężko żeby nie stanął - zaśmiał się lekko i położył się obok ukochanej, po czym słodko ją pocałował, pozbył się stroju i zaczął delikatnie pieścić dziewczynę.
- Jak mokro - zachichotał lekko pieszcząc dziewczynę między udami, na co ta zareagowała słodkim jękiem.
- Na twój widok zawsze, kochanie moje - wyszeptała słodko podniecona i zaczęła też pieścić jego męskość, co spowodowało gardłowy jęk u ukochanego.
- Ty to wiesz jak mnie rozpalić skarbie - wyszeptał, po czym zabrał się w końcu do bardzo niegrzecznych rzeczy...

***
Tymczasem Ania rozebrała się z powrotem i leżała w łóżku. Myślała o tym, co powiedzieli jej przyjaciele.
Czy naprawdę Nate to był tylko przyjaciel? Czy ta sytuacja z zeszłego tygodnia była tylko jednorazowym wybrykiem? Wszak obiecała mu, że powtórzą to wszystko, ale na razie nic o tym nie mówili. Nie chcieli wzbudzać podejrzeń Andy'ego. Bali się, że jeśli zaczną się zbyt często spotykać, Andy może coś zacząć podejrzewać. A tego nie chcieli.
Dziewczyna uśmiechnęła się na wspomnienie pierwszego spotkania z przyjacielem, które było tak przypadkowe, jak tylko mogło się wydawać.

***
Wspomnienie - 4 lata wcześniej:
- No chodź, szybko bo się spóźnimy - Ania poganiała przyjaciółkę w drodze na największy konwent anime w LA, Anime Expo. - Zaraz zaczyna się panel z Natem - dodała próbując sprawić, że przyjaciółka przyspieszy nieco tempo swojego chodu.
- No już idę idę, spokojnie, zdążymy - uspokoiła ją, gdy wchodziły do ogromnego budynku, w którym znajdował się już tłum ludzi.
Na szczęście miały wcześniej kupione bilety i weszły od razu. Dostały swoje identyfikatory i poszły w kierunku miejsca, gdzie miało się odbyć spotkanie z ich idolem.
NateWantsToBattle od dawna był ich ulubionym youtuberem, ale nie miały do tej pory okazji się z nim spotkać twarzą w twarz, chłopka nigdy nie przyjechał do Polski. Dopiero tutaj, w LA, miały taką możliwość.
Jak szybko się okazało, nie one jedne, gdyż przed pomieszczeniem stało mnóstwo chętnych na spotkanie z Natem.
- O kurczę, ale tłum, oby udało nam się dostać jakieś miejsce siedzące - powiedziała Katie, gdy wchodziły do pomieszczenia z całym tłumkiem.
- Najwyżej będziemy stać, najważniejsze to spotkać Nate'a - odpowiedziała szybko Ania.
Katie pokiwała głową. W sumie przyjaciółka miała rację. Nieważne czy będą stać czy siedzieć. Liczyło się samo spotkanie z idolem.
Miejsca udało się zająć. Chwilę potem zaczęło się całe spotkanie. Dziewczyny chłonęły każde słowo chłopaka, jakby był co najmniej jakimś bogiem. Ich marzenia właśnie się spełniały. Zapomniały o całym bożym świecie. 
Po spotkaniu Nate miał rozdawać autografy. Dziewczyny miały odpowiednie zdjęcia. Na miękkich nogach podeszły do stolika. Wydukały swoje imiona. Starały się wypaść naturalnie. Chyba im się udało, bo zauważyły, że chłopak też się do nich uśmiechnął.
Po spotkaniu poszły coś zjeść, gdyż już kiszki im marsza grały. Jednak Ania z wrażenia nie była w stanie przełknąć nawet kęsa.
- No weź zjedz coś, bo wyglądasz jak śmierć - powiedziała Katie próbując wcisnąć w przyjaciółkę kawałek pizzy.
Ania pokręciła głową. 
- Nie wiem, czy będę w stanie cokolwiek zjeść po tym spotkaniu... Widzieć go twarzą w twarz było naprawdę niesamowite... Wiem, że może zachowuję się jak napalona nastolatka, ale to prawda - uśmiechnęła się pod nosem. - I wiem co mi powiesz, że to tylko człowiek, taki sam jak my, nie ma się czym ekscytować... Ale co ja poradzę, że to nasz idol od wielu lat? - Ania westchnęła i jednak wzięła kawałek pizzy. Głód jednak wygrał.
Niestety spokój został im zakłócony przez pewnego namolnego typa, który wyraźnie szukał towarzystwa i nie umiał zrozumieć, że dziewczyny nie życzą sobie jego obecności. Gadał im nad głową, a dziewczyny dokoła szukały wzrokiem pomocy.
Po części jadalnej akurat kręcił się Nate również kupujący sobie jedzenie. Zauważył wzrok jednej z dziewczyn, koło których siedział jakiś namolny typek, wyraźnie nic nie robiący sobie z tego, że dziewczyny nie życzą sobie jego towarzystwa. Postanowił zainterweniować.
- No cześć kochane, miło was widzieć - uśmiechnął się podchodząc do nich jednocześnie skierował do nich spojrzenie mówiące "udaję waszego przyjaciela współpracujcie".
- A cześć cześć, miło cię wreszcie widzieć Nate, odnaleźliśmy się w końcu na tym konwencie - zaśmiała się Katie robiąc chłopakowi miejsce między sobą a przyjaciółką.
Ten usiadł na wyznaczonym miejscu i posłał natrętowi znaczące spojrzenie, które sprawiło, że chłopak natychmiast załapał aluzję i w końcu się ulotnił.
- Dzięki, już myślałyśmy, że nigdy go od siebie nie odgonimy - uśmiechnęła się Ania. - Jestem Ania, a to moja przyjaciółka Katie. Jesteśmy z Polski, ale mieszkamy w LA - szybko dokonała prezentacji.
- Miło mi was poznać... Od razu widać, skąd jesteście i już wiem, dlaczego mówią, że Polki to najpiękniejsze kobiety na świecie - zaśmiał się Nate puszczając im znaczące oczko.
Dziewczyny tylko się zarumieniły i zachichotały.
KONIEC WSPOMNIENIA


***
Od tamtego momentu mieli ze sobą kontakt praktycznie codziennie. Bez kontaktu ze sobą nie umieli funkcjonować. Nawet gdy dziewczyny związały swoje życie z Black Veil Brides, Nate nadal był w ich życiu i wspierał je oraz służył radą, by mogły się odnaleźć w tym trudnym, męskim świecie.
Nigdy nie było między nimi czegoś więcej niż tylko zwykłej przyjaźni, a przynajmniej dziewczyny nigdy tego nie odczuwały. Nate nie dawał im niczego takiego do zrozumienia, zwłaszcza, że miał w tamtym czasie dziewczynę. Nawet gdy z nią zerwał, nadal byli jedynie przyjaciółmi.
Dopiero teraz pojawiła się między nimi jakaś dziwna chemia. Niby nie powinno tak być, ale od jakiegoś roku Ania miała wrażenie, że Nate się w niej podkochuje. Zresztą ich ostatnia wspólna noc była tego idealnym dowodem. Westchnęła lekko. Otworzyła w końcu wino i zaczęła pić prosto z butelki.
W głowie grała jej przeróżna muzyka. Zwłaszcza ostatnio w pamięć zapadła jej jedna, którą napisał Andy:

My mind remains my pain
I'm tied down to this chain
It spirals as I ache
To find holy embrace
Stay here with me, I'm afraid of my soul
Blackened and left in control
Cannot be free and you can't deny
The end is coming
(The end is coming)

Will we live?
Will we die?
Just keep on saving our goodbyes
The fear and the cost
The world will stain us with a scarlet cross

A symbol for my shame
The color of your name
It's how they see you break
And live with my mistakes
Sin for me, cast away from it all
Watching every letter fall
Hold onto me, I can't let go
The End is coming
(The End is coming)

Will we live?
Will we die?
Just keep on saving our goodbyes
The fear and the cost
The world will stain us with a scarlet cross

With the fear and the cost
The world will stain us with a scarlet cross

Will we live?
Will we die?
Just keep on saving our goodbyes
The fear and the cost
The world will stain us with a scarlet cross

With the fear and the cost
The world will stain us with a scarlet cross

With a scarlet cross
(Oh oh oh oh oh oh)
With a scarlet cross

Po opróżnieniu 750ml alkoholu chwiejnym krokiem wstała i zeszła powoli na dół z butelką w dłoni. Na szczęście ubrana w koszulkę ukochanego. Postanowiła zrobić obiad, wszak niedługo miał wrócić Andy.
Nie dotarła jednak do kuchni. Na ostatnim schodku niefortunnie się poślizgnęła i spadła na podłogę. Poczuła ogromny ból w nodze.
Na to wszystko wszedł Andy. Zobaczył Anię leżącą na podłodze. Z butelką w ręku. Poczuł jednocześnie ogromny strach i rozczarowanie zachowaniem ukochanej. Nie tego się po niej spodziewał.

niedziela, 21 lutego 2021

Rozdział 3 - Lost it all

 


- Ale zaraz, jak to umiera? - uniósł brwi Andy patrząc się na zapłakaną ukochaną. Nie nadążał za ocieraniem jej lejących się wręcz po twarzy łez.
Ania uniosła głowę smutna. Spojrzała się w jego oczy.
- Najprawdopodobniej ma to draństwo, na które umarło większość ludzi na całym świecie - powiedziała powoli drżącym głosem. - A Ashley mi kiedyś mówił, że jest strasznie osłabiona, że dużo pracuje, że znalazła sobie jakieś zastępcze zajęcie dopóki nie wrócą moje mecze... Raz czy dwa mu zemdlała, ale nie dała się zabrać do lekarza, tylko faszerowała się czymś na wzmocnienie... A dzisiaj... - tu streściła mu wszystkie szczegóły rozmowy z Ashem.
Andy słuchał tego wszystkiego z coraz bardziej rozdziawioną buzią. Był też coraz bardziej zmartwiony i jednocześnie przerażony. Do tej pory nie sądził, że pandemia dotknie go aż tak bardzo i tak blisko.
Popatrzył przez chwilę na Anię. Wiedział, ile przyjaciółka dla niej znaczyła. Były jak siostry, praktycznie nierozłączne dopóki każda nie związała się ze swoją drugą połową. Ale i tak były blisko siebie. Czuł, że jeśli stanie się najgorsze, jego ukochana kompletnie się załamie. 
- Masz fajkę? - zapytała nagle dziewczyna drżącym głosem.
Uniósł brwi.
- Będziesz teraz palić? - z wahaniem w głosie powoli podał dziewczynie paczkę papierosów. - Miałaś do tego nie wracać zdaje się... Co z twoim postanowieniem?
Ania wzięła od niego paczkę i wyciągnęła jednego, po czym zapaliła go wyciągniętą z szuflady zapalniczką, a popielniczkę postawiła na kołdrze.
- Jebać postanowienia - powiedziała stanowczym głosem. - Muszę się trochę odstresować, a potem odpłynąć w coś przyjemnego - dodała znacząco ruszając brwiami.
Andy uśmiechnął się i w tym momencie kompletnie zapomniał o tym co przed chwilą powiedział i o swojej trosce o płuca ukochanej. Dziewczyna miała świetną umiejętność zmieniania tematu i kuszenia go do naprawdę niegrzecznych rzeczy. Nawet jeśli sytuacja była potencjalnie niesprzyjająca, tak jak chociażby teraz, gdy gdzieś indziej działa się tragedia jego najlepszego przyjaciela.
Ania uśmiechnęła się do niego szeroko i usiadła opierając się o poduszki jednocześnie pozwalając kołdrze opaść z jej nagiego ciała. Odsłoniła przy tym swoje jędrne i zawsze kuszące piersi.
Na ich widok w jej ukochanym zagotowała się krew z pożądania. Przysunął się do ukochanej.
- Tylko skończysz palić... nie pozbędziesz się mnie przez całą noc - wyszeptał do jej ucha jednocześnie pieszcząc te cudeńka, które tak kochał w jej ciele.
Przez ciało dziewczyny przeszedł przyjemny dreszcz i uśmiechnęła się zalotnie do niego.
- Nie mam bynajmniej zamiaru - wyszeptała podniecona ruszając znacząco brwiami z uśmiechem. - Poddam się wszystkiemu - dodała zalotnie.
Andy uśmiechnął się zadziornie.
- Uważaj, bo to wykorzystam - wyszeptał zsuwając dłoń nieco niżej by zacząć pieścić ją coraz bardziej intymnie. Tak bardzo jej pragnął, chciał zanurzyć się w tym boskim wnętrzu.
Ania jęknęła słodko czując pieszczotę. Zgasiła papierosa i odstawiła popielniczkę na szafkę. Chwyciła ukochanego za szyję i powaliła go na poduszkę, po czym usiadła na nim nabijając się na jego twardą jak stal męskość i zaczęła delikatne ruchy biodrami.
- Nie zapomnisz tej nocy skarbie - wyszeptała słodko podniecona.
Andy wiedział, że tak właśnie będzie. Złapał ją za biodra i zaczęli wspólną podróż do gwiazd...
***
Trzy tygodnie później, w zupełnie innej części świata, a konkretnie w Polsce Hubert i Iwonka właśnie spędzali wspólny romantyczny wieczór. Leżeli przytuleni na łóżku chłopaka i oglądali film, a on bawił się jej długimi brązowymi włosami. Uwielbiał ich dotykać, tak jak zresztą całego ciała dziewczyny, które było naprawdę sexy.
W filmie właśnie pojawiła się gorąca scena, na którą oboje się uśmiechnęli.
- Czy ty myślisz o tym samym co ja? - zapytała zalotnie Iwonka zdejmując na chwilę swoje okulary i znacząco odwracając się do chłopaka przodem.
Hubert się zaśmiał. Doskonale wiedział, o co chodzi ukochanej i miał zamiar jej to dać. Zatrzymał film.
- Przyznam, że wiem i nie mam zamiaru stawiać oporu - uśmiechnął się słodko po czym namiętnie pocałował ukochaną.
Ona tylko na to czekała. Objęła go mocno za szyję i powoli przekręciła na plecy, by móc na nim usiąść okrakiem. Cały czas go całując zaczęła mu podciągać koszulkę.
- Niegrzeczna dziewuszka - wyszeptał między pocałunkami również zdejmując z niej kolejne części garderoby odslaniając tym samym kolejne partie jej seksownego ciała.
Dziewczyna tylko zachichotała i zamruczała czując niesamowitą przyjemność z pieszczot swojego ukochanego.
Reszta wieczoru upłynęła im bardzo przyjemnie i niegrzecznie. Wtuleni w siebie przykryli się kołdrą i spali. Znaczy Hubert spał. Iwonka leżała w jego ramionach i patrzyła się w sufit. Myślała. 
Seks z ukochanym był naprawdę cudowny. Było w nim wszystko, co tylko mogła sobie wymarzyć. Lepiej trafić nie mogła. Ale chciała go zaskoczyć, zachwycić, robić mu niespodzianki czy coś. Ale nie wiedziała, jak to ma zrobić. Musiała się kogoś poradzić. I już wiedziała kogo. 
Powoli wysunęła się z ramion Huberta i wstała z łóżka. Wzięła jego laptopa i zeszła na dół. Bez problemu zalogowała się na konto (znała hasło) i włączyła Skype z nadzieją, że Ania będzie online, bo to właśnie jej miała zamiar się poradzić.
Na szczęście była i zaraz potem na ekranie pojawiła się twarz przyjaciółki Huberta.
- O cześć Iwonka, nie spodziewałam się telefonu od ciebie - uśmiechnęła się do niej szeroko. - Co tam u was słychać? Nie odzywacie się prawie w ogóle, już myslałam, ze zapomnieliście o mnie - dodała uśmiechając się smutno.
Początkowo Iwonka była nieco zazdrosna o Anię, w końcu ta tak dobrze dogadywała się z Hubertem i w ogóle. Jednak z czasem zaufała dziewczynie i zaprzyjaźniły się. Przekonała się, że Ania jest naprawdę ciepłą osobą i można na niej polegać. Zwłaszcza, że teraz miała faceta, więc nie była zagrożeniem. 
- Wiesz jak to jest, a to praca, a to dom i ciągle coś - zaśmiała się lekko Iwonka. - A u was co tam? Widzę po twarzy, że nie jest najlepiej - dodała z troską w głosie.
Jak nikt inny umiała odczytywać emocje innych. Nawet jeśli ktoś mówił, że jest w porządku, to i tak wiedziała, że nie zawsze mówi prawdę. Ania też to wiedziała, więc postanowiła od razu powiedzieć prawdę.
- Moja przyjaciółka... Katie... kojarzysz ją pewnie - powiedziała powoli, a Iwonka skinęła głową. - Jest w szpitalu, nieprzytomna, w bardzo ciężkim stanie, lekarze mówią, że może umrzeć - wyrzuciła z siebie.
Iwona rozdziawiła buzię z przerażenia.
- Ach gdybym tylko tam była, to bym cię przytuliła mocno... tak strasznie mi przykro, mam nadzieję, że z tego wyjdzie - powiedziała szczerze patrząc się na przyjaciółkę z troską.
- Też mam taką nadzieję, na szczęście mam wsparcie - uśmiechnęła się Ania smutno. - Ale wnoszę, że nie tylko po to dzwonisz - dodała.
- Dokładnie... mam sprawę - powiedziała powoli Iwonka. - Chciałabym jakoś zaskoczyć Huberta w łóżku, wiesz zachwycić go w jakiś sposób, rozumiesz o co mi chodzi... Miałabyś może jakieś rady dla mnie, jak ty na przykład zachwycasz Andy'ego w łóżku? - spojrzała się na nią pytająco z nadzieją, że tamta coś jej poradzi.
Ania przez chwilę się zamyśliła.
- Czasami, jak wraca z trasy, to kupuję sobie wtedy jakieś przebranie, jak chociażby sexy pielęgniarki czy coś w tym stylu i tak mu się pokazuję wieczorem jak już jesteśmy sam na sam - uśmiechnęła się do przyjaciółki. - A Hubertowi możesz nie wiem... zaserwować przebranie lisiczki, słyszałam, że lubi to anime o dziewczynie-lisie, możesz kupić w necie coś takiego i się mu w nim zaprezentować... tylko pamiętaj, masz mu się zaprezentować wyłącznie w tym - poruszyła znacząco brwiami z uśmiechem. - A co do innych to możesz się dopasować do jego upodobań filmowych - dodała słodko.
Iwonka była zachwycona. Już miała w głowie różne ciekawe plany.
- Super, dziękuję ci, bardzo, ale to bardzo mi pomogłaś - uśmiechnęła się do dziewczyny szeroko. - Mam nadzieję, że Katie wróci do zdrowia, daj znać jak będziesz coś wiedzieć - dodała poważnie patrząc się na Anię z troską.
- Jasne - uśmiechnęła się dziewczyna smutno. - Cieszę się, że mogłam pomóc - dodała po czym usłyszała po drugiej stronie kroki na schodach. - Oho, słyszę, że Hubert idzie, dlatego się wyłączam, trzymajcie się - dodała po czym się wyłączyła.
Iwonka od razu odłożyła laptopa na stolik. Chwilę później w pokoju na dole pojawił sie zaspany Hubert.
- Co ty tu robisz kochanie? Już myślałem, żeś mi uciekła i laptopa zabrała - zaśmiał się lekko. - Z kim rozmawiałaś?
- Z Anią, takie nasze babskie sprawy - uśmiechnęła się dziewczyna i podeszła do niego by się mocno przytulić. - Wiesz, że jej przyjaciółka jest chora?
- Katie? To straszne, współczuję jej, naprawdę. Obie bardzo długo się znają, oby to nie było tylko nic poważnego - powiedział szczerze Hubert.
- Oby - dodała szybko Iwonka i skierowała się na górę kręcąc biodrami. - Chodź kochanie, mam ochotę na powtórkę - zachichotała znacząco po czym szybko weszła na piętro.
Hubertowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Pobiegł za dziewczyną i zastał ją już praktycznie nagą w łóżku. 
- Ty to wiesz jak mnie pobudzić skarbeczku - wyszeptał słodko po czym szybko przeszedł do rzeczy. Do bardzo niegrzecznych rzeczy...
***
Po rozmowie z Iwonką Ania zamknęła laptopa i położyła się na łóżku. Andy wyszedł na chwilę, więc miała trochę czasu dla siebie.
Leżała naga na łóżku i rozmyślała. Jej myśli zajęły wspomnienia, zwłaszcza nie wiedzieć czemu, wspomnienia o Katie.
Pamiętała, jak to było na samym początku, jak tylko tu przyjechały, jak było im ciężko wspasować się w schemat życia w LA. Poszły na studia, znalazły pracę, mieszkanie. Niby żyć nie umierać.
Ale jednak miały problem by swój polski styl życia wspasować w amerykański. Pewne rzeczy musiały zmienić, na inne się przestawić. I tak szybko uzależniły się od kawy, a Ania dodatkowo od innej używki. Paliła. I to nałogowo. Katie chciała by przestała, ale jej przyjaciółka nie dawała rady. Paliła coraz więcej. Dopiero gdy poznała Andy'ego, wszystko się zmieniło.
Andy. Milość jej życia. Marzyła o byciu z nim. Dopiero gdy Katie znalazła ogłoszenie, że BVB szukają managera, zabrała ją na pierwsze spotkanie, jej marzenia miały szanse się spełnić. I wtedy nastąpił ten moment, gdy strzelił ją piorun zauroczenia. I nie tylko zauroczenia, ale także miłości.


***
Wspomnienie - dwa lata wcześniej:
- No chyba żartujesz ja mam tam z tobą iść... to twoje spotkanie nie moje - Ania popatrzyła się na Katie zdziwiona, gdy ta zaproponowała jej, by poszła z nią na pierwsze spotkanie z BVB by ustalić szczegóły współpracy.
Przyjaciółka westchnęła. Czasami Ania bywała naprawdę niemożliwa, a jej ośli upór bywał nie do zniesienia.
- Oj weź chodź ze mną, raz, że pójdziesz jako wsparcie, a dwa, że spotkasz wreszcie Andy'ego, tak bardzo o tym marzyłaś - uśmiechnęła się do niej znacząco. 
Tym razem Ania westchnęła. Katie doskonale ją znała i wiedziała, jak ją podejść czy skusić do czegoś.
- Przekonałaś mnie, pójdę - uśmiechnęła się do niej szeroko. - Tylko poczekaj, ogarnę się trochę, bo wyglądam jakbym dopiero co wstała z łóżka - zaśmiała się i podeszła do szafy.
Wyciągnęła z niej bardzo ładną czerwoną sukienkę z krótkim rękawem i skórzaną kurtkę, do tego dołożyła czarne rajstopy. Jeśli już miała się spodobać Andy'emu, to musiała jakoś wyglądać.
Poszła szybko wziąć prysznic, a potem się ubrała w przygotowany wcześniej strój. Tak ubrana wróciła do przyjaciółki, która na jej widok aż zagwizdała.
- No no, jak cię Andy zobaczy to mu nie tylko szczęka opadnie, ale i gacie - zaśmiała się lekko zakładając buty.
- Tere fere, zobaczymy jak to będzie - uśmiechnęła się do niej Ania po czym założyła swoje ulubione glany. - Dawaj, bierzemy taxi i jedziemy.
Jak powiedziały tak zrobiły.
Tymczasem na miejscu spotkania, w domu Andy'ego, cała ekipa już siedziała i czekała na nową managerkę.
- Myślicie, że będzie dobra? - zapytał Ashley jak zwykle biorąc sobie szklankę whisky.
Andy spojrzał się na niego jakby ten właśnie zadał najgłupsze pytanie na świecie.
- Każdy będzie lepszy od poprzedniego managera, który robił nas w chuja - powiedział poważnie patrząc się na przyjaciela, a pozostała trójka chłopaków przytaknęła.
Ashley pokręcił tylko głową.
- Zobaczymy jak to będzie... zresztą widziałem jej zdjęcie, jest całkiem ładna - spojrzał się znacząco na Andy'ego.
Ten westchnął ciężko. Od rozstania z Julliet minął dopiero miesiąc, a jego serce wciąż bolało tak, jakby to było wczoraj. Zrobił to z bólem serca, ale musiał po tym jak zastał ją z innym facetem w łóżku.
- Nie szukam dziewczyny... może ty się wreszcie ustatkujesz - powiedział tylko lekko poirytowany.
Kłótnia wisiała w powietrzu, na szczęście sytuację uratował dzwonek do drzwi.
- Pójdę otworzyć, to pewnie nasza nowa managerka - powiedział Ashley i poszedł otworzyć.
Gdy zobaczył dziewczyny stojące za drzwiami, szczęka opadła mu do ziemi. Obie były naprawdę super, ale to jedna zrobiła na nim wrażenie. Ta piękna okularnica, o długich włosach barwy ciemnego brązu, była jeszcze ładniejsza niż na zdjęciach. Druga też była w porządku, ale ta pierwsza była dla niego zdecydowanie ładniejsza.
- Witam piękne panie - uśmiechnął się do nich szeroko i wpuścił je do środka. Wziął od Katie kurtkę. - Ty zapewne jesteś Katie? Andy sporo nam o tobie mówił - dodał z uśmiechem adorując dziewczynę.
Ta się od razu zarumieniła niczym burak.
- Mam nadzieję, że same dobre rzeczy - zaśmiała się lekko. - Mam nadzieję, że nie będzie wam przeszkadzało, że przyprowadziłam swoją przyjaciółkę, to jest Ania - zaprezentowała ją chłopakom.
W tym momencie do pokoju wszedł Andy. Trzymana przez niego szklanka wody wypadła mu z ręki i z głośnym hukiem rozbiła się o drewnianą posadzkę. A to wszystko na widok Ani.
Ta długonoga, czerwonowłosa piękność sprawiła, że wszelkie plany odnośnie bycia singlem poszły na spacer. Od razu wpadła mu w oko i wiedział, że to właśnie ta dziewczyna jest jego przeznaczeniem. To z nią chciał być i przyrzekł sobie, że zrobi wszystko, by ją zdobyć.
- Słyszałem twoje pytanie... nie będzie nam przeszkadzało ani trochę - uśmiechnął się do Katie, a potem do Ani, która uśmiechnęła się nieśmiało w odpowiedzi.
Widok jej idola z tak bliska onieśmielał ją. Jednak postanowiła mimo wszystko zachować zimną krew.
- To dobrze - Katie uśmiechnęła się szerzej. - Zasiądźmy do ustaleń, potem będzie pora na romanse czy inne prywaty - spojrzała się znacząco na Andy'ego.
Chłopak pokręcił tylko głową i usiadł ze wszystkimi. Rozmowa długo nie trwała, wszystko było proste i już po chwili mieli podpisaną umowę. Jednak Andy'emu wszystko wydawało się wiecznością. Chciał już znaleźć się z Anią sam na sam, porozmawiać z nią, poznać ją lepiej. I kątem oka widział, że Ashley też miał ochotę zabrać Katie gdzieś daleko, by być z nią sam na sam.
Tak też się stało. Chwilę po podpisaniu umowy Ashley podszedł do swojej wybranki.
- Miałabyś ochotę na przejażdżkę? - zapytał nieśmiało podając jej kask.
Katie była zaskoczona, ale wzięła od niego przedmiot. Ash jej się zawsze podobał, a taki wyjazd sam na sam był spełnieniem jej najskrytszych marzeń.
- Jasne, bardzo chętnie, gdzie tylko zechcesz - uśmiechnęła się do niego i nieśmiało wzięła go za rękę. - Prowadź - dodała słodkim głosem, co sprawiło, że ciało Asha przeszedł dreszcz.
- Jedźmy zatem - wyszeptał do jej ucha. - Porywam Katie, bądźcie grzeczni - dodał głośniej śmiejąc się lekko.
- My nigdy nie jesteśmy grzeczni - zaśmiał się Andy i spojrzał się tylko za wychodzącym przyjacielem, który mocno ściskał rękę Katie. Zastanawiał się, jak on to robi, że dziewczyny tak za nim szaleją.
Reszta zespołu też się rozeszła. Andy i Ania zostali sami. Siedzieli po przeciwległych stronach kanapy nieśmiało się na siebie patrząc.
W końcu Andy zdecydował się przysunąć do dziewczyny. Zrobił to jak najbliżej się dało.
- A więc... co robisz na co dzień? - zapytał śmiało patrząc się na nią i jednocześnie lustrował jej cudowne ciało w obcisłej sukience.
- Gram w siatkówkę, aktualnie szukam dobrego klubu - uśmiechnęła się do niego szeroko i również przysunęła się do niego na tyle, że ich biodra się stykały. - Jestem bardzo dobra i bardzo skoczna w ataku - dodała kuszącym szeptem prosto do ucha chłopaka, czym sprawiła, że Andy'emu w gaciach zrobiło się ciasno.
Kusiła go. Chciała go mieć. Teraz miała ku temu okazję. Teraz albo nigdy. Zresztą widziała, że i on jej pragnie. 
Miała rację. Andy nie mógł się dłużej powstrzymywać. Chwycił ją za kolano, czym wywołał dreszcze na ciele dziewczyny.
- Masz kogoś?  - wyszeptał jej do ucha z nadzieją, że ta zaprzeczy.
- Nie - odpowiedziała Ania słodkim szeptem również chwytając się go za kolano.
- Ja też - uśmiechnął się zadziornie Andy.
To był ten moment. Nie mógł dłużej czekać. Nawet jeśli miało to oznaczać złamanie wszelkich zasad przyzwoitości, musiał ją mieć tu i teraz. Chciał zobaczyć to ciało, które przykrywała jedynie obcisła sukienka.
- To nie wiem na co my jeszcze czekamy - wyszeptała zalotnie dziewczyna, po czym śmiało usiadła mu okrakiem na kolanach, objęła za szyję i pocałowała naprawdę namiętnie jego usta.
To było coś... nie do opisania. Miał gwiazdy przed oczami, motylki w brzuchu i twardziela w gaciach. To było to, uczucie na które czekał latami i którego nie mógł poczuć z żadną dziewczyną. Dopiero Ania dała mu tą magię i pokazała prawdziwe uczucie oraz wywołała pożądanie nie do powstrzymania. 
Z rozkoszą oddał pocałunek, a jego dłonie powędrowały od razu pod jej sukienkę. Wyczuł cienki materiał koronkowej bielizny. Wsunął pod nie rączki i zaczął szukać tego najbardziej wrażliwego na pieszczoty miejsca kobiecego ciała. Znalazł je i zaczął pieścić swoimi sprytnymi paluszkami, czym wywołał u dziewczyny słodki jęk rozkoszy.
- Och, niegrzeczny chłopczyk... lubię takich - wyszeptała mu słodko do ucha odrywając się od jego ust i przykładając usta do szyi, po której zaczęła go całować, a dłońmi w tym samym czasie powędrowała do jego rozporka.
Wyczuła twardziela i zachichotała zalotnie. Rozpięła mu spodnie i bez pardonu wsadziła mu dloń w bokserki.
- Ktoś tu chyba wstał - zamruczała słodko, a chłopak na pieszczotę zareagował słodkim jękiem. - Jaki twardy i... duży - dodała zalotnie podniecona coraz bardziej jego pieszczotami.
- Chcesz go poczuć maleńka? - wyszeptał zalotnie, a Ania tylko pokiwała glową.
Nie mógł dłużej zwlekać. Chciał się w niej zanurzyć, to pragnienie było nie do opisania.
Szybko zdjął z niej sukienkę i rzucił gdzieś pod kanapę.
- Chodź na górę, pokażę ci raj - zamruczał jej do ucha po czym wziął ją na ręce i zaniósł do swojej sypialni. 
Tam pozbył się resztek jej bielizny, po czym sam się rozebrał. Położył się obok dziewczyny na łózku.
Ania zafascynowana patrzyła się na jego naprawdę ogromną męskość. Dotknęła jej, czym wywołała u chłopaka gardłowy jęk rozkoszy.
- Chodź do mnie, pokaż mi niebo - wyszeptała podniecona kładąc się kusząco na pościeli.
Andy'emu nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Chwilę później byli już jednością i odlatywali do gwiazd.
Jakieś trzy godziny później zeszli na dół, już kompletnie ubrani. Ania znalazła swoją sukienkę i założyła ją na siebie z powrotem.
- Żałujesz tego? - zapytał Andy stając nagle za nią. Przytulił ją mocno do siebie.
Ania odwróciła się przodem i wtuliła się w jego ciało.
- Absolutnie nie... gdybym miała to zrobić jeszcze raz, zrobiłabym to - wyszeptała i pocałowała go czule.
- O czym mówicie? - zapytała nagle wchodząca do domu Katie. Potargana i w wymiętoszonych ubraniach.
Ania spojrzała się na nią lekko zmieszana. Wzięła Andy'ego za rękę.
- O niczym takim... takie tam heheszki - podrapała się po głowie.
Katie uniosła wzrok. Wiedziała, że przyjaciółka kręci. 
- Oj przecież widzę... ech, tylko was zostawić samych... ale cóż nie będę oceniać, sama święta nie byłam - zachichotała słodko.
Musiała przyznać w duchu, też z Ashleyem grzeczni nie byli. Pojechali za miasto i cóż... działo się i to mocno.
- Co ja słyszę, no no widzę, że i ciebie Amor za uszy złapał - zaśmiała się Ania i uściskała przyjaciółkę.
- Ano złapał i to bardzo mocno, tak, że nie chciał puścić - odpowiedziała ze śmiechem Katie i popatrzyła się na Andy'ego. - Pamiętaj, jeśli ją skrzywdzisz, będziesz miał ze mną do czynienia - dodała patrząc się groźnie na chłopaka.
- Spokojnie, będę dla niej jak słodki - uśmiechnął się do niej Andy i przytulił ukochaną do siebie.
KONIEC WSPOMNIENIA


***
Ania uśmiechnęła się na to wspomnienie. Potem wszystko potoczyło się tak szybko - zamieszkała z Andym, a Katie wyprowadziła się do Asha, wspólny dom wtedy sprzedały, kasę oddając na cele charytatywne. Szczęście wydawało się być niczym niezmącone. 
Pamiętała jak znalazła klub, jak Katie zaczęła być jej managerką i musiała zrezygnować z pracy na rzecz chłopaków. Wszystko szło jak po maśle, życie w USA zaczynało nabierać rumieńców. Marzenia się spełniały.
Aż do teraz.
Jej oczy nagle wypełniły się łzami. Schowała twarz w poduszkę i zaczęła płakać. Miała złe przeczucia. 
Na ten moment do sypialni wszedł Andy. Od razu rzucił się do ukochanej i przytulił ją mocno.
- Co się stało kochanie? - zapytał z troską.
- Mam złe przeczucia - powiedziała tuląc się do niego. - Boję się o Katie...
- Znowu miałaś ten sen? - spojrzał się na nią pytająco, a Ania pokiwała glową.
- Śniło mi się, że jesteśmy na stacji kolejowej, że we czwórkę czekamy na coś. Przechodzi koło nas jakaś grupa ludzi ubranych na biało. My jesteśmy tacy zagadani, nawet nie zauważamy, jak Katie z nimi odchodzi. Wołam ją, ale ona mnie nie słyszy. Patrzy się na mnie i uśmiecha, ale tak jakby mnie nie widziała - powiedziała powoli próbując powstrzymać łkanie. - Boję się, że to jest jej pożegnanie - dodała zanosząc się na nowo płaczem.
Andy otarł jej łzy. Bał się, że dziewczyna może mieć rację.
- Nie płacz proszę. Ubierz się, wsiądź na "Bestię" i przejedź się po okolicy. Niech ci wiatr rozwieje smutki - powiedział nagle patrząc się na nią uważnie. - Wszystko będzie dobrze - dodał, chociaż sam coraz mniej w to wierzył.
Ania pokiwała głową i usiadła. 
- Masz racje... zrobię to, może to coś da - powiedziała powoli, po czym wstała i ubrała się w motorowe ciuchy, wzięła kask, kluczyki i wyszła bez zbędnego gadania. Wsiadła na swoje cudo i ruszyła przed siebie z piskiem opon.
Wiatr we włosach... to było to. Uwielbiała to uczucie. Czuła jak wszystko rozwiewa się w powietrzu. Nowe życie tętniło w niej niczym krew pompowana przez serce. Wiara w nowe możliwości i w lepsze jutro weszła w nią jak nóż w masło. 
Pojechała do Nate'a. Czuła, że musi z nim porozmawiać. Andy nie musiał wiedzieć o ich kontakcie, wystarczająco miał trosk przez nią.


Zatrzymała się przed domem chłopaka i zadzwoniła do drzwi. Zaskoczony przyjaciel otworzył jej.
- Cześć, co cię tu sprowadza? Jakieś wieści o Katie? - zapytał widząc ją nieco smutną.
Wiedział o stanie przyjaciółki, Ashley też do niego zadzwonił, gdy dziewczyna trafiła do szpitala. Od tamtej pory siedział jak na szpilkach.
- Nie... Przyjechałam pogadać, pomyślałam, że tego potrzebujesz - powiedziała wchodząc do środka. - Chyba, że nie chcesz, to mogę sobie iść - dodała powoli patrząc się na niego pytająco.
- Nie no chodź, zapraszam. Wiesz, że zawsze jesteś tu mile widziana - uśmiechnął się do niej i wziął od niej kurtkę. - Herbaty, kawy, może soku? Alko nie proponuje, bo prowadzisz - zaśmiał się.
- Lampka wina mi nie zaszkodzi, daj - zaśmiała się dziewczyna. - I tak zanim stąd pojadę, to wywietrzeje to ze mnie i będzie dobrze - dodała siadając na kanapie.
Nate pokręcił głową. Dziewczyna coś kombinowała, ale jeszcze nie wiedział co. Postanowił jednak jej ulec, miał zbyt miękkie serce. 
Chwilę później na stole wylądowała butelka wina i zakąski. Usiadł obok niej.
Wreszcie był z nią sam na sam. Wiedział, że spotyka się z Andym, ale i tak go kusiła. Zawsze wyglądała tak seksownie, zwłaszcza teraz, w obcisłych skórzanych spodniach i ciemnej bluzce z dekoltem.
- Jak się czuje Ash? - zapytał nalewając wina. 
- Nie jest najlepiej. Andy był u niego dziś rano, chłopak jest kompletnie załamany, siedzi jak na szpilkach i podrywa się na każdy szmer - odpowiedziała Ania biorąc kieliszek ze stołu. - Boimy się go zostawić samego, ale ze względu na obecną sytuację, nie możemy go wziąć do siebie. Czujemy się tacy bezsilni. Jedyne co możemy zrobić, to jeździć do niego na zmianę. Każdy codziennie tam jeździ i sprawdza, czy nic sobie nie zrobił. To już w końcu trzy tygodnie, jak Katie leży pod respiratorem. To za długo - westchnęła opróżniając kieliszek. - Nalej mi jeszcze - dodała biorąc drugą ręką koreczek z serem.
Nate uniósł brwi zdziwiony.
- Miała być tylko jedna lampka - powiedział powoli. - A co z motorem?
- Spokojnie, panuje nad sytuacją - odpowiedziała Ania patrząc się na niego wyczekująco i wyciągając do niego dłoń z kieliszkiem.
Zrezygnowany Nate nalał jej do pełna. Sam sobie też dolał.
Zamyślił się. Może to była okazja, by coś wskórać? By wreszcie pokazać Ani, co naprawdę do niej czuje. By pokazać jej, że może dać jej więcej niż Andy.
Przez następną godzinę siedzieli i gadali o wszystkim. Zdążyli opróżnić butelkę. Ania wstała i zachwiała się na nogach.
- Oj w tym stanie nigdzie nie pojedziesz - powiedział stanowczo Nate sadzając ją siłą na kanapę. - Zostaniesz tu, dopóki nie wytrzeźwiejesz - dodał biorąc ją mocno w ramiona.
Ania spojrzała się na niego z uśmiechem. Jej osłabione przez alkohol zmysły nic jej nie mówiły. Nie czuła zagrożenia. Czuła się tak... dziwnie bezpieczna w ramionach przyjaciela.
Z drugiej strony był przecież Andy. Ale on nie musiał o niczym wiedzieć. W końcu przytulenie to jeszcze nie zdrada.
- Jasne... z tobą zawsze - wybełkotała i wtuliła się w Nate'a mocno. Oparła mu głowę na ramieniu. 
Chłopak mocno ją do siebie przytulił. To była jego szansa, ten jeden moment. Następna okazja mogła się juz nigdy nie wydarzyć.
Objął ją nieco mocniej i pocałował jej szyję nieśmiało. Miał nadzieję, że nie wyrwie sie, nie ucieknie ani nie zacznie ruszać jej sumienie. 
Dziewczyna zamruczała słodko.
- O ty niegrzeczny kociaku, co ty robisz co? Chcesz się zabawić? - spojrzała się na niego zalotnie.
Plan działał. Nate uśmiechnął się pod nosem.
- No chciałbym, ale przecież masz narzeczonego, co on by powiedział - spojrzał się na nią pytająco.
Ania zachichotała lekko.
- On nie musi o niczym wiedzieć... to zostanie między nami - wyszeptała słodko po czym pocałowała go w usta.
To podziałało na Nate'a niczym płachta na byka, na to właśnie czekał, tego oczekiwał. Od razu odwzajemnił pocałunek i mocno przytulił do siebie dziewczynę. 
Czuł się tak cudownie. Ania wskoczyła mu na kolana okrakiem i zaczęła gmerać przy pasku jego spodni.
- Ja się tym zajmę - powiedział nagle i rozpiął pasek. - A w ogóle to chodź na górę... tam będzie wygodniej - dodał zadziornie po czym wziął dziewczynę na ręce i zaniósł do sypialni. 
Tam rzucił ją wręcz na łóżko i zaczął ściągać z niej ciuchy. Ona nie pozostawała dłużna. Chwilę potem byli już bez niczego. Leżeli obok siebie.
- Na pewno tego chcesz? - zapytał patrząc się wyczekująco na dziewczynę.
Była pijana, ale mogła w każdej chwili otrzeźwieć i zmienić zdanie. A tego nie chciał. Patrzył zafascyowany na jej ciało. Takie je sobie wymarzył. Nie chciał jej do siebie zrazić i stracić tego wszystkiego.
- Na pewno - odpowiedziała dziewczyna dotykając jego stojącej i twardej męskości, czym wywołała u Nate'a gardłowy jęk. - Zróbmy to - wyszeptała podnieconemu chłopakowi do ucha.
Nie trzeba mu było tego dwa razy powtarzać. Chwilę potem byli już jednością i odlatywali do nieba...
Trzy godziny później było już po wszystkim. Leżeli w swoich ramionach. Ania była zupełnie trzeźwa, jednak nigdzie nie miała zamiaru iść.
- Nie żałujesz tego co się stało? - zapytał nagle Nate gładząc ją po włosach. - W końcu nie byliśmy trzeźwi...
- Spokojnie, nie żałuję - uśmiechnęła się do niego Ania dotykając jego twarzy. - Ale... niech to zostanie między nami, Andy nie może się o tym dowiedzieć - dodała poważnie całując go w nos.
- Jasne, wiemy o tym tylko my dwoje - wyszeptał jej do ucha słodkim tonem Nate i przytulił ją mocno.
Ania wtuliła się w niego ufnie. Naprawdę tego nie żałowała. Potrzebowała takiego odlotu z kimś innym niż Andy. Oczywiście narzeczony nie miał prawa się o tym dowiedzieć.
- Będę musiała się zbierać... - powiedziała nagle. - Andy zaraz zacznie mnie szukać - dodała wstając z łóżka i zaczęła zbierać ubrania, po czym zaczęła się ubierać.
Nate usiadł na łóżku obok niej. 
- Powtórzymy to kiedyś? - popatrzył się na nią pytająco.
Ania uśmiechnęła się zakładając spodnie.
- Na pewno - powiedziała słodko. - Musimy tylko poczekać na odpowiedni moment. A ten z pewnością niedługo nastąpi - dodała słodko i dała Nate'owi buziaka. - Muszę lecieć... do zobaczenia słodziaku - wyszeptała czule i wybiegła przed siebie.
Nate popatrzył się jeszcze za nią. Stanął w oknie i patrzył jak odjeżdża. Już za nią tęsknił.
Tymczasem Andy robił to samo w swoim domu. Czekał na Anię, zastanawiał się, gdzie mogła pojechać. Zwykle nie znikała na tak długo.
W końcu zobaczył jak wjeżdża na podjazd. Weszła po chwili do domu, a wtedy powitał ją mocnym przytuleniem.
- Gdzie byłaś...? Martwiłem się - powiedział tuląc ją mocno do siebie. - Nigdy nie znikałaś na tak długo...
- Musiałam przemyśleć parę spraw - uśmiechnęła się wtulając się w niego mocno. - Przepraszam, że musiałeś tak długo na mnie czekać - dodała słodko.
Przytulił ją jeszcze mocniej do siebie i wsadził nos w jej włosy. Poczuł dziwny zapach. Męskich perfum. Takich używała tylko jedna osoba.
- Byłaś u Nate'a - powiedział nagle. - Co robiłaś u niego tak długo?
Ania uniosła głowę zdziwiona.
- Skąd wiesz? - zapytała.
- Czuję jego perfumy od ciebie.
Dziewczyna westchnęła.
- Tak, byłam u niego. Przytuliłam się do niego, rozmawialiśmy i zapach został, ot co - powiedziała poważnie. - To w końcu mój najlepszy przyjaciel, pojechałam mu się wygadać, nie wiem czemu robisz z tego taką sensację i dorabiasz do tego teorię spiskową - dodała lekko urażonym tonem i poszła do kuchni.
Andy westchnął. Nie chciał zabrzmieć jak zazdrośnik. W końcu już nieraz o to miał z Anią spinę.
- Nie robię z tego sensacji, po prostu dziwnym dla mnie jest, że wracasz do domu po kilku godzinach i czuję na tobie perfumy innego faceta - powiedział poważnie starając się brzmieć łagodnie.
Ania wstawiła wodę na makaron. Miała zamiar wziąć się za obiad. 
- Pojechałam do mojego przyjaciela, to wszystko - powiedziała stanowczo tonem oznaczającym, że uważa dyskusję za zakończoną. - A teraz pomóż mi, robię makaron z kurczakiem w sosie słodko-kwaśnym, odpowiadasz za sos - dodała poważnie i odwróciła się do niego tyłem.
Andy westchnął tylko i wziął się do roboty. Miał nadzieję, że lód między nimi w końcu odtaja...

***
Minęło kilka dni. Ania i Andy żyli tak jakby obok siebie. Nastąpił lekki chłód w ich relacjach. I nie tylko w relacjach, także w sypialni dało się to zauważyć.
Nie kochali się już tak często. Andy widział dziwne zachowanie ukochanej, która coraz częściej nie miała ochoty na wspólne igraszki.
Pewnego wieczora siedziała w łóżku obok niego i czytała książkę. On siedział obok niej i patrzył na nią niczym zakochany chłopak, którym zawsze był. Kochał ją nad życie i za nic nie chciał jej stracić. Jeśli miał odbudować ten ogień, to teraz był na to czas.
Przytulił ją mocno do siebie. Była w seksownej koszulce, zaczął więc lekko zsuwać jej ramiączko.
- Andy, co ty wyprawiasz? - Ania spojrzała się na niego pytająco. Odłożyła książkę. - Czyżbyś miał na coś ochotę? - zapytała patrząc się na niego lekko zalotnym wzrokiem.
Nie mogła go dłużej odpychać. Jeśli chciała zdjąć z siebie jakiekolwiek podejrzenia o potencjalną zdradę, musiała zrobić to teraz. Zresztą, tęskniła za nim i za tym ogniem w łóżku.
- Na ciebie, mój kociaku - wyszeptał zalotnie Andy i zdjął z niej koszulkę jednym płynnym ruchem. 
Dziewczyna nie stawiała oporu i szybko dobrała się do jego bokserek. Po czym sama zdjęła własne majteczki.
- To świetnie się składa, bo ja na ciebie też - zamruczała do jego ucha i powaliła go na poduszki, po czym pocałowała go namiętnie siadając na nim. 
Po chwili zaczęła go naprawdę czule pieścić całując go po całym ciele. Schodziła coraz niżej. Przesunęła językiem po jego twardej i nabrzmiałej męskości. Chłopak jęknął słodko i dotknął jej włosów.
- O tak, rób mi tak skarbie - wyszeptał podniecony poddając się totalnie jej pieszczocie.
Dziewczyna zachichotała słodko. Przesunęła jeszcze kilka razy językiem po tym czułym miejscu i po chwili nabiła się  na niego stając się z ukochanym jednością.
- Odlećmy dziś do gwiazd kochanie - wyszeptała podniecona ruszając biodrami.
Andy jęknął głośno i chwycil ukochaną za pośladki. Zapowiadała się długa noc...


***
Skończyli dopiero nad ranem. Ania wymknęła się po cichu z łóżka. Zalożyła koszulke ukochanego i poszła do swojej pracowni.
Nie mogła spać. Siedziało w niej coś takiego, że musiała zrobić coś z tym smutkiem i dziwnymi przeczuciami.
Usiadła na krześle i wzięła gitarę elektryczną. Nastroiła ją i zaczęła grać oraz śpiewać:

I ruled the world
With these hands I shook the heavens to the ground
I laid the gods to rest

I held the key to the kingdom
Lions guarding castle walls
Hail the king of death

Then I lost it all
Dead and broken my
Backs against the wall
Cut me, open I

Just trying to breathe
Just trying to figure it out
Because I built these walls
To watch 'em crumble down
I said

Then I lost it all
Who can save me now?

I stood above, another war
Another jewel above the crown
I was the fear of man

But I was blind
I couldn't see
The world there right in front of me
But now I can

Yeah

Because I lost it all
Dead and broken my
Backs against the wall
Cut me, open I

Just trying to breathe
Just trying to figure it out
Because I built these walls
To watch 'em crumble down
I said

Then I lost it all
Who can save me now

I believe that we all fall down
Sometimes, oh
Can't you see (can't you see)
That we all fall down
Sometimes, oh

Oh yeah, oh yeah, oh yeah

I believe that we all fall down
Sometimes, ohh (can't you see), yeah

Can't you see
That we all fall down
Sometimes, oh
, yeah

I believe that we all fall down
Sometimes, yeah

Andy stał i słuchał tego, co grała jego ukochana. Dźwięki gitary obudziły go i sprawiły, że przyszedł posłuchać.
- Pięknie - powiedział tylko, gdy dziewczyna skończyła grać.
Ania spojrzała się na niego smutno. Uśmiechnęła się lekko. Odłożyła gitarę i przytuliła się do niego mocno.
- Czułam, że muszę... siedziało to we mnie - powiedziała cichym głosem wtulając się w ukochanego. - Mam przeczucie... że stanie się coś złego. Stanie się to dziś... Czuję to - dodała powoli smutnym głosem.
Andy tulił ją do siebie mocno. Nie mówił nic, czasami milczenie wystarczało za wszystko.
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. 
- Pójdę otworzyć... kogo to o tej porze niesie - pokręciła głową dziewczyna i poszła otworzyć.
Po drodze targały nią niezdrowe przeczucia. Miała wrażenie, że ta wizyta nie jest przypadkowa. Ktokolwiek to był.
Otworzyła drzwi. Za progiem stali Nate i Ashley. Ten pierwszy podtrzymywał tego drugiego, który miał grobową minę.
- Cześć chłopaki, co się stało? - zapytała wpuszczając ich do domu. - Ashley... co się dzieje? Czemu Nate cię trzyma? Na Boga powiedzcie mi - dodała coraz bardziej zaniepokojona ich milczeniem i bardzo smutnymi minami.
Ashley spojrzał się na nią poważnie. W oczach miał łzy.
- Dzwonili ze szpitala... - zaczął powoli. - Dziś o północy... Umarła Katie.
Ania oparła się o Andy'ego, który natychmiast złapał ją za ramię i przytulił.
- Ale jak to umarła? - zapytała powoli.
- Stan od tygodnia był beznadziejny. Wczoraj przed północą zatrzymała się. Reanimowali ją, ale bezskutecznie... Odeszła.
Ania nie mogła w to uwierzyć. Miała ochotę wyć i krzyczeć. 
- To niemożliwe... - wyszeptała tylko, po czym zemdlała.

niedziela, 14 lutego 2021

Rozdział 2 - Nightmares




Impreza po koncercie w garderobie długo nie trwała. Ania cały czas spoglądała z zaniepokojeniem na Katie, która nie wyglądała najlepiej, ale gdy tylko ich spojrzenia się spotykały, natychmiast uśmiechała się do przyjaciółki i udawała, że wszystko jest w porządku. Ania żyła więc w przeświadczeniu, że Katie wie co robi i faktycznie z jej zdrowiem nic poważnego się nie dzieje.
W końcu przyszedł czas, że trzeba było się rozjechać. Przed kolejnym takim koncertem był długi czas przerwy, można było pojechać do domów i spędzić trochę czasu w gronie najbliższych.
- Obiecaj, że będziesz na siebie uważać - Ania mocno uściskała przyjaciółkę stojąc przy motorach swoim i Asha. - I jak tylko będziesz się gorzej czuła, od razu pojedziecie do lekarza - dodała z troską w głosie po czym spojrzała się na ukochanego przyjaciółki. - Przypilnuj ją proszę i jak tylko będzie coś się działo od razu za uszy do lekarza - powiedziała do niego całkowicie poważnie.
Ash skinął głową z lekkim uśmiechem.
- Możesz być spokojna, zostawiasz ją w naprawdę dobrych rękach, zaopiekuję się nią, przecież wiesz, że umiem - zaśmiał się lekko próbując rozbawić towarzystwo.
Ania uśmiechnęła się lekko.
- To akurat wiem, czasami aż za dobrze - zaśmiała się lekko wspominając wspólne wypady całą ekipą, gdzie nieraz byli świadkami amorów Asha i Katie, często nazbyt hmmm... śmiałych.
Wszyscy się zaśmiali.
- Spokojnie Ania, będzie dobrze, uwierz mi - uspokoiła przyjaciółkę Katie tuląc ją mocno do siebie. - Wy też tam uważajcie, ja nie chcę jeszcze ciocią zostać - dodała śmiejąc się lekko.
Ania i Andy też często nazbyt śmiało i czasami bezwstydnie okazywali sobie uczucia przy całym zespole. Dopiero upomniani opanowywali się, ale i tak czasami zdarzało im się popełniać pewne towarzyskie gafy.
- Przecież wiesz, że zawsze uważamy - uspokoił dziewczynę Andy. - A teraz jedźcie już, naprawdę, nie wyglądasz najlepiej Katie, powinnaś się położyć i odpocząć, wziąć gorącą kąpiel z gorącym facetem - poruszył znacząco brwiami z uśmiechem.
- Już mnie tak nie poganiajcie, wiem, że wam do domu spieszno, amorki dwa - zaśmiała się dziewczyna, pożegnała się z nimi i wraz z Ashem wsiadła na motor chłopaka, po czym pojechali do domu.
Ania westchnęła lekko i wtuliła się w bok ukochanego.
- Martwię się o nią, wiesz? Naprawdę, ostatnio strasznie dużo pracuje - westchnęła smutno. - Tak jakby działo się coś, o czym nie wiemy i ona w ten sposób chce zamaskować problemy - dodała zamyślając się.
Andy wzruszył ramionami.
- Tego się nigdy nie dowiesz. Wiesz jaka ona jest skryta. Nigdy niczego nie powie, zawsze będzie mówić, że jest w porządku, nawet jeśli jej spojrzenie mówi coś absolutnie przeciwnego - powiedział całkowicie poważnie.
Ania skinęła głową. Ukochany miał rację i ona wiedziała to najlepiej. Przyjażniły się już z Katie tyle lat i znała przyjaciółkę na wskroś na tyle, by wiedzieć, kiedy jest jej źle, a kiedy dobrze. Jednak dziewczyna na tyle dobrze umiała się maskować, że trzeba było naprawdę dobrych umiejętności, by wyciągnąć z niej prawdę na temat jej samopoczucia. A to umieli tylko Ania i Ash. Tylko im Katie ufała na tyle, by zwierzać się im ze wszelkich sekretów i problemów. No oczywiście ufała też reszcie ekipy, ale nie na tyle, by im się zwierzać z czegokolwiek.
- To prawda, ale co poradzisz, nie zmienisz jej, to nie ten wiek - westchnęła ciężko Ania. - Ale teraz już jedźmy, bo zwierzaki nam z głodu padną - dodała z lekkim uśmiechem podając ukochanemu drugi kask.
- Spokojnie, sąsiedzi o nie dbają - uśmiechnął się chłopak biorąc od niej kask. - Ja bym się martwił o inne zwierzę, które jest głodne i które jest całkiem blisko ciebie - wyszeptał jej znacząco do ucha.
Ania pacnęła ukochanego w ucho i się zarumieniła.
- Jak tylko dojedziemy do domu to zaspokoję głód mojego zwierzaczka - poruszyła znacząco brwiami z uśmiechem i założyła kask. - A teraz już nie przedłużaj, tylko zakładaj kask i wsiadaj na "Bestię", wracamy do domu - dodała siadając na pojazd, co po chwili uczynił także Andy i ruszyli.
Chłopak wtulił się w plecy swojej ukochanej. Prędkość, z jaką jeździła, często przyprawiała go o dreszcze, jednak ufał jej umiejętnościom. Jeszcze nigdy nie miała wypadku, jeździła niczym profesjonalistka. Ponadto uwielbiał wtulać się w jej plecy i wdychać zapach jej cudownych, długich, czerwonych jak ogień włosów. Zawsze pachniały tak świeżo i tak cudownie. To właśnie w nich zakochał się, gdy poznał Anię.
Był wtedy świeżo po rozstaniu i nie chciał się angażować w żadne związki, jednak gdy Katie będąca wtedy ich managerką przyprowadziła swoją przyjaciółkę na pierwsze spotkanie, to wiedział, że to właśnie Ania jest tą jedyną, na którą czekał całe życie. Jej ogniste czerwone włosy doskonale odwzorowywały jej temperament, chociaż była też osobą bardzo wrażliwą i łatwo było ją zranić. I to właśnie między innymi za to wszystko najbardziej ją pokochał. 
Tak się zanurzył we wspomnieniach, że nawet nie zauważył, iż dojechali już na miejsce.
- Już jesteśmy kochanie - uśmiechnęła się Ania zdejmując kask i wymachując przy tym włosami. - Wyjmij proszę bagaże i chodź do domu, pewien głód trzeba zaspokoić - poruszyła znacząco brwiami po czym poszła w kierunku domu seksownie kręcąc biodrami.
Przez chwilę Andy nie mógł oderwać od niej wzroku. Ten tyłeczek, te kocie ruchy... Ach... kochał to w niej, aż mu się krew zagotowała z pożądania. Już nie mógł się doczekać, aż złapie za te bioderka, przyciągnie do siebie i rozpocznie ich wspólny cudowny erotyczny taniec.
- No idziesz czy nie, czekam skarbie - powiedziała zalotnie Ania wyciągając chłopaka z zamyślenia. 
- Pewnie, że idę, do ciebie to nawet pędzę - uśmiechnął się do niej szeroko po czym wyjął bagaże i szybkim krokiem poszedł do domu, gdzie przy blacie stołu kuchennego czekała już na niego ukochana.
Zamknął za sobą drzwi nogą i odstawił bagaże gdzieś przy wejściu. Zaryglował dokładnie zamki, by nikt nieproszony nie pojawił się w domu. Po czym podszedł do ukochanej i wziął ją w ramiona.
- Nareszcie sami - wyszeptał jej seksownie do ucha i delikatnie złapał je w zęby, czym wywołał dreszcze na ciele ukochanej.
Ania zamruczała podniecona łapiąc chłopaka za szyję.
- No chyba nie do końca sami - zaśmiała się słysząc radosne szczekanie Daredevila dobiegające ze szczytu schodów.
Andy uśmiechnął się widząc psiaka, który radośnie pobiegł za głosem swoich właścicieli, po czym radośnie skoczył prosto na chłopaka i zaczął lizać go po twarzy. 
- Aaaa, spokojnie, już się dzisiaj myłem - zaśmiał się Andy tuląc psiaka do siebie.
Daredevil był niewidomym psiakiem, którego nikt nie chciał wziąć i podjąć się opieki nad nim. Dopiero Andy zdecydował, że zaopiekuje się zwierzakiem, który jak każdy inny zasługiwał na dom i kochającą rodzinę. A psiak odpłacił mu się za to ogromną miłością i dobrym nosem do partnerek swojego właściciela. Jego poprzedniej dziewczyny, Julliet, nie cierpiał jak morowego powietrza, zawsze warczał na nią i nie dawał się jej dotknąć. Jak się okazało, słusznie, gdyż dziewczyna od dawna dorabiała Andy'emu rogi i nie była wobec niego szczera, o czym później się chłopak boleśnie przekonał. Dopiero Anię polubił i to bardzo, zawsze okazywał jej swoją miłość i wdzięczność za to, że opiekuje się serduszkiem jego pana. 
- Tęsknił za tobą, to wszystko - zaśmiała się Ania, po czym pogłaskała psiaka po główce, za co ten odwdzięczył się jej polizaniem po ręce.
- Trzeba go nakarmić - uśmiechnął się chłopak. - Zajmę się tym, a ty przygotuj się na noc - poruszył znacząco brwiami po czym poszedł z psiakiem w głąb kuchni.
Ania uśmiechnęła się do siebie i poszła na górę do sypialni. Usiadła na łóżku i otworzyła laptopa. Przejrzała korespondencję od znajomych, sprawdziła szybko Facebooka i zalogowała się na Skype, by sprawdzić, czy ktoś z polskich znajomych nie zostawił jej życzeń.
Oczywiście było tam mnóstwo wiadomości, na które krótko odpisała. Nagle dostała powiadomienie o przychodzącej rozmowie wideo od Huberta. Od razu odebrała.
- Wszystkiego najlepszego! - zawołal radośnie chłopak, gdy tylko pojawił się na ekranie. - Mam nadzieję, że jeszcze zdążyłem - dodał śmiejąc się lekko.
- Spokojnie, udało Ci się idealnie - uśmiechnęła się do niego szeroko. - Opowiadaj, co tam słychać u Ciebie i Iwonki - dodała radośnie.
Hubert był jej przyjacielem z dzieciństwa. Znali się naprawdę długo i wiedzieli o sobie wszystko. Chłopak nie mógł się początkowo pogodzić z decyzją Ani o wyjeździe do USA, ale z czasem wybaczył jej tą decyzję i dzwonił do niej przy każdej możliwej okazji, informując ją o swoich mniej lub bardziej udanych podbojach miłosnych bądź innych sukcesach.
- A wszystko w porządku, jutro się spotykamy, znaczy dzisiaj - zaśmiał się lekko. - Przyjedzie do mnie i spędzimy razem weekend. Układa nam się super, mam zamiar się jej niedługo oświadczyć - dodał z uśmiechem.
- No to cudownie, myślę, że się zgodzi, jesteście w sobie zakochani po uszy - powiedziała radośnie Ania. - Apropos oświadczyn... Andy mi się dzisiaj oświadczył na koncercie - dodała pokazując palec z pierścionkiem w kamerce.
Hubert uśmiechnął się jeszcze szerzej. 
- To cudownie, gratuluję wam - powiedział radośnie. - Jesteście przepiękną parą, życzę wam szczęścia - dodał słodko. - Przyślij mi koniecznie zaproszenie na ślub - dodał śmiejąc się lekko.
- Jak tylko ustalimy datę i miejsce, to na pewno dostaniesz, oczywiście liczę, że przyjdziesz razem z Iwonką - uśmiechnęła się do niego szeroko.
- Tego możesz być pewna - zaśmiał się chłopak.
Gadali jeszcze przez chwilę, gdy nagle na korytarzu rozległy się kroki Andy'ego.
- Muszę już kończyć, szykuje nam się z Andym romantyczna noc - poruszyła znacząco brwiami z uśmiechem.
- Jasne, to nie przeszkadzam - uśmiechnął się Hubert szeroko. - Miłej nocy - dodał z uśmiechem i wyłączył się.
Ania szybko odłożyła laptopa do szafki i zaczęła zdejmować z siebie ubrania. Akurat w tym momencie do pokoju wszedl jej ukochany i na widok ukochanej w samej tylko bieliźnie aż zagwizdał.
- Kochanie, gdybym wiedział, że szykujesz dla mnie takie widoki to szybciej bym przyszedł - zaśmiał się znacząco również zdejmując z siebie ubrania.
Ania zachichotała zalotnie i na chwilę przerwała przebieranie, by skupić się na wytatuowanej i niezwykle seksownej klacie swojego ukochanego. A było na co popatrzeć. Ten widok zawsze wywoływał w niej dreszcze i cóż tu dużo mówić... zawsze miała kisiel wiadomo gdzie gdy to widziała. No i robiło się jej gorąco, tak jak zresztą teraz.
- Już nie mogę się doczekać aż tego dotknę, kochanie moje - wyszeptała słodko widząc jak ukochany zdejmuje spodnie. Wpatrywała się jak zahipnotyzowana w jego klatę i jej wzrok mimowolnie opadł na wybrzuszenie w jego bokserkach.
Chłopak zachichotał zalotnie podchodząc do niej i siadając obok na łóżku.
- Już niedługo to nawet poczujesz, kociaku - wyszeptał jej słodko do ucha jednocześnie obejmując ją czule do siebie. - Ale na razie potrzymam cię w ramionach, tak dawno tego nie robiłem - dodał słodko do jej ucha i zaczął ją całować po szyi. 
Dziewczynę przeszedł przyjemny dreszcz podniecenia.
- Też za tym tęskniłam skarbie - wyszeptała słodko odchylając delikatnie głowę, by dać ukochanemu lepszy dostęp do szyi.
Andy od razu to wykorzystał i wręcz się przyssał do szyi ukochanej, czym wywołał u niej cichy jęk rozkoszy.
- Aż mi się przypomina, jak to było, gdy musieliśmy takie rzeczy odstawiać na odległość, żeby nie zwariować - wyszeptała dziewczyna zagłębiając się we wspomnieniach.


***
Wspomnienie - rok wcześniej:
Ania była na klubowym zgrupowaniu przed finałem mistrzostw kraju. Miało to potrwać jeszcze tydzień, podczas gdy Andy był w trasie koncertowej i niedługo miał jeden z koncertów w Europie. Rozłąka była dla nich czymś okrutnym, ale niestety koniecznym w ich zawodach, gdzie często przebywali poza domem i nierzadko osobno, gdyż terminy zgrupowań bądź turniejów w większości przypadków pokrywały się z terminami tras Andy'ego z zespołem.
Tego dnia był już wieczór, gdy Ania siedziała w pokoju. Była sama, dziewczyny poszły na imprezę do innego pokoju. Ona nie, gdyż czekała na telefon od ukochanego.
Siedziała już na łóżku w koszuli nocnej, gdy na laptopie zobaczyła powiadomienie o przychodzącym połączeniu wideo od Andy'ego. Od razu odebrała i za chwilę na ekranie pojawiła się radosna buźka ukochanego. Oczywiście nie umknęło jej uwadze, że chłopak był bez koszulki, co oznaczało gorącą rozmowę, na którą rzecz jasna była gotowa.
- Witaj skarbie - wyszeptała starając się brzmieć jak najbardziej seksownie. - Miło cię widzieć i to jeszcze przy takich cudownych widokach - dodała ruszając znacząco brwiami.
Chłopak zaśmiał się lekko.
- U ciebie są znacznie cudowniejsze, kociaku - obniżył podniecająco głos, od czego dziewczynie od razu zrobiło się gorąco. - Jak tam treningi dzisiaj?
- Poszły cudownie, ciągle trzymam wysoki poziom - uśmiechnęła się szeroko do niego. - A jak dzisiejszy koncert w Kolonii? Gotowy dać czadu? - zaśmiała się lekko.
- Jak zawsze, jednak zachowuję siły by zachwycić cię jak się zobaczymy, kochanie - przesłał jej wirtualnego buziaka i uśmiechnął się słodko. - Jesteś sama? Nie ma dziewczyn? - dodał znaczącym szeptem.
Ania już wiedziała co to oznacza, znała dobrze ten ton, aż za dobrze.
- Nie ma... wszystkie, łącznie z Katie, poszły na imprezę - wyszeptała seksownie opuszczając najpierw jedno ramiączko koszuli nocnej, potem drugie, uśmiechając się przy tym znacząco.
Chłopakowi po drugiej stronie zrobiło się gorąco. Sięgnął sobie dłonią do bokserek.
- Pokaż to ciałko kochanie, chcę je zobaczyć, tęsknię za nim i za tobą - wyszeptał seksownie mrucząc znacząco.
Ani nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Zdjęła z siebie koszulę nocną, odsłaniając swoje wysportowane, szczupłe i nagie ciało, gdyż pod koszulą nie miała kompletnie nic, nawet bielizny. Usiadła na kolanach, by ukochany mógł wszystko widzieć w pełnej okazałości. 
- To wszystko jest tylko twoje kochanie - wyszeptała zalotnie dotykając się wszędzie. - Ale ty też pokazuj co masz w środku, co tam sobie grzebiesz, chcę go zobaczyć - dodała seksownym szeptem ruszając zalotnie brwiami.
Andy'emu nie trzeba było takich rzeczy dwa razy powtarzać. Szybko ściągnął z siebie bokserki odsłaniając swoją stojącą i twardą męskość w pełnej okazałości. 
- Zawsze jak widzę to seksowne ciało to mi staje - wyszeptał zalotnie siadając tak, by dziewczyna mogła wszystko widzieć i również zaczął się dotykać.
Ani robiło się coraz bardziej gorąco. Szykowała się noc pełna wrażeń...
Koniec wspomnienia


***
- To były czasy, fakt - uśmiechnął się Andy tuląc się do ukochanej i cmokając ją lekko po szyi. - Pamiętam jak zawsze upewniałem się, że nikogo nie ma w pobliżu to siadałem na swojej pryczy i robiłem to wszystko - wyszeptał jej do ucha. - I niczego nie żałuję - dodał słodko.
Ania uśmiechnęła się do siebie i lekko zamruczała. Właśnie tą niegrzeczność najbardziej kochała w Andym. Oczywiście bylo też całe mnóstwo innych rzeczy, ale właśnie to najbardziej sprawiało, że jej serduszko biło naprawdę szybko. Tak jak zresztą teraz. 
Wzięła jego dłoń i położyła na swojej lewej piersi. 
- Czujesz jak mi serce bije? - zamruczała słodko uśmiechając się do niego delikatnie.
Chłopak uśmiechnął się szeroko.
- Oj zapiernicza jak mały samochodzik - wyszeptał czule jednocześnie oczywiście wsuwając dłoń w stanik ukochanej, czym wywołał u niej dreszcze. - Ktoś tu jest chyba bardzo podniecony - dodał ruszając znacząco brwiami.
Ania zaśmiała się lekko. Po chwili poczuła pieszczotę i jęknęła słodko. Nie mogła juz dłużej wytrzymać.
- Połóżmy się kochanie, ile można siedzieć, zaraz mnie rozsadzi i ciebie chyba też - wyszeptała podniecona zerkając kątem oka na jego bokserki, które faktycznie wyglądały, jakby miały zaraz zostać rozerwane.
Andy zachichotał słodko.
- To prawda, nie ma co zwlekać w takim razie, kociaku mój słodki - wyszeptał jej do ucha, po czym siłą swoich ramion powalił dziewczynę na materac kładąc się obok niej na boku.
To podziałało na Anię niczym płachta na byka, na to tylko czekała. Zamruczała słodko do ucha ukochanego i zaczęła go czule całować po szyi jednocześnie sięgając do jego bokserek, na co chłopak zareagował słodkim gardłowym jękiem.
- Połóż się na plecach kochanie - wyszeptała słodko do jego ucha jednocześnie delikatnie go po nim liżąc.
Andy zamruczał słodko i wykonał polecenie. W tym momencie dziewczyna na nim usiadła i nachylając się nad nim zaczęła go namiętnie całować, co jeszcze bardziej rozpaliło jego pożądanie.
- Chcesz je zobaczyć skarbie? - wyszeptała podniecająco do jego ucha, na co chłopak skinął tylko głową.
Uśmiechnęła się zalotnie do niego, po czym zamaszystym ruchem zdjęła z siebie stanik ukazując jego oczom wręcz idealny biust w rozmiarze D. Od razu do niego sięgnął i zaczął go pieścić, czym wywołał u ukochanej dreszcze i jęki rozkoszy, a męskość w jego bokserkach zareagowała natychmiastowym powiększeniem.
- To będzie gorąca noc kochanie - wyszeptał słodko uśmiechając się znacząco.
Dziewczyna również zareagowała uśmiechem. Czuła, że ta noc ze snem wiele wspólnego nie będzie miała...


***
Jakieś kilka godzin później, gdy już prawie zaczynało świtać, Ania wykorzystała to, że Andy poszedł do kuchni zrobić kawę i wymknęła się z łóżka. Założyła na siebie koszulkę ukochanego i poszła do swojej pracowni, którą specjalnie dla niej Andy stworzył w jednym z pokoi.
Oprócz tego, że była wziętą siatkarką, uwielbiała również wszelkiego rodzaju sztukę. Pisała różne rzeczy, grała na gitarze, uczyła się śpiewać i rysować. Dlatego w tym pokoju znajdowało się biurko z laptopem, zestaw do rysowania i oczywiście dwie gitary - elektryczna i akustyczna. Elektryczna była prezentem od Nate'a na poprzednie, 25 urodziny. 
Oraz oczywiście było też krzesełko i kanapa, która czasami służyła jej za miejsce do spania, gdy tylko zapominała się w sztuce i zasypiała w pracowni.
Zaśmiała się na wspomnienie właśnie tych momentów, gdy zaniepokojony Andy przychodził i znajdował ją na wpół śpiącą nad laptopem bądź z gitarą w ręce. Zawsze się o nią martwił. I wspierał ją w jej sztuce, chociaż czasami musiał przyznać, że niewiele z niej rozumiał.
Usiadła na krześle i wzięła do ręki elektryczną gitarę. Podłączyła ją do wzmaczniacza i zaczęła stroić. Po chwili zaczęła grać oraz oczywiście śpiewać:

Drift into eternal madness
Wear a mask to hide my sadness

I've been losing too much sleep
No one can hear when you scream
I've been losing too much sleep
No one can hear when you scream

My dreams become my nightmares
My mind won't go to sleep
So I embrace the terror
My soul is yours to keep
Coming down
Coming down

Heart is racing, pounding faster
God above is not your master

I've been losing too much sleep
No one can hear when you scream

My dreams become my nightmares
My mind won't go to sleep
So I embrace the terror
My soul is yours to keep
Coming down
Coming down

And I try just not to think about my life
So I do another line
It keeps me numb just for the night, yeah
And I try just not to think about my life
So I do another line
It keeps me numb just for the night
It keeps me numb just for the night

My dreams become my nightmares
My mind won't go to sleep
So I embrace the terror
My soul is yours to keep
Coming down
Coming down
Down
Coming down


Idący do pokoju Andy usłyszał dźwięki gitary i śpiew ukochanej. Zaniósł kawę do sypialni i poszedł do pracowni, gdzie przez dłuższy czas słuchał jak dziewczyna gra i śpiewa.
Dopiero gdy skończyła, zauważyła go i uśmiechnęła się szeroko.
- Długo już tak słuchasz? - zapytała z uśmiechem odstawiając gitarę na stojak.
- Tylko chwilkę - uśmiechnął się w odpowiedzi. - Czyżbyś nie mogła spać? Coś się dzieje, że śpiewasz piosenki Remiego?
Remignton Leith był przyjacielem Andy'ego i wokalistą Palaye Royale. Często bywał w ich domu i uczył Anię swojej tonacji oraz śpiewu.
- Nie wiem... ostatnio coś mam złe przeczucia. Boję się, że stanie się coś takiego, co odmieni nasze życie na zawsze - powiedziała nagle dziewczyna podchodząc do ukochanego i tuląc się do niego mocno.
Chłopak od razu czule ją w siebie wtulił i zaczął gładzić po plecach.
- Masz jakieś koszmary? - zapytał z troską.
Ania uniosła głowę i pokiwała na znak potwierdzenia.
- Śni mi się, że zamkną nas w domu, zabronią wychodzić... I czasami śni mi się też, że Katie stanie się krzywda, że Ash się załamie bo nie będzie mógł jej pomóc - wtuliła się smutna w ukochanego prawie płacząc.
- Będzie dobrze - wyszeptał optymistycznie Andy. - To tylko sny, zobaczysz, wszystko się jakoś ułoży.
Dziewczyna uśmiechnęła się smutno do ukochanego. Zawsze był takim optymistą, widział świat w kolorowych barwach i wszędzie dostrzegał dobro. Między innymi właśnie dlatego tak go kochała. Zawsze umiał podnieść ją na duchu. 
- Obyś miał rację, skarbie, obyś miał rację - wyszeptała słodko stając na palcach by dać ukochanemu czułego buziaka.
Chłopak odwzajemnił pocałunek i wziął ją na ręce. Dziewczyna objęła go za szyję.
- Teraz pora na kawę, moja narzeczono - zamruczał jej do ucha. - I reszta tego świtu należy do nas, niech dzisiejsza noc będzie prawdziwie bezsenną - dodał znacząco niosąc ją do sypialni.
Ania zachichotała lekko. Wiedziała, że ukochany dotrzyma słowa i bynajmniej nie miała nic przeciwko temu. Seks z Andym zawsze był cudowny i pełen namiętności oraz rzecz jasna miłości. Zawsze marzyła by spędzić z nim całkowicie bezsenną noc i dzisiaj miało się to spełnić...

***

Jak się okazało sny Ani okazały się przerażająco prorocze. Kilka tygodni później wybuchła ogólnoświatowa pandemia wirusa podobnego do grypy, ale znacznie bardziej zaraźliwego i zabójczego. Praktycznie z dnia na dzień zostali zamknięci w domach, zostały odwołane wszelkie wydarzenia sportowe i kulturalne. Andy z zespołem musieli przełożyć całą tegoroczną trasę na kolejny rok, a trener Ani poinformował ją o chwilowym zawieszeniu treningów i zgrupowań jednocześnie zobowiązując ją do trenowania w domu.
Któregoś dnia siedziała na domowej siłowni i trenowała. Andy poszedł po szybkie zakupy na cały tydzień. Wrócił po dwóch godzinach i zszedł do niej na dół do siłowni.
- Matko boska ile ludzi w tych sklepach, kupują jak na wojnę - powiedział siadając na ławeczce i patrząc jak dziewczyna się rozciąga.
- A dziwisz się? Nie wiadomo, kiedy to wszystko się skończy - stwierdziła Ania robiąc wykroki by do niego podejść i dać mu buziaka. - Dostałeś wszystko?
- Na szczęście tak, zaopatrzyłem nas na cały tydzień, ale ile się wystałem w kolejce to moje - zaśmiał się lekko. - Idę sobie zrobić gorącą kąpiel, dołączysz do mnie później? - poruszył znacząco brwiami.
Ania zachichotała lekko.
- Do ciebie zawsze, trening już mam praktycznie skończony także kąpiel i mnie się przyda, cała jestem mokra - uśmiechnęła się do ukochanego prostując się i ukazując mu całe swoje ciało w stroju sportowym: staniku i obcisłych spodenkach.
Chłopak nie mógł się powstrzymać i wziął ją w ramiona, by ją pocałować. Od razu oddała pocałunek obejmując go za szyję i stając bardzo blisko niego. Mogła wyczuć, że coś przebija mu się przez spodnie.
- Kochanie, czyżbyś się podniecał moim mokrym i spoconym ciałem w obcisłym sportowym stroju? - zachichotała slodko dotykając czule wybrzuszenia na jego spodniach, czym sprawiła, że ciało Andy'ego przeszedł dreszcz.
Miała rację i chłopak dobrze o tym wiedział. Zawsze gdy ją widział w takim stroju jak teraz, przychodziły mu do głowy kosmate myśli. Ten strój tak idealnie opinał jej szczupłe ciało i ukazywał jego atuty. Ach... tylko schrupać taką słodką dziewuszkę.
- A dziwisz się maleńka... tak idealnie w tym wyglądasz - wyszeptał jej do ucha, po czym wziął ją na ręce. - Nie będę zatem czekał, nie wytrzymam - dodał słodko po czym poszli razem do łazienki.
To, co się działo potem, z grzecznością za wiele wspólnego nie miało...


***
I tak wyglądały kolejne tygodnie. Spotykali się ze znajomymi w plenerze, ale rzadko. Ania powoli wróciła do treningów z drużyną, jednak były one rzadkością. Służyły raczej sprawdzeniu formy aniżeli przygotowaniu do zawodów, które nadal nie były planowane. Częstym zjawiskiem za to były spotkania na Skype, zwłaszcza z Katie i Ashem, którzy dzwonili codziennie.
- I jak tam misie? Jeszcze nie jestem ciocią? - zaśmiała się Katie podczas jednej z jesiennych już rozmów na Skype widząc, że Ania znowu jest w koszulce Andy'ego, co było dla niej znakiem, że przyjaciółka i jej ukochany bynajmniej grzeczni nie byli.
Dziewczyna się zaśmiała.
- Spokojnie, jesteśmy ostrożni i nic na to nie wskazuje, byśmy mieli zrobić cię ciocią - uśmiechnęła się do niej. - A ty jak się czujesz? Tamten kaszel wciąż się trzyma? - zapytała z troską w głosie pamiętając o dolegliwościach przyjaciółki.
Zapytana uśmiechnęła się lekko.
- O tym już nawet nie pamiętam, czuję się świetnie. Tamto to było zwykłe przemęczenie - odpowiedziała szczerze i z uśmiechem. - Staramy się z Ashem nigdzie nie wychodzić, jeśli już to tylko do sklepu, a tak to siedzimy w domu i nadrabiamy Netflixa. - dodała śmiejąc się lekko, po czym ponownie zaniosła się silnym kaszlem.
To zaniepokoiło Anię nie na żarty. Zaczęła się martwić, to nie wyglądało dobrze, zwłaszcza w obecnej sytuacji.
- Jesteś pewna? Naprawdę, nie najlepiej wyglądasz, powinnaś skontaktować się z lekarzem - powiedziała całkowicie poważnie. - Jesteś cała czerwona... na pewno dobrze się czujesz? - zapytała z troską.
Katie machnęła ręką. Nie chciała martwić przyjaciółki. Od tygodnia nie czuła się najlepiej, ale wolała to zachować przed nią w tajemnicy.
- Spokojnie, wszystko jest w porządku, jak będzie naprawdę źle to zadzwonię do lekarza - uśmiechnęła się do niej uspokajająco. - Zobaczysz, jeszcze będę tańczyć na waszym weselu - dodała śmiejąc się lekko.
- Pamiętaj, że masz być moim świadkiem - odpowiedziała z uśmiechem Ania. - A teraz do łóżka i gorąca herbata z cytryną i miodem, ale już - dodała patrząc się poważnie na przyjaciółkę.
Katie westchnęła. Troska Ani była czasami naprawdę uciążliwa.
- Ależ oczywiście, już się robi, a wy tam grzecznie - pogroziła im palcem z uśmiechem i się wyłączyła.
Ania odłożyła laptopa do szafki i wyciągnęła się na łóżku. W tym momencie wrócił do niej Andy z gorącą herbatą.
- I jak tam Katie? - zapytał siadając obok ukochanej na łóżku i przytulił się do niej. 
- Kiepsko, wygląda na chorą - odpowiedziała poważnie pijąc łyk herbaty i odstawiając kubek na blat szafki by objąć ukochanego ramieniem. - Ale oczywiście twierdzi, że świetnie się czuje, wiesz jaka ona jest - dodała wtulając się w niego.
- Będzie dobrze, już tam Ashley o nią zadba, wiesz jaki on jest troskliwy - uspokoił ją Andy wsuwając dłoń pod koszulkę dziewczyny.
Ania zamruczała słodko i położyła się na poduszkach, by ukochanemu było wygodniej ją pieścić.
- Wiem, oj wiem, jest tak samo troskliwy jak ty - wyszeptała słodko, po czym obdarzyła chłopaka namiętnym pocałunkiem i również zaczęła go pieścić tam, gdzie najbardziej lubił.
Ten zamruczał słodko w jej usta i zaczął ją całować po szyi.
- Ty to wiesz jak mnie rozpalić - wymruczał w jej szyję, po czym szybko przeszedł do niegrzecznych konkretów.
Reszta wieczoru minęła im namiętnie i niegrzecznie. Gdy nadzy i wtuleni w siebie już prawie zasypiali, zadzwonił telefon Ani. 
- Kto tam dzwoni o tej porze? - zaspana dziewczyna podniosła się niechętnie i usiadłszy na łóżku wzięła telefon do ręki. Dzwonił Ashley.
To mogło chodzić tylko o Katie. Działo się z nią coś coś złego. Ania to wiedziała. Ash bez powodu nie dzwoniłby prawie w środku nocy.
- Cześć, co się stało? - zapytała zaniepokojona.
- Katie... ona... - Ash drżącym głosem dukał pojedyncze słowa.
- Co Katie? Co się dzieje? Mów, tylko spokojnie - powiedziała powoli próbując go uspokoić. - Ashley, oddychaj, powoli, mów co się dzieje - dodała szybko.
Chłopak po drugiej stronie słuchawki zrobił trzy głębokie wdechy.
- Katie... zaczęła się dusić w nocy. Nie mogła opanować kaszlu, cała się trzęsła, miała bardzo wysoką gorączkę - powiedział powoli starając się opanować drżenie głosu. - Zadzwoniłem po pogotowie. Zanim przyjechali straciła przytomność. Reanimowali ją na moich oczach. 
- Żyje? - zapytała zaniepokojona Ania, a Andy od razu się obudził i zaczął przysłuchiwać się rozmowie.
- Tak... udało im się ją przywrócić, ale mówią, że jest w ciężkim stanie. Nie mogłem nawet tam pojechać. Dałem ratownikom numer do siebie, by przekazali lekarzowi i dzwonili w razie gdyby coś się stało. Powiedzieli mi, że... - zamarł na chwilę.
- Co ci powiedzieli? 
- Powiedzieli mi, że ona... że może umrzeć.
Ania w tym momencie zamarła. Porozmawiała jeszcze chwilę z Ashem starając się go uspokoić i poprosiła go o telefon w razie gdyby czegoś się dowiedział i rozłączyła się, po czym odłożyła telefon.
 - Co z Katie? - zapytał Andy widząc, że dziewczyna milczy jak zaklęta. - Kochanie? - przytulił ją mocno widząc, że ta zaczyna się trząść.
Ania spojrzała się na niego. Z jej oczu zaczęły płynąć łzy.
- Katie umiera - wyszeptała tylko po czym prawie nieprzytomna z płaczu wtuliła się w jego ciało.

Rozdział 7 - Punching Bag

  Następnego dnia po przyjęciu zaręczynowym przyszedł dzień wyjazdu Iwonki i Huberta. Ania postanowiła odwieźć ich sama, gdyż Nate miał dużo...