niedziela, 11 lipca 2021

Rozdział 6 - The Sound of Silence

 


Mimo tego, że sytuacja była dość mocno niekomfortowa i mówiąc krótko przypałowa, Ania nie straciła zimnej krwi. W głowie już układała sobie plan jak z tej sytuacji wybrnąć z twarzą i nie dać sobie wejść na głowę. 
- Masz mi coś do powiedzenia? - zapytał wściekły Andy patrząc się z nienawiścią to na nią, to na Nate'a, który również nie miał zamiaru się nigdzie wybierać, w końcu nie był tchórzem.
- A mam - nagle zadziornie odpowiedziała Ania patrząc się na niego pewna siebie. - I to więcej niż byś mógł sobie wyobrazić w swojej małej główce. 
- No to słucham... chociaż czekaj... czy cokolwiek usprawiedliwia bycie po prostu zwykłą dziwką, która puszcza się na prawo i lewo z pierwszymi lepszymi? - warknął chłopak patrząc się na swoją narzeczoną z nienawiścią. 
W tym momencie zza pleców Ani wyskoczył nagle Nate i po prostu dał Andy'emu z pięści w nos. Nie mógł już tego dłużej słuchać, musiał zareagować. 
- Nie będziesz jej obrażał, przynajmniej dopóki ja mam tu coś do powiedzenia, a mam więcej niż ci się wydaje - wycedził przez zaciśnięte z wściekłości zęby.
To obudziło dawno uśpionego w Andym demona agresji. Jakby zapomniawszy o tym, że dostał przed chwilą w nos, rzucił się na rywala z pięściami i również przywalił mu kilkoma silnymi ciosami w twarz a potem szarpnął go za ubrania i z całej siły podniósł do góry, gotowy by rzucić nim prosto o ścianę, co po chwili zrobił.
Jednak Nate nie miał zamiaru się tak po prostu poddać. Nie po to tyle czasu trenował na siłowni, by teraz dać się pokonać jakiemuś byle knypkowi.
- Matko boska, wszystko w porządku, Nate? - Ania podbiegła do niego zaniepokojona widząc, że jest lekko ogłuszony.
Chłopak natychmiast podniósł się na nogi i spojrzał na dziewczynę z lekkim uśmiechem.
- Spokojnie, wszystko jest dobrze, mam zbyt twarde kości, by jakiś byle troglodyta mi je połamał jednym rzutem - powiedział specjalnie na tyle głośno, żeby Andy usłyszał.
Ten natychmiast podbiegł do chłopaka i ponownie zbierał się by chwycić go za bety, jednak tym razem nie zdążył tego zrobić, gdyż otrzymał serię potężnych ciosów prosto w żebra, co sprawiło, że na moment się odsunął jakby szykował się do wyprowadzenia kolejnej serii.
Jednak nie zdążył tego zrobić, gdyż pomiędzy nim a Natem stanęła Ania. Zasłoniła tego drugiego własnym ciałem, patrząc się wyzywająco na Andy'ego.
- Jeśli chcesz się dostać do niego, musisz najpierw pokonać mnie - powiedziała uśmiechając się zadziornie. - A mnie to chyba nie uderzysz?
Zaślepiony przez wściekłość Andy nie myślał racjonalnie. Wszystko w nim buzowało, co było słychać po jego ciężkim oddechu.
- Nie zmuszaj mnie, bym zrobił coś, czego będę żałował, i odsuń się, ruda dziwko - warknął przez zęby zbliżając się do dziewczyny z uniesioną pięścią.
Nie zdążył jednak wyprowadzić ciosu, bo w jednym momencie otrzymał potężnego kopa od niej i to prosto między nogi, co sprawiło, że jęknął z bólu i uklęknął trzymając się kurczowo między udami.
- Game over, Biersack - Ania uśmiechnęła się triumfująco. - Trzeba było się zająć narzeczoną, a nie całe dnie i noce poświęcać muzyce... to dzisiaj byś nie klęczał i nie trzymał się za jaja - dodała chichocząc lekko.
Andy powoli się podniósł i usiadł na kanapie patrząc się na nią wzrokiem wypełnionym nienawiścią. Był zaślepiony przez złość i nie docierało do niego, że on też jest winien obecnej sytuacji. Uważał, że wina leży tylko i wyłącznie po stronie Ani, która mimo tego, co się ostatnio zdarzyło, powinna być mu bezwzględnie wierna. 
- Co nie zmienia faktu, że ty też nie powinnaś od razu z tego powodu rozkładać nóg przed pierwszym lepszym - wycedził ciągle czując ból.
- Przed nikim nie rozłożyłam nóg, a nawet jeśli to zrobiłam, to co ta informacja teraz zmieni? - Ania wzruszyła ramionami i podeszła do Nate'a by pomóc mu się podnieść. Wzięła go pod ramię, dzięki czemu chłopak mógł powoli powrócić do pozycji stojącej.
Andy patrzył na nich z nienawiścią w oczach. Czuł się tutaj idealnie zbędny. Nadal nie czuł żadnych wyrzutów sumienia, gdy przeniósł swój wzrok na potężnie posiniaczoną twarz Nate'a. Uważał, że mu się należało, zwłaszcza po tym, jak ten bezczelnie wbił mu nóż w plecy całując się z jego narzeczoną, która również święta nie była i dołożyła swoją cegiełkę do obecnej sytuacji. 
- Nie wiem czy cokolwiek by to zmieniło kochana - powiedział nagle obojętnym tonem idąc w kierunku schodów. - Ale wiem jedno: na pewno nie doprowadziłoby to do tego, co zaraz się stanie - dodał tajemniczo i poszedł na górę. Wrócił stamtąd po dłuższej chwili z dwiema walizkami, i to takimi które zwykle zabierał na trasy.
Ania spojrzała się na niego zdziwiona.
- Wyprowadzasz się? - zapytała lekko zaskoczona. - Myślałam, że to raczej mnie będziesz kazał się wynosić...
- Mam jeszcze odrobinę honoru w sobie i usunę się stąd - odpowiedział Andy patrząc się na nią nadal z nienawiścią. - Myślę, że nam obojgu przyda się przerwa od siebie nawzajem, wrócę jak ochłonę, o ile w ogóle... Nie będę wam dłużej przeszkadzał, cześć - dodał po czym nie dając dziewczynie szansy na odpowiedź wyszedł z domu.
Wyszedł przed dom i dopiero w tym momencie zauważył, że ma jeszcze ze sobą bukiet róż. Były one wyjątkowo piękne, tak jak kobieta, której miał je dać, ale okazało się, że nie jest tego warta. Rozejrzał się szukając kogoś komu mógłby je przekazać, jednak nikogo takiego nie znalazł. Otworzył więc pojemnik na śmieci i wrzucił do niego bukiet, po czym wsiadł do swojego samochodu i ruszyl przed siebie.
W tym samym czasie Ania siedziała z Natem w łazience i opatrywała jego siniaki na twarzy. Nie było to dla chłopaka przyjemne, gdyż co chwila wydawał z siebie cichy syk.
- Spokojnie,  już niedługo koniec, nieźle jesteś pokiereszowany, ale obędzie się bez większej pomocy lekarskiej - powiedziała przemywając ranę pod jego nosem, przechodząc potem płynnie nad jego oko.
- Z takim widokiem to wszystko przetrwam - uśmiechnął się zadziornie chłopak zerkając dyskretnie w dekolt dziewczyny.
Ania lekko się zarumieniła i dalej opatrywała jego rany. Niby wiedziała, że ma na sobie rozpinaną z przodu sukienkę z dość sporym dekoltem, dzięki czemu chłopak miał doskonały widok na jej obfity biust. Bynajmniej jej to jednak nie przeszkadzało.
- Osz ty zboczuszku mój kochany - zachichotała słodko naklejając plaster nad okiem Nate'a. - No, już gotowe, opatrzone, będziesz żył - dodała słodko chichocząc i całując go w nos.
- W to nie wątpię, piękna - wyszeptał czule Nate delikatnie i powoli rozpinając jej guziki sukienki. - Z taką pielęgniarką to aż się człowiek pali by wracać do zdrowia - dodał słodko.
Ania była lekko zaskoczona jego zachowaniem, ale nie stawiała oporu. Zaczęła przesuwać opuszkami palców po jego karku. 
- Czyżbyś miał ochotę na specjalną interwencję pielęgniarską? - zapytała uśmiechając się do niego zmysłowo.
- Nie śmiałbym prosić, wszak pani pielęgniarka zajęta - wyszeptał znacząco Nate masując lekko Anię po jej piersiach, czym wywołał u dziewczyny pomruk rozkoszy.
- Ale narzeczonego nie ma na miejscu... I możemy mu lekko zagrać na nosie - wymruczała słodko Ania rozpinając jego koszulę.
Właśnie tego chciała. Zagrać Andy'emu na nosie. I zyskać co nieco czułości, której tak dawno nie miała.
Nate słodko zamruczał. 
- Zatem chyba nawet nie wiem na co my jeszcze czekamy - wyszeptał słodko dalej masując czule biust dziewczyny.
Wstał i, zabierając dłonie z miejsca masażu, objął Anię w pasie i pocałował namiętnie. Dziewczyna nie stawiała oporu i oddała mu pocałunek równie czule i słodko. Zaczęli iść w kierunku wyjścia z łazienki nie odrywając się od siebie. Na szczęście sypialnia była naprzeciwko, więc szybko tam dotarli.
Po wejściu do pomieszczenia nagle to Ania przejęła inicjatywę. Zamknęła nogą drzwi od sypialni i pchnęła półnagiego już chłopaka na łóżko. Sama stanęła przed nim i zdjęła z siebie sukienkę, pokazując przed nim swoje szczupłe ciało.
Na jego widok Nate'owi zrobiło się sztywno w majtkach. Ania to zauważyła i podeszła do niego, by po chwili pozbyć się jego spodni i usiąść na nim, po czym zaczęła się ocierać swoim kroczem o jego, jednocześnie nachyliła się nad nim i pocałowała go namiętnie mrucząc w jego usta. Czuła jak jego coraz bardziej sztywna męskość wybija się przez materiał bokserek, jakby pragnęła wydostać się na zewnątrz. Ona sama pod wpływem tej sytuacji miała coraz bardziej wilgotno między nogami. Nie chciała już dłużej czekać.
- Ściągajmy te gacie, nie wytrzymam dłużej - wyszeptała podniecona, po czym prawie zerwała z Nate'a jego bokserki i sama z siebie też zdjęła majtki, po czym położyła się na łóżku uśmiechając się do chłopaka zachęcająco ukazując mu swoje ciało w całej okazałości.
Na rezultaty tego działania nie trzeba było długo czekać. Podniecony i napalony Nate rzucił się na Anię i zaczął czule całować jej cialo, czym wywołał u dziewczyny gardłowy jęk rozkoszy. Tego właśnie pragnął, za tym tęsknił, za taką czułością i takim ogniem. Ona zresztą też.
- Nate... wygoń ze mnie resztki zdrowego rozsądku, zanim przebije się on na zewnątrz - Ania wyszeptała czule, gdy kochanek całował jej szyję.
Chłopak uśmiechnął się do niej ciepło i czule.
- Zrobię to z przyjemnością, moja piękna - wyszeptał słodko, po czym z rozkoszą stał się z nią jednością.
Ania powitała go w swoim wnętrzu z głośnym jękiem i od razu złapali wspólny rytm. Tak bardzo za tym tęskniła, tak bardzo tego pragnęła. Raz za razem odlatywali wspólnie do gwiazd, przyjmując potężne fale rozkoszy, jakie spływały na nich przez cały wieczór. Wykrzykiwali przy tym nawzajem swoje imiona. To miało być namiętne spotkanie i takie też było. Pełne czułości, erotyzmu i spełnienia, a przede wszystkim namiętności i rozkoszy, której tak bardzo oboje pragnęli. 
Gdy już oboje byli słodko wyczerpani tym aktem namiętności, leżeli wtuleni w siebie. Spoceni, zdyszani, ale szczęśliwi. Nate chciał delikatnie wysunąć się z Ani, ale ta go zatrzymała lekkim ruchem bioder, na co chłopak zaregował słodkim pomrukiem.
- Proszę... zostań we mnie... chcę byś był przy mnie tak blisko całą noc - wyszeptała Ania całując namiętnie jego słodkie usta.
Nate oddał pocałunek równie namiętnie i zaczął czule dotykać ciała najpiękniejszej dla niego dziewczyny na ziemi.
- Z przyjemnością zostanę, moja najcudowniejsza - wyszeptał ciepłym głosem i kontynuował pocałunek oraz pieszczotę, mimowolnie ruszając przy tym biodrami, czym ponownie sprawił, że dziewczyna słodko jęknęła w jego usta, dotykając delikatnie jego pleców. - Gdzie chce pani dzisiaj odlecieć, że tak się pani wierci? Gdzie panią zabrać? - dodał słodkim szeptem całując jej szyję.
- Do gwiazd - wyszeptała Ania znacząco przesuwając opuszkami palców po jego plecach i ponownie ruszając lekko biodrami.
Nate uśmiechnął się do niej ciepło.
- Moja królowo, twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - wyszeptał równie słodko, po czym zaczął delikatne i znaczące ruchy bioder jednocześnie zanurzając nos w szyi ukochanej.
Ania jęknęła słodko i lekko stuknęła piętami w pośladki kochanka, który po chwili zaczął coraz bardziej przyspieszać. Ich seks z czasem stawał się coraz bardziej dziki i namiętny, pełen czułych jęków i okrzyków rozkoszy. W końcu Ania wykrzyknęła imię chłopaka naprawdę głośno, i to w momencie, gdy zalała ją ogromna fala rozkoszy i wbiła mocno palce w jego plecy, a on w tym samym czasie również zanurzył się w tej samej fali, na dowód czego ucałował ukochaną namiętnie w szyję i opadł na nią zdyszany.
- Jesteś cudowny - wyszeptała Ania do ucha Nate'a i pocałowała go czule, gdy ten jednak zsunął się z niej i położył naprawdę blisko dziewczyny, by po chwili mocno ją do siebie przytulić.
Ania położyła głowę na jego torsie i wtuliła się w niego mocno. Tak bardzo brakowało jej tej bliskości, namiętności, a już zwłaszcza tej z Natem. Bynajmniej chłopak nie był dla niej tylko misiem na pocieszenie, starała się z całych sił, by tak się nie czuł. Chciała by wiedział, że na jej bliskość może liczyć zawsze, gdy tylko tego zapragnie.
- To ty jesteś cudowna - wyszeptał Nate całując ukochaną w czubek głowy. - Chciałabyś spróbować takiej relacji, słodkiej przyjaźni z bonusem? Możemy w tym czasie też sprawdzić, czy pasujemy do siebie jako para, możemy się tak zachowywać, jeśli tylko tego chcesz - dodał nagle patrząc się na nią poważnie.
Te myśli kłębiły się w nim od czasu tamtego pamiętnego dnia, gdy się ze sobą przespali po alkoholu. Ania była cudowną kobietą, kochał ją nad życie, jednak wiedział, że na jawne odwzajemnienie miłości liczyć nie może, gdyż była ona wpatrzona i zakochana w Andym po uszy. W imię tego uczucia starał się ją przekonać do siebie jak tylko umiał najlepiej, jednocześnie będąc w pełni świadomym tego, że dziewczyna może wybrać Andy'ego, a w takiej sytuacji był gotowy na to, by nadal być jej przyjacielem i wspierać ją jak tylko potrafi najlepiej.
Ania spojrzała się na Nate'a uważnie. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Jeśli by się zgodziła, to byłoby to nie fair wobec Andy'ego, ale czy on się zachował wobec niej fair w ostatnim czasie? Nie zauważyła tego. Więc to mogła być idealna okazja, by zagrać mu nieco na nosie i pokazać mu, iż nie jest pępkiem świata i że musi się zmienić, jeśli chce ją odzyskać. A na razie... mogłaby być szczęśliwa z tym, który troszczy się o nią i daje jej to, na co od tak dawna czekała.
- Zróbmy tak jak mówisz - powiedziała ciepłym głosem wtulając się w niego i uśmiechając się do kochanka czule. - Spróbujmy tego, a nuż nam się uda - dodała słodko i dała mu buziaka, po czym położyła głowę na jego torsie. 
Nate pogładził ją po nagich plecach z czułością i pocałował czubek jej głowy, jakby chciał w ten sposób podziękować jej za zgodę.
- Jesteś naprawdę fantastyczną kobietą i zasługujesz na najlepsze, dam ci to, obiecuję - wyszeptał ciepło. - Prześpijmy się, to był długi wieczór... dobranoc, moja najcudowniejsza - dodał słodko po czym zasnął tuląc ukochaną do siebie.
- Dobranoc, książę... mój książę - wyszeptała Ania i również zasnęła.



Po trzech miesiącach dość srogiej zimy nastała wiosna. I to nie tylko wiosna w sensie pory roku, ale także wiosna w społeczeństwie i w sercach naszych bohaterów. Światowa pandemia minęła tak szybko jak się pojawiła, na nowo można było podróżować i żyć bez ograniczeń. Tą sytuację postanowili wykorzystać Hubert i Iwonka, którzy zaproponowali Ani swoją wizytę u niej, na którą to dziewczyna z radością się zgodziła i właśnie dzisiejszego dnia odbierała ich z lotniska.
Czekała na przyjaciół w hali przylotów LAX z niecierpliwością i jednocześnie lekkim strachem, jak oni zareagują na to, że jest sama i na to, że w domu zamiast Andy'ego przebywa teraz Nate, który postanowił przeprowadzić się na jakiś czas do domu ukochanej.
Ania jednak szybko odgoniła te myśli, gdyż zauważyła wesołe mordki swoich przyjaciół, którzy biegli ku niej bardzo szybko, by potem radośnie się z nią przywitać.
- Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że przylecieliście - uśmiechnęła się Ania witając się z nimi mocnymi uściskami, po których poszli odebrać ich bagaże i potem ruszyli do samochodu.
Przez całą drogę do wyjścia z lotniska radośnie gadali jedno przez drugiego wymieniając się radosnymi wydarzeniami ostatnich dni oraz wrażeniami z lotu. Dopiero gdy wsiedli do samochodu i ruszyli, Iwonka zauważyła, że kogoś brakuje.
- A gdzie Andy? Albo Nate? - zapytała patrząc się uważnie na przyjaciółkę.
Ania oczywiście opowiedziała im wcześniej dokładnie co się stało, jednak nie powiedziała im, że Nate z nią zamieszkał ani o tym, że Andy się wyprowadził.
- Z Natem spotkamy się później, a Andy... cóż, to długa historia - powiedziała powoli zmieszana Ania. - W dużym skrócie... Andy się wyprowadził. Nie wiem co się z nim dzieje i po tym co się stało i co się działo przez ostatnie 3 miesiące... to chyba nie chcę wiedzieć - dodała poważnie.
Przyjaciele spojrzeli na nią zaskoczeni.
- Jak to? Przecież byliście tak w sobie zakochani - powiedział Hubert po chwili milczenia. - Myślałem, że weźmiecie ślub w przyszłości...
- Jak widać, los chciał inaczej - Ania westchnęła ciężko. - Nie zerwaliśmy jeszcze z Andym co prawda... ale po tym jakie akcje ostatnio odwalał, to wątpię, by cokolwiek z tego co między nami było, przetrwało tą próbę - dodała smutno.
- A co on takiego odwalał, jeśli można wiedzieć? - zapytała zaciekawiona Iwonka.
- Co tu dużo mówić... wrócił do alkoholowego nałogu i wystawał nocami pod domem nalegając bym wyszła do niego i porozmawiała z nim... jedyne na co mógł liczyć to rozmowy przez balkon, a i te się w końcu skończyły, gdy oblałam go wiadrem zimnej wody. Nate chciał wypuścić na niego swojego psa, ale powstrzymałam go przed tym mówiąc, że szkoda psiaka na takiego kretyna, jeszcze by się od niego zaraził kretynizmem - westchnęła z lekkim uśmiechem Ania. - Od tamtego czasu wizyty się skończyły, a Daredevila oddałam jego kumplowi z którym podobno zamieszkał, bałabym się dać to biedne stworzonko do ręki temu alkoholikowi...
- To dlaczego mu je oddałaś w ogóle? - zapytał Hubert zaniepokojony. - Czy on nie powinien być teraz w bezpiecznym miejscu?
- Strasznie tęsknił za Andym, nie miałam serca go trzymać, on tak za nim płakał, codziennie wył z tęsknoty, nie miałam innego wyjścia - westchnęła Ania smutno. - Kocham tego psiaka, on pokochał mnie, ale to Andy go chował od szczeniaka, do niego jest bardziej przywiązany, nie mam serca ich rozdzielać - dodała prawie płacząc. - Odwiedzam go co jakiś czas, gdy Andy'ego nie ma w domu, sprawdzam, czy nie dzieje mu się krzywda, wszystko jest w porządku, tamten kumpel o niego dba gdy Andy wpada w pijackie ciągi - ponownie westchnęła zatrzymując się przed domem. - Jesteśmy na miejscu - dodała kończąc smutny temat.
Na podjazd wyszedł już do nich Nate, który radośnie wyściskał przyjezdnych.
- Witam w LA, miło was w końcu poznać na żywo - zaśmiał się lekko. - Pozwólcie, że wezmę wasze bagaże - dodał z uśmiechem i poszedł do samochodu.
Iwonka spojrzała się na Anię uważnie gdy szli we trójkę do domu.
- Nate z tobą zamieszkał? - zapytała zdziwiona. - Czy wy...?
- Na razie łączy nas jedynie "przyjaźń z bonusem" i przy okazji sprawdzamy, czy jesteśmy w stanie żyć jako para - uśmiechnęła się Ania. - Można powiedzieć, że to taki "plan awaryjny", w razie gdyby mój związek z Andym jednak się rozpadł... a na to się zanosi - westchnęła Ania smutno. - Ale chodźcie do domu, zrobię herbaty, pogadamy jeszcze, chyba że wolicie sie przespać, wyglądacie na zmęczonych - spojrzała się na nich uważnie.
Jakby na potwierdzenie tych słów Iwonka ziewnęła. 
- No, przespalibyśmy się trochę, ta podróż przez ocean... - ponownie ziewnęła wespół z Hubertem. 
- Nie no jasne, chodźcie, naszykowałam wam pokój - uśmiechnęła się Ania i zaprowadziła ich do pokoju, gdzie czekały już na nich bagaże wniesione wcześniej przez Nate'a. - Prześpijcie się, jakbyście potrzebowali łazienki, to jest tutaj naprzeciwko - pokazała drzwi naprzeciw ich sypialni. - Także śpijcie dobrze - dodała i już miała wychodzić z pokoju, gdy nagle zatrzymał ją Hubert.
- Możemy pogadać na osobności? - zapytał biorąc ją lekko pod ramię i odciągając na bok. 
- Jasne - uśmiechnęła się Ania i odeszli kilka metrów dalej do innego pokoju. - Co się stało?
- Słuchaj... podczas naszego pobytu tutaj chciałbym się oświadczyć Iwonce... mogłabyś mi co nieco doradzić w tej sprawie, wiesz, pierścionek i inne sprawy - spojrzał się na nią z nadzieją Hubert.
- Ależ oczywiście, nie ma problemu, z chęcią pomogę mojemu przyjacielowi w sprawach sercowych - uśmiechnęła się do niego szeroko i uściskała go mocno.
- Dzięki, wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć - również uśmiechnął się Hubert. - A teraz idę się naprawdę przespać, Iwonka już tam pewnie czeka albo chrapie - zaśmiał się i, nie czekając na odpowiedź przyjaciółki, wrócił do swojego pokoju, gdzie czekała już na niego ukochana, wyraźnie zniecierpliwiona.
- Co tak długo? O czym tam z Anią rozmawiałeś? - zapytała gdy chłopak położył się obok niej w łóżku i przytulił ją do siebie.
- Pytałem ją o sprawy związane z Andym i Natem, dopytywałem o parę rzeczy, takie nasze sprawy - uśmiechnął się chłopak do ukochanej i wtulił ją w siebie, po czym ucalował jej czoło. - Prześpijmy się najdroższa, ta podróż była naprawdę męcząca - dodał ziewając przeciągle, po czym zasnął. 
Iwonka po chwili zrobiła to samo, jednak ciągle w sercu kiełkowała jej zazdrość o dawną ukochaną Huberta.
W tym samym czasie Ania zeszła na dół i zastała tam Nate'a robiącego już obiad, w całym pomieszczeniu niósł się zapach sosu bolońskiego. Dziewczyna podeszła do ukochanego i przytuliła go mocno od tyłu, ten aż podskoczył zaskoczony.
- Uważaj kochana, bo się jeszcze poparzę - uśmiechnął się lekko chłopak przerywając mieszanie mięsa z sosem. 
- W razie czego mamusia pocałuje - zachichotała Ania cmokając go w kark.
Chłopak zgasił gaz pod sosem, odwrócił się i przytulił ją mocno do siebie, po czym dał buziaka.
- Od takiej pielęgniarki dostać całusa... to aż się chce coś innego sobie poparzyć - zachichotał znacząco ruszając brwiami i dał jej całusa w nos. - Głodna?
- Jak wilk... ale zjem tylko odrobinkę, bo zaraz lecę na trening - uśmiechnęła się słodko do niego i podebrała paluszkiem trochę mięsa z garnka. - Smakuje wybornie, myślę, że mozesz podawać - dodała słodko dając mu buziaka, po czym usiadła do stołu wziąwszy sobie wcześniej talerz.
Nate słodko zachichotał.
- Kochana tobie twój osobisty kucharz poda z przyjemnością - uśmiechnął się do niej szeroko po czym podał jej porcyjkę, którą nałożył również sobie i usiadłszy blisko niej zaczął jeść.
Szybko zjedli, pierwsza skończyła Ania i wrzuciła do zmywarki wcześniej opłukawszy talerz, po czym wzięła torbę, którą wcześniej naszykowała.
- Dobra, to ja lecę kochany - wyszeptała słodko i dała mu czułego buziaka. - Wrócę wieczorkiem, myślę, że będziemy mieli noc dla siebie, Hubert i Iwonka powinni do jutra spać po tym jet lagu... a przynajmniej do późnego wieczora - dodała znaczącym szeptem.
Nate zachichotał.
- Jakkolwiek by nie było, będziemy niegrzeczni kochana - wyszeptał słodko dając jej buziaka w nos. - A teraz leć, bo się spóźnisz na trening i uważaj na siebie - dodał czule.
- Spokojnie, ja zawsze jestem ostrożna - uśmiechnęła sie Ania, po czym ubrała się i wybiegła z domu, po czym zapakowała torbę pod siedzenie, założyła kask i pojechała na halę.
Wreszcie mogła poczuć ten wiatr we włosach, tą prędkość za którą tak tęskniła. Rozwinęła ją na maxa na tyle na ile mogła, żeby nie spowodować żadnego wypadku. Tak czy siak, cieszyło ją to niesamowicie. 
Dojechała pod halę, zaparkowała, wyciągnęła torbę i pobiegła do hali, przebrała się i poszła na trening przywitawszy się wcześniej z dziewczynami. 
Czuła się cudownie znowu mając kontakt z piłką, z grą, ćwicząc na hali z dziewczynami. Czuła też, że wróciła już do swojej dawnej formy i nie powinna mieć kłopotu z powrotem do pierwszego składu. Zwłaszcza, że zauważyła, iż trener patrzy na nią przychylniejszym okiem. 
Trening wyszedł naprawdę super i nic nie wskazywało na to, że trener znowu wezwie ją do swojego gabinetu, a tak właśnie się stało.
Pełna najgorszych przeczuć Ania wzięła swoją torbę i poszła do pokoju trenera, gdzie zapukała.
- Trener mnie wzywał - zajrzała do środka niepewnie.
- Chodź chodź - trener przywołał ją gestem, a dziewczyna usiadła na krześle. Trener zaczął krążyć po pokoju. - Grałaś dziś naprawdę dobrze, myślę, że możemy pomyśleć o przywróceniu cię do pierwszego składu, dasz wiele drużynie podczas meczów o puchar kraju...
- Będę zaszczycona trenerze, dam z siebie wszystko, żeby tylko drużyna zaszła jak najdalej - weszła mu delikatnie w słowo Ania.
- Nie przerywaj proszę - powiedział stanowczym głosem trener kładąc jej dłoń na ramieniu. - Jak zapewne wiesz, na meczach o puchar kraju także pojawia się trener kadry narodowej szukający nowych talentów... Ty ewidentnie ten talent masz , ale i tak ja bym wiesz... mógł w zamian za drobną przysługę...pogadać z nim by, nawet gdyby powinęła ci się nagle noga, wziął cię do drużyny - jego dłoń niebezpiecznie przesunęła się w kierunku biustu dziewczyny.
Ania poczuła się nieswojo czując dłoń trenera na swoim ciele, próbowała ją leciutko przesunąć z powrotem na swoje ramię.
- Dziękuję trenerze, ale chyba nie skorzystam - powiedziała stanowczym tonem. - Chcę się dostać do kadry dzięki swojej grze, a nie przez protekcję - dodała poważnie.
Wyraźnie zbity z tropu trener mocniej ścisnął jej ramię, tak że dziewczyna syknęła z bólu.
- Mam nadzieję, że przemyślisz jednak moją propozycję - powiedział stanowczym tonem uśmiechając się do niej znacząco. - Szkoda by było, żeby taka śliczna dziewczyna nie dostała się do kadry narodowej - dodał puszczając jej ramię i odchodząc od niej do swojego biurka. 
Ania wstała i wzięla swoją torbę.
- Pomyślę trenerze, ale nic nie obiecuję - powiedziała chłodnym tonem. - A teraz trener pozwoli, pójdę już, przyjaciele się niepokoją - dodała po czym nie czekając na odpowiedź trenera wyszła z jego pokoju bardzo szybkim krokiem.
Przez całą drogę do domu nie mogła się otrząsnąć po tym co jej trener przed chwilą zaproponował... Czyżby sex w zamian za protekcję do kadry? Nie, na to nie mogła sobie pozwolić. Nie chciała tego, jeśli miała się dostać do drużyny narodowej, to tylko dzięki własnej grze.
Po przyjeździe do domu zastała Nate'a i Iwonkę w salonie, którzy pili sobie herbatę.
- O Iwonka, już się wyspałaś? Myślalam, że po tym locie to będziesz spała co najmniej do jutra - uśmiechnęła się do dziewczyny szeroko i podeszła by się z nią przywitać.
- Spokojnie, ja jakoś nie lubię dużo spać, pospałam trochę i wstałam, Hubert jeszcze śpi, ale pewnie też się zaraz obudzi i będzie w nocy szalał - poruszyła znacząco brwiami z uśmiechem. 
Ania słodko zachichotała.
- A szalejcie sobie, aby tylko cicho - uśmiechnęła się do niej szeroko i odstawiła swoje rzeczy na bok. - Idę wziąć prysznic, bo śmierdzę po treningu - dodała z lekkim uśmiechem, po czym poszła do sypialni wziąć rzeczy do kąpieli i poszła pod prysznic. 
Czuła się cudownie myjąc się po tym wszystkim co się działo na treningu. I miała tu na myśli nie tylko rywalizację sportową, ale także dotyk trenera. Cały czas czuła na sobie jego dotyk i chciała go za wszelką cenę zmyć, dlatego szorowała się bardzo dokładnie.
W końcu umyła się do końca i po wyjściu spod prysznica czuła się idealnie świeżo. Wytarła się, założyła swój krótki szlafrok i wyszła z łazienki, gdy nagle się z kimś zderzyła i wpadła w czyjeś ramiona.
- Oj przepraszam, jak zwykle nie patrzę gdzie idę - powiedziała śmiejąc się lekko.
- Nic się nie stało moja droga, nic się nie stało - w odpowiedzi usłyszała znajomy głos Huberta, który potwierdził się po podniesieniu głowy i spojrzeniu się na przyjaciela.
- Ekhm... - cały ten moment przerwało donośnie chrząknięcie dobiegające z salonu. Natychmiast się od siebie odsunęli i spojrzeli zmieszani na Iwonkę, gdyż to właśnie ona była autorką tego donośnego chrząknięcia.
- Kochanie, ale to nie jest to co myślisz, to nie jest tak jak Ci się wydaje... - Hubert podszedł do ukochanej i chciał ją przytulić, ale dziewczyna go odepchnęła.
- Jaka ja byłam głupia myśląc, że was już nic nie łączy... Głupia byłam - pokręciła głową zawiedziona, nie dając nikomu, nawet Nate'owi, dojść do głosu. - Dajcie mi dzisiaj spokój, nie chcę was widzieć - dodała smutna i pobiegła na górę do swojego pokoju.
Załamany Hubert usiadł na kanapie i schował twarz w dłoniach. Ania i Nate usiedli obok niego.
- Spokojnie, przejdzie jej, ochłonie, przeprosicie się i będzie dobrze - pocieszał go czarnowłosy klepiąc go po plecach.
- Oby tak było jak mówisz... inaczej nici z moich planów... a ja ją naprawdę kocham i chciałbym z nią być - Hubert pokręcił lekko głową.
Ania usiadła obok niego i poklepała go lekko po ramieniu.
- Będzie dobrze, zobaczysz, czas wyleczy w niej rany, jutro już nie będzie śladu po jej nerwach, na razie daj jej ochłonąć, wieczorem jak się będziecie kłaść spróbuj ją przytulić, może to coś da - próbowała go pocieszać Ania. - Za kilka dni mogę ją zabrać na babskie zakupy, pojednamy się i przekonam ją, że nas naprawdę już nic nie łączy poza przyjaźnią - dodała poważnie próbując wywołać uśmiech na twarzy przyjaciela. - A potem wy się już będziecie mogli godzić w taki sposób, w jaki my się kiedyś bawiliśmy gdy twojej mamy nie było w domu...




***
WSPOMNIENIE - 8 LAT WCZEŚNIEJ:
Ania i Hubert brali wspólnie prysznic. Był gorący i duszny dzień, oboje byli mocno spoceni, więc postanowili pod wieczór się wykąpać. Byli sami w domu, dlatego mogli sobie pozwolić na ten luksus wspólnego prysznica.
Oboje dokładnie myli się nawzajem, co dodatkowo pobudzało ich zmysły.
- Kochanie, masz takie delikatne dłonie - Ania słodko wymruczała ocierając się lekko swoim tyłeczkiem o ukochanego, by potem przystąpić ponownie do mycia jego ciała bardzo dokładnie.
Hubert tylko zamruczał słodko, po czym delikatnie i czule mył całe ciało dziewczyny, co powodowało u niej ciche pomruki rozkoszy. Zwłaszcza, gdy doszedł do tego bardzo wrażliwego na dotyk miejsca pomiędzy jej udami.
Dziewczyna jęknęła cicho i pocałowała go bardzo namiętnie. Od razu oddał pocałunek. Całowali się przez chwilę bardzo, ale to bardzo namiętnie. Pożądanie w nich buzowało.
- Chodźmy do sypialni... Proszę, nie wytrzymam dłużej - wyszeptała Ania między jednym a drugim pocałunkiem.
- Z przyjemnością cię tam zabiorę, mój kociaku - uśmiechnął się słodko Hubert, po czym pomógł jej wyjść spod prysznica, oczywiście wcześniej sam wyszedł.
Szybko się wytarli i kompletnie nadzy pobiegli do sypialni, która na szczęście była niedaleko. Od razu po wejściu do pokoju dziewczyna położyła się na łóżku kusząco.
- Czekam, mój najdroższy, zabierz mnie dziś do gwiazd - wyszeptała zmysłowo uśmiechając sie do niego słodko.
Hubert uśmiechnął się do niej szeroko. Na widok jej nagiego ciała od razu coś między jego nogami się usztywniło.
- Z przyjemnością, moja kochana - uśmiechnął sie do niej ciepło i po chwili zabezpieczył się odpowiednio i stając się z nią jednością spełnił jej prośbę. 
Oboje raz za razem odlatywali do gwiazd nie powstrzymując swoich emocji. Ania mocno wbijała palce w plecy ukochanego odnajdując wraz z nim jeden rytm. Czuła sie cudownie, gdy raz za razem, jakby właśnie w takt ich ruchów zalewały ich kolejne fale rozkoszy. 
-  Jezu, Hubusiu... Tak... TAK... TAAAAAAAAAAAAAK! - krzyknęła głośno podczas jednej z fal spełnienia.
Gdy ukochany położył się na niej zmęczony po ostatniej fali, ucałowała go czule. 
- Jesteś cudowny, mój skarbie - wyszeptała słodko do jego ucha. - Ale teraz połóż się na pleckach. Chcę cię ujeżdżać - dodała zmysłowym i kuszącym szeptem.
- Moja słodka dżokejko... twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - Hubert uśmiechnął się do niej szeroko i położył się na plecach.
Chwilę później Ania go dosiadła i ponownie stali się jednością. Dziewczyna ruszała powoli swoimi biodrami, jakby chcąc się zrelaksować, po ostatnich dzikich harcach.
- Jezu, jaki on wielki... Jaki twardy... We mnie... Hubusiu, zabijasz mnie rozkoszą - wyszeptała słodko powoli przyspieszając swoje ruchy na ukochanym.
On od razu chwycił ją za biodra, również odlatując powoli wraz z nią do nieba.
- To wszystko dzięki tobie, to twoja zasługa, moja boska seksowna dżokejko - wyszeptał powoli czując, że za chwilę ich oboje zaleje naprawdę potężna fala rozkoszy.
Ania tylko się uśmiechnęła i po dłuższej chwili wygięła się dość mocno czując jak zalewa ją fala spełnienia, wykrzykując przy tym imię ukochanego. Opadła na niego i leżała wtulona w niego mocno.
- Mój boski ogier - wyszeptała zmęczona całując lekko jego szyję.
Hubert delikatnie gładził jej plecy i szyję, również dysząc ze zmęczenia.
- Moja cudowna dżokejka - powiedział cicho tuląc do siebie cały swój ówczesny świat.
KONIEC WSPOMNIENIA

***
Kilka dni później sytuacja w domu powoli się opanowywała. Hubert i Iwonka zdołali się jako tako pogodzić i dojść do względnego porozumienia, oczywiście w odpowiedni dla siebie niegrzeczny sposób. Z tej sytuacji skrzętnie korzystali także Ania i Nate, którzy także grzeczni nie byli. 
Tego dnia Ania postanowiła zabrać Iwonkę na małe babskie zakupy typu ciuchy i bielizna. W tym czasie Hubert miał radzić się Nate'a jak w odpowiednio romantyczny sposób oświadczyć się swojej ukochanej.
Dziewczyny długo łaziły po sklepach szukając odpowiednich ubrań oraz seksownej bielizny, która spodobałaby się ich partnerom. Podczas zakupu tej ostatniej Iwonka pokazała przyjaciółce czarny koronkowy komplet bielizny. 
- Myślisz, że Hubertowi sie spodoba? - zapytała.
- Ależ oczywiście, myślę, że będzie wniebowzięty, zwłaszcza, że będziesz w nim ty - uśmiechnęła się do niej Ania i puściła do niej oczko. - Chociaż pewnie i tak wolałby ciebie bez niej - dodała znacząco chichocząc.
Iwonka od razu się zarumieniła.
- No to prawda, bywa trochę nazbyt... śmiały, ale to właśnie w nim najbardziej kocham - uśmiechnęła się do przyjaciółki szeroko ładując do koszyka wybrany przez siebie komplet. - A ty? Już coś wybrałaś? - spojrzała się pytająco na przyjaciółkę.
Ania właśnie trzymała w rękach dwa komplety bielizny - jeden był czarno-czerwony, a drugi czarno-miętowy.
- Waham się między tymi dwoma, Nate uwielbia oba schematy kolorystyczne - westchnęła lekko uśmiechając się.
- To bierz oba, będziesz miała na dwie noce... albo i więcej jak się da - Iwonka puściła jej oczko. - Chociaż też podejrzewam, że Nate woli cię bez bielizny - dodała chichocząc niczym mała dziewczynka.
Tym razem to Ania spaliła buraka.
- To biorę oba w takim razie, niech stracę, stać mnie - powiedziała radośnie i obie poszły zapłacić.
Po owocnych zakupach postanowiły pójść na małą kawę w pobliskiej kawiarni. Usiadły przy stoliku zamówiwszy wcześniej napoje oraz ciastka.
- I jak, już wiesz jak to będzie z tobą i Andym? Kogo ostatecznie wybierzesz? - zapytała nagle Iwonka patrząc się wyczekująco na przyjaciółkę.
Ania zamyśliła się na moment. Sama w sumie nie wiedziała, kogo wybierze. Kochała obu, ale Andy bardzo mocno ją zranił, zarówno teraz, jak i w przeszłości. A Nate zawsze był przy niej, wspierał ją i ewidentnie też ją kochał. Widać było, że nigdy jej nie skrzywdzi.
- Sama w sumie nie wiem... - powiedziała powoli zamyślając się na chwilę. - Andy mocno mnie zranił i to na tyle, że w sumie nie powinnam mu wybaczyć. Kocham go, ale nie wiem, czy nasz związek jeszcze jakkolwiek rokuje... A Nate... On po prostu jest. I to wystarczy. Kocha mnie, dba o mnie, widać, że zrobiłby dla mnie wszystko... - westchnęła lekko. - Masz jakiś pomysł? Możesz mi doradzić?
- Gdybym była na twoim miejscu, myślę, że wybrałabym Nate'a - powiedziała Iwonka po chwili zastanowienia. - Dobrze mu z oczu patrzy, jest ciepły i miły, taki kochający, widać, że jest w tobie po uszy zakochany i naprawdę zrobiłby dla ciebie wszystko. A Andy chyba już w ogóle się poddał z tego co widzę, więc odpowiedź nasuwa się sama - dodała po chwili pewnym głosem. - Ale oczywiście zrobisz jak będziesz chciała, jednak wybór wydaje mi się oczywisty.
- W sumie masz rację... Jeszcze się zastanowię oczywiście, ale myślę, że posłucham twojej rady - westchnęła lekko. - Ja to mam szczęście do facetów, nie ma co, wszystkie moje związki po pewnym czasie zaczynają się rozpadać... mam nadzieję, że ten z Natem się nie rozpadnie - dodała z lekkim uśmiechem.
- A Hubert?
Ania spojrzała się na nią, ewidentnie zaskoczona pytaniem.
- Hubert? Byłam z nim szczęśliwa, to fakt, ale ja i on to już kompletna przeszłość, teraz się tylko przyjaźnimy, zresztą... kim bym była by ci odbijać faceta? Ja nie jestem takim chamidłem - westchnęła lekko.
Iwonka uśmiechnęła się do niej szeroko, wyraźnie uspokojona odpowiedzią przyjaciółki. Nie miała powodu by jej nie wierzyć. 
- A że tak zapytam z innej beczki...? Jak wyglądał wasz pierwszy raz? Chciałabym go porównać z moim, że tak powiem, przypadkiem - zachichotała.
Ania również się uśmiechnęła.
- Zrobiliśmy to po raz pierwszy po miesiącu od naszej pierwszej randki. Może trochę szybko, ale oboje wiedzieliśmy, że tego właśnie chcemy. Pamiętam, jakby to było wczoraj...

***
WSPOMNIENIE - 8 LAT WCZEŚNIEJ:
Ania i Hubert spędzali wspólnie weekend u niego w domu. Od miesiąca byli razem i ciągle nie umieli się sobą nacieszyć. Zakochani, wpatrzeni w siebie, czuli się jak w raju we dwoje.
Był już wieczór, oglądali we dwoje jakiś film o miłości, żeby zrobić sobie nastrój. Siedzieli przytuleni do siebie na jego łóżku i co jakiś czas całowali się czule, by w końcu w ogóle przestać skupiać się na filmie.
Ania usiadła na ukochanym całując go bardzo namiętnie, by w końcu powalić go do pozycji leżącej. Zaczęła go powoli rozbierać, dając mu do zrozumienia, na co ma ochotę i na co jest gotowa.
- Kochanie, jesteś pewna, że tego właśnie chcesz? - wyszeptał Hubert do ukochanej powoli rozpinając jej sukienkę.
- Niczego innego nie jestem tak bardzo pewna jak tego, że chcę z tobą stracić swoją niewinność. Kocham cię i to właśnie z tobą chcę przeżyć swój pierwszy raz - wyszeptała słodko dalej go rozbierając, by po chwili całkowicie pozbyć się z niego ubrań, on również rozebrał ją kompletnie do naga.
Położyli się obok siebie. Ania nieśmiało dotknęła jego męskości, która pod wpływem jej dotyku zaczęła być coraz większa i twardsza.
- Ale on się robi twardy - wyszeptała dziewczyna słysząc, jak chłopak słodko pomrukuje pod wpływem jej pieszczot.
Po chwili ośmieliła się dotknąć go swoim językiem. Hubert jęknął.
- Oooo taak, taaak śmiało kochanie, robisz mi tym dobrze - wyszeptał głosem pełnym rozkoszy.
Ośmielona tymi słowami Ania zaczęła pieścić go coraz śmielej. Robiła to przez krótki czas, by po chwili doprowadzić jego męskość do akceptowalnego stanu.
- Hubusiu, chyba on jest gotowy - wyszeptała po czym położyła się na łóżku kusząco układając swoje ciało.
Hubert uśmiechnął się do niej słodko i zabezpieczył się odpowiednio.
- Zabiorę cię do nieba, moja najdroższa - wyszeptał słodko po czym stał się z nią jednością.
Ania przez chwilę poczuła lekki ból, ale potem zastąpiła go czysta rozkosz. Zaczęła instynktownie ruszać biodrami wraz z ukochanym, objęła go udami w pasie i ramionami za szyję, by po chwili złapać z nim wspólny rytm. Wszystko trwało może kilka minut, zanim oboje odlecieli prosto do nieba we dwoje w tym samym momencie.
Hubert opadł na ukochaną i ucałował jej szyję.
- Byłeś cudowny, najdroższy - wyszeptała mu do ucha Ania liżąc go po płatku ucha, na co chłopak zareagował słodkim pomrukiem.
- Ty też kochanie, ty również - Hubert ponownie pocałował jej szyję. - Najdroższa, czy masz jakąś fantazję, którą mógłbym spełnić w łóżku?
Ania zamyśliła się na chwilę.
- W sumie bym miała... ale wstydzę się trochę - zarumieniła się lekko patrząc się na ukochanego nieśmiało
- Mnie się wstydzisz? Najdroższa... powiedz, dla ciebie zrealizuję nawet najbardziej sprośną i niegrzeczną fantazję, jaką tylko wymyślisz - wyszeptał zachęcająco całując ją po szyi, czym wywołał u dziewczyny gardłowy pomruk.
- No dobrze... Chciałabym żebyś związał mi łapki wstążką i dziko mnie posiadł - wyszeptała mu nieśmiało do ucha.
Hubert się zamyślił.
- To się da zrobić kochanie - wstał na moment i odnalazł dowolną wstążeczkę, którą po chwili związał nadgarstki ukochanej nad jej głową. - Przygotuj się na ostre branie - dodał uśmiechając się do niej znacząco, po czym bez zbędnego gadania położył się na ukochanej i wziął ją naprawdę mocno.
Ania prawie krzyknęła z rozkoszy, jednak nie mogła, gdyż w pokoju obok była jego mama. Zamiast tego wydawała z siebie słodkie jęki rozkoszy, ruszając biodrami wraz z ukochanym w jednym rytmie.
- Ochhh... taaak kochanie... taaak - jęczała słodko do jego ucha. 
W pewnym momencie poczuła jak zalewa ją fala rozkoszy. Wiedziała, że nie wytrzyma, że będzie musiała krzyknąć. Pocałowała więc namiętnie ukochanego i krzyknęła w jego usta podczas pocałunku, tłumiąc tym samym swój krzyk. Wygięła swoje biodra dochodząc i opadła na łóżko.
- Kochanie... było cudownie - wyszeptała wyczerpana wtulając się w niego.
Hubert uśmiechnął się do niej szeroko i zanurzył nos w jej szyi leżąc na niej.
- Ty również byłaś cudowna, moja boska kochanko - wyszeptał słodko i wtulił się w najpiękniejszą kobietę na ziemi, którą była dla niego wtedy Ania.
KONIEC WSPOMNIENIA


***
Kilka dni później nastał niestety ostatni dzień pobytu Iwonki i Huberta w LA. Następnego dnia mieli wracać już do Polski. Więc Ania postanowiła w tym właśnie dniu zorganizować huczną imprezę zaręczynową dla swoich przyjaciół, podczas której Hubert miał zamiar oświadczyć się swojej ukochanej. 
Przygotowania trwały już od samego rana. Nate jeździł cały czas na zakupy i dokupywał potrzebne rzeczy, w tym delikatny alkohol, a Ania z Iwonką i Hubertem biegali po kuchni jak szaleni, szykując drobne przekąski. 
- Ktoś jeszcze będzie oprócz nas? - zapytała Iwonka robiąc z Anią koreczki.
- Zaprosiłam jeszcze Julliet, byłą dziewczynę Andy'ego - odpowiedziała spokojnie zapytana.
Iwonka uniosła lekko brwi.
- Byłą dziewczynę? Dogadałyście się? Myślałam, że byłyście skłócone...
- Jakoś dałyśmy radę, łatwo nie było - zachichotała lekko Ania. - Początkowo nie chciała przyjść, ale jak jej powiedziałam, że Andy'ego nie będzie, to od razu się zgodziła... Widać jeszcze wciąż czuje do niego żal po tym co się między nimi stało - westchnęła lekko.
- Wyglądasz jakbyś miała jakiś plan - Hubert odezwał się nagle wchodząc do kuchni z zakupami, które za nim wniósł również Nate.
- A mam... chcę na nowo połączyć Andy'ego i Julliet, a przynajmniej spróbować... ale to dopiero wtedy jak już ostatecznie mój związek z Andym się rozpadnie - powiedziała zupełnie spokojnie i poważnie Ania układając koreczki na tacy.
Hubert uniósł lekko brwi.
- Mam wrażenie, jakbyś już zupełnie położyła lachę na Andym - stwierdził nagle. - Czy mam rację?
- Wiesz... biorąc pod uwagę to, że on już zupełnie przestał walczyć, wpadł w pijackie ciągi... to już mi się tak średnio chce - Ania wzruszyła ramionami. - Nie wiem, czy on jeszcze kiedykolwiek wykrzesa z siebie chociaż odrobinę inicjatywy... musi się zmienić i on dobrze o tym wie, musi zrozumieć, że nie jest pępkiem świata i żeby mnie odzyskać, musi włożyć w to trochę wysiłku, takie jest moje zdanie.
Hubert taktownie nie drążył tematu i zabrał się za pomaganie dziewczynom, także na wieczór już wszystko było gotowe. 
Juliet przyszła punktualnie, oczywiście nie z pustymi rękami.
- Nie mogłabym przyjść na taką imprezę i czegoś nie przynieść - uśmiechnęła się wchodząc do domu i witając się serdecznie z Anią, po czym wręczyła jej butelkę z winem. - Wypijemy sobie później w babskim gronie - dodała puszczając oczko do dziewczyny.
- Super pomysł - uśmiechnęła się do niej Ania i podała Nate'owi butelkę, a ten tylko przywitał się uprzejmie z Julliet i poszedł do Iwonki i Huberta zostawiając Anię samą z Jull.
- Czyżby nowy facet? A co z Andym? - zapytała patrząc się przez chwilę za Natem.
Ania usiadła na pobliskiej kanapie i westchnęła.
- Pokłóciliśmy się ostatnio i się wyprowadził... - zaczęła poważnie swoją opowieść. - Od śmierci mojej przyjaciółki wszystko zaczęło się sypać, miałam kłopoty w drużynie, pojawiły się duże ilości alkoholu... Wyszłam na prostą, ale zaraz potem Andy zanurzył się w muzyce i oddaliliśmy się od siebie... Nate, chłopak którego widziałaś, to mój dobry przyjaciel, on był przy mnie kiedy byłam już na samym dnie, byli też inni przyjaciele, ale oni na co dzień mieszkają w Polsce, więc nie mogli pomóc tak jak Nate... Więc zbliżyliśmy się do siebie z Natem i to bardzo... Łączy nas coś w rodzaju "przyjaźni z bonusem", próbujemy też żyć jak para i na razie nam się udaje... Jestem szczęśliwa, czuję się kochana, wreszcie mam to, o czym marzyłam przez ostatnie miesiące, gdy Andy miał mnie kompletnie gdzieś - zakończyła ponownie wzdychając.
Julliet przytuliła ją mocno. Wiedziała, że dziewczyna właśnie tego teraz potrzebuje.
- Myślisz, że tamten troglodyta się jeszcze zmieni? - spojrzała się na nią pytająco.
Ania tylko pokręciła głową w zaprzeczeniu.
- Nie sądzę... już tyle razy mi to wcześniej obiecywał... kiedy na początku związku, po cudownej idylli, popadł w jakieś kłopoty i zaczął pić, było tak samo - westchnęła. - Trzeźwy obiecywał, że się zmieni, by potem znowu sięgać po butelkę i robić się agresywny... Bywały dni, że uciekałam do Katie, chroniłam się tam przed jego pięściami, którymi nieraz mi się oberwało... On przychodził, obiecywał się zmienić... uwierzyłam dopiero gdy poszedł na terapię - ponownie westchnęła. - Po terapii był jak słodki, było cudownie, oświadczył mi się - pokazała Julliet pierścionek. - A teraz znowu chleje... nie wiem czy ponownie dam mu szansę - zakończyła opowieść kręcąc głową.
- Wiesz, to jest twoja decyzja oczywiście, ale ja bym mu kolejnych szans nie dawała, on to będzie wykorzystywał - powiedziała Julliet poważnie patrząc się na przyjaciółkę. - Będzie wiedział, że za każdym razem mu wybaczysz, bo go kochasz... ale tak dłużej być nie może. Szanuj się kochana, nie daj mu się, bo wpadniesz w błędne koło, a po co się męczyć, jak możesz być szczęśliwa z Natem? Widać, że cię kocha, jedno spojrzenie na niego mi wystarczyło by to stwierdzić - dodała z uśmiechem. - Jeśli masz szansę być szczęśliwa, zrób to.
Ania uśmiechnęła się smutno.
- Masz rację, jesteś drugą osobą, która mi to mówi - stwierdziła radośnie. - A teraz chodźmy do nich, bo jeszcze pomyślą, że się pozabijałyśmy - dodała śmiejąc się lekko i chwyciła Jull za rękę, by wraz z nią pójść na taras, gdzie było wszystko już rozstawione i prawie wszyscy już byli, brakowało tylko Huberta.
- Co on tak długo się szykuje? - zastanawiała się głośno Iwonka gdy Ania z Julliet weszły na taras i zajęły swoje miejsca. - Przecież to tylko impreza.
- Spokojnie, na pewno zaraz przyjdzie, może zmarudził w kibelku albo coś - uśmiechnęła się pocieszająco Ania.
Oczywiście wiedziała, co przyjaciel planuje, ale nie mogła tego zdradzić Iwonce. To do końca miała być niespodzianka.
W końcu po chwili wszedł Hubert, ubrany w elegancką koszulę i spodnie. Podszedł do swojej ukochanej i usiadł na miejscu obok niej.
- Wiesz, sporo ostatnio o nas myślałem... I wiem, że to właśnie ty jesteś tą jedyną, którą naprawdę kocham. Byłaś przy mnie zawsze, kiedy tego potrzebowałem, twój uśmiech zawsze wyciągał mnie z największego dołka, a twoje ramiona były moją ostoją gdy tylko tego potrzebowałem... - sięgnął do kieszeni i wyciągnąwszy z niej pudełko klęknął przed ukochaną na jedno kolano. - Chciałbym byś była przy mnie do końca życia, to przy tobie chcę zasypiać i budzić się... Wyjdziesz za mnie?
Zaskoczona i wzruszona Iwonka przez chwilę nie wiedziała co powiedzieć. Poprawiła nerwowo swoją sukienkę i uśmiechnęła się do ukochanego.
- Tak, oczywiście że tak - odpowiedziała radośnie.
Wyraźnie szczęśliwy Hubert nałożył jej pierścionek na palec i wziął ją w swoje ramiona, w których teraz trzymał cały swój świat. Pocałował ją czule i słodko, po czym przez dłuższą chwilę patrzył w jej cudowne oczy.
Ania na ten widok też się wzruszyła. Miłość, jaka połączyła jej przyjaciół, cieszyła ją. Sama chciała taką otrzymać... Miała co prawda przy sobie Nate'a, ale nie wiedziała, nie była jeszcze do końca pewna, czy ona też go kocha tak, jak on kocha ją. 
Radośnie wznieśli toast za parę zakochanych. Ania kątem oka zerkała na Julliet, bojąc się, że taki widok pary zakochanych spowoduje u niej przygnębienie, ale na szczęście dziewczyna wydawała się niczym niewzruszona i radośnie rozmawiała z Iwonką.
Kolejnym punktem planu był wspólny koncert Ani i Nate'a. Zaśpiewali mnóstwo oryginalnych utworów chłopaka, oczywiście w stylu rockowym. Dziewczyna wzięła swoją gitarę i hasała po prowizorycznej scenie niczym fretka. Odkryła, że scena powoli staje się jej drugim domem, mogłaby tam być bez końca i dawać innym szczęście. Poczuła swoje powołanie i już wiedziała, że to będzie jej plan awaryjny, gdyby nie wyszło jej ze sportem tak, jakby tego chciała.
Na koniec postanowiła dać swój solowy popis. Usiadła z akustyczną gitarą na stołku barowym i zaśpiewała spokojną piosenkę, by wyciszyć wszystkich zebranych po głośnym szaleństwie:

Hello darkness, my old friend
I've come to talk with you again
Because a vision softly creeping
Left its seeds while I was sleeping
And the vision that was planted in my brain
Still remains
Within the sound of silence

In restless dreams I walked alone
Narrow streets of cobblestone
'Neath the halo of a street lamp
I turned my collar to the cold and damp
When my eyes were stabbed by the flash of a neon light
That split the night
And touched the sound of silence

And in the naked light, I saw
Ten thousand people, maybe more
People talking without speaking
People hearing without listening
People writing songs that voices never share
And no one dared
Disturb the sound of silence

"Fools", said I, "You do not know
Silence like a cancer grows
Hear my words that I might teach you
Take my arms that I might reach you"
But my words, like silent raindrops fell
And echoed
In the wells of silence

And the people bowed and prayed
To the neon god they made
And the sign flashed out its warning
In the words that it was forming
And the sign said, "The words of the prophets are written on the subway walls
And tenement halls"
And whispered in the sound of silence

Rozległy się głośne brawa jej przyjaciół. To było dla niej jak balsam dla uszu. Cieszyło ją to. Czuła radość. Chciała to robić. Muzyka to było jej życie. Jej plan awaryjny.
Gdy zeszła ze sceny, podszedł do niej Nate.
- Jestem z ciebie dumny, dałaś naprawdę świetny popis... kto wie, może kiedyś razem zawojujemy ten muzyczny świat? - uśmiechnął się do niej szeroko, by po chwili nagle wziąć ją w ramiona i namiętnie pocałować na oczach wszystkich.
Ania od razu oddała mu pocałunek kompletnie zapominając o całym świecie. Objęła go za szyję i całowała go namiętnie. Czuła się szczęśliwa, kochana. Powoli zaczynało do niej docierać, że tak naprawdę cały czas kocha Nate'a. Ale czuła, że do wyznania mu swoich uczuć musi jeszcze dojrzeć. Na razie kochała go tylko tak trochę... ale to wystarczało by zanurzać się w pocałunkach z nim.
Nie wiedzieli, że całej tej scenie przyglądał się lekko wstawiony Andy. Przyszedł do Ani, by spróbować jeszcze raz się z nią pogodzić. Jednak gdy zobaczył, jak Nate ją całuje, a ona się nie stawia, zrozumiał wszystko. Dotarło do niego, że ukochana wcale za nim nie tęskni, że cała ta sytuacja to jest także jego wina, że on też zawalił sprawę. Po cichu wyszedł z podwórka i zamknął za sobą furtkę, po czym poszedł do domu kompletnie załamany.

Rozdział 7 - Punching Bag

  Następnego dnia po przyjęciu zaręczynowym przyszedł dzień wyjazdu Iwonki i Huberta. Ania postanowiła odwieźć ich sama, gdyż Nate miał dużo...