niedziela, 24 stycznia 2021

Rozdział 1 - Another day in paradise



You're smoke and guns
You think I'm sick of it?
I wouldn't have it any other way
You're too much fun
Think I can't handle it?
Left with no words and yet so much to say

Takie dźwięki wyszły z telefonu Ani biegnącej właśnie do swojego motocykla stojącego na parkingu koło siatkarskiej hali, w której właśnie skończyła trening. A bieg w glanach nie należał do najwygodniejszych.
Przystanęła na chwilę by wyciągnąć telefon z kieszeni. Na wyświetlaczu zobaczyła numer Katie, swojej najlepszej przyjaciółki.
- No co się stało kochana? - zapytała zziajana odbierając połączenie.
- Gdzie ty jesteś? Czekamy już na ciebie z chłopakami pod halą koncertową - w głosie dziewczyny dało się wyczuć zdenerwowanie.
- Przepraszam cię, dopiero co wyszłam z treningu, zaraz wsiadam na motor i jestem u was - odpowiedziała spokojnie Ania wkładając torbę do bagażnika pod siedzeniem.
Katie westchnęła lekko. Spóźnialstwo przyjaciółki czasami było irytujące, ale i tak ją kochała jak siostrę. Poza nią nikogo innego nie miała. Z rodziną nie utrzymywała kontaktu od kiedy wybrała życie w Stanach z Anią tym samym odrzucając polską karierę w jakimś podrzędnym korpo. Ale dopiero tutaj poczuła, że naprawdę żyje. Skończyła studia, miała krótką przygodę z byciem managerką BVB - tak zresztą poznała Asha - by potem jednak to porzucić na rzecz kierowania sportową karierą przyjaciółki.
- No dobra, to czekamy na ciebie, tylko ostrożnie na tym motorze - ostrzegła ją całkiem poważnie. Zawsze denerwowała się, gdy Ania wsiadała na swoją "bestię", jak dziewczyna nazywała swój pojazd.
- Spokojnie, przecież wiesz, że ja jeżdżę ostrożnie - uśmiechnęła się dziewczyna po czym rozłączyła się i schowała telefon do kieszeni po czym założyła kask, wsiadła na motor i ruszyła przed siebie.
Uwielbiała ten powiew wiatru, który czuła na swoich długich ognistoczerwonych włosach. Jazda z dużą prędkością po ulicach Los Angeles to było coś, co kochała najbardziej, tak samo jak zresztą kochała to miasto. Żyła w nim od kilku lat i czuła się tu świetnie.
A tej cudownej rozrywki, jaką była jazda na motorze, nauczył ją Ash i to on ją do tego przekonał. Uśmiechnęła się pod nosem. Chłopak przyjaciółki był naprawdę skarbem dla wszystkich. Katie trafiła najlepiej jak mogła.
Po pół godzinie jazdy wreszcie dojechała na miejsce. Przed wejściem czekała na nią Katie.
- No jesteś wreszcie - podeszła do niej i uściskała ją serdecznie na powitanie całując ją po przyjacielsku w policzek. - Mam nadzieję, że jechałaś przepisowo.
- Spokojnie, przecież wiesz, że zawsze jeżdżę bezpiecznie - Ania uśmiechnęła się do niej i odłożyła kask na siedzenie. - Gdzie są chłopaki?
- Już czekają w garderobie na ciebie, zwłaszcza taki jeden - poruszyła znacząco brwiami Katie.
Oczywiście chodziło jej o Andy'ego, który był ukochanym przyjaciółki. Kochał ją naprawdę mocno i dbał o nią, dziewczyna nie mogła mieć do niego żadnych zastrzeżeń. 
Ania zarumieniła się lekko.
- No to chodźmy, nie każmy im czekać - uśmiechnęła się szeroko, po czym wraz z przyjaciółką ruszyły w kierunku tylnego wejścia.
Wyglądały prawie jak siostry. Ten sam kolor włosów, podobne rysy twarzy. Kiedyś podejrzewały, że są rodzeństwem, ale wszelkie powiązania rodzinne to wykluczały. Ale i tak były dla siebie jak siostry, były wręcz nierozłączne. Kiedy Ania zdecydowała, że wyjeżdża z Polski szukać szczęścia za oceanem, Katie nawet się nie zastanawiała, od razu stwierdziła, że jedzie razem z nią. Nie wyobrażała sobie nawet dnia bez przyjaciółki. I vice versa.
- Poczekaj chwilę - powiedziała tajemniczo otwierając przed nią drzwi najpierw od wejścia, a potem do garderoby, gdzie było zgaszone światło.
- Co tu się dzieje? Co tu tak ciemno jak w piekle?  - zaśmiała się lekko Ania rozglądając się w ciemności.
Nagle światło się zapaliło.
- Niespodzianka! - wykrzyknął radosny tłumek chłopaków i ich partnerek, strzelając radośnie z fujarek. - Wszystkiego najlepszego! - dodali radośnie.
Ania zaskoczona schowała twarz w dłoniach ze szczęścia.
- O Boże, pamiętaliście... - ledwo mówiła szczerze wzruszona.
Do dziewczyny podszedł Andy i uściskał ją serdecznie.
- Wszystkiego najlepszego kochanie moje - wyszeptał jej do ucha, po czym dał jej soczystego buziaka w usta na oczach wszystkich.
Ania miała wrażenie, że odlatuje. Pocałunki Andy'ego zawsze przyprawiały ją o dreszcze i to takie przyjemne dreszcze. Oddała na chwilę pocałunek ukochanego.
- Jesteś boski najdroższy, jak zawsze - wyszeptała patrząc się prosto w jego oczy.
- To ty jesteś boska kochanie - uśmiechnął się słodko do niej. - Więcej będzie po koncercie, jak zostaniemy sami - dodałem znaczącym szeptem do jej ucha ale tak, by tylko ona słyszała.
Ania ponownie dostała najprzyjemniejszych dreszczy na świecie. Andy zawsze wiedział jak ją o nie przyprawić, a jego głos należał do jednego z tych sposobów.
- Dobra kochani, pora na koncercik, fani czekają - romantyczną atmosferę rozbił Ashley stojący w kąciku i obejmujący czule Katie. 
Andy spojrzał się na niego z politowaniem.
- Odezwał się - zaśmiał się lekko. - Ale racja, chodźmy zagrać koncercik, a na nim... - spojrzał się znacząco na ukochaną. - ... coś będę dla ciebie miał - dodał tajemniczo całując ją jeszcze w usta po czym wszyscy poszli w kierunku sceny.





***
Koncert trwał w najlepsze. Fani szaleli z radości, a chłopaki cały czas dawali czadu na absolutnie maksymalnym poziomie. Dziewczyny stały za kulisami obserwując swoich mężczyzn w akcji. Były pełne dumy i szczęścia.
- Teraz będzie nasza ulubiona piosenka - szepnęła Ania do przyjaciółki patrząc na Andy'ego zapowiadającego właśnie "Rebel Love Song".
Katie kiwnęła głową. Obie ją uwielbiały. Z wiadomych powodów. Dwie rebelki, które postawiły się rodzicom by spełniać marzenia i teraz mają za partnerów najprzystojniejszych mężczyzn we wszechświecie.
- Zanim jednak zaczniemy kolejny utwór - powiedział nagle Andy. - Chciałbym coś powiedzieć. W sumie to będzie bardziej wyznanie. Dwa lata temu pojawiła się w moim życiu pewna kobieta, która wywróciła je do góry nogami i odmieniła mnie na lepsze. Sprawiła, że stałem się innym człowiekiem i dała mi siłę do walki z moimi demonami. Dzisiaj ten anioł w ludzkiej skórze ma swoje urodziny, więc chciałbym ją zaprosić serdecznie na scenę. Kochanie, chodź tutaj - pomachał do niej zachęcająco dłonią.
Katie dała jej kopniaka na rozpęd.
- No idź - pogoniła przyjaciółkę. Doskonale wiedziała, co Andy ma w zanadrzu. Już nie mogła się doczekać aż to zobaczy.
Ania niepewnym krokiem poszła na scenę. Mimo tylu lat występowania na parkiecie przed tysiącami kibiców, ciągle miała lekki lęk przed publicznymi wystąpieniami. Może dlatego, że na parkiecie skupiała się na grze, a tutaj musiała patrzeć publiczności w oczy. Nie wiedziała skąd to wszystko. 
- Tak, kochanie? - powiedziała do mikrofonu użyczonego jej przez Asha jednocześnie patrząc się wyczekująco na ukochanego.
Andy stanął przed nią. 
- Najdroższa moja - zaczął uroczystym tonem. - Jesteś w moim życiu od dwóch lat. Od dwóch lat sprawiasz, że jestem lepszym człowiekiem i uczysz mnie na nowo kochać sprawiając, że czuję się kochany. Chciałbym, aby tak było już zawsze - uklęknął na jedno kolano wyciągając z kieszeni tajemnicze pudełko. - Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zasiądziesz na tronie mojego serduszka jako pani Biersack? - wyciągnął w jej kierunku otwarte pudełko z pierścionkiem.
Ania przez chwilę nie wiedziała co powiedzieć. Była pozytywnie zaskoczona tą sytuacją. Kochała Andy'ego i nie wyobrażała sobie bez niego dalszego życia. W tej sytuacji odpowiedź mogła być tylko jedna.
- Tak, kochanie, oczywiście, z przyjemnością - powiedziała do mikrofonu patrząc się z miłością na ukochanego.
Wyraźnie szczęśliwy i uradowany Andy wstał z kolan i nałożył ukochanej pierścionek na palec. Po chwili wziął ją w ramiona i pocałował namiętnie w usta, który to pocałunek Ania oddała z radością, ku ogólnej radości publiki.
- A teraz dajcie czadu kochanie - wyszeptała gdy się od siebie oderwali.
- Masz to jak w banku - uśmiechnął się do niej słodko Andy i niechętnie wypuścił ją z ramion, by dziewczyna mogła wrócić do przyjaciółek. - A teraz...ze specjalną dedykacją dla naszych pań, "Rebel Love Song"!
Za kulisami dziewczyny aż piszczały z radości widząc pierścionek na palcu Ani. Katie radośnie wyściskała przyjaciółkę.
- Przyznaj się, wiedziałaś o tym - zaśmiała się świeżo zaręczona.
- No wiedziałam, ale chciałam by to była niespodzianka - uśmiechnęła się do niej Katie klepiąc ją lekko po plecach. - W ogóle ktoś jeszcze wpadnie, ale to później go zobaczysz - dodała tajemniczo uśmiechając się do niej.

***
Po koncercie Ania wyprzedziła wszystkich i zeszła do garderoby, gdzie siedział kolejny urodzinowy gość.
- Nate? Co ty tu robisz? - Ania uśmiechnęła się na widok siedzącego na kanapie przyjaciela, po czym podeszła i mocno go wyściskała. - I jak tu wszedłeś?
- A wiesz, powołałem się na znajomość z dziewczyną wokalisty to mnie wpuścili - zaśmiał się chłopak odwzajemniając uścisk. - Nie odpuściłbym sobie twoich urodzin. Wszystkiego najlepszego - ucałował ją po przyjacielsku w policzek po czym wręczył torebkę z prezentem. 
- Nie musiałeś, dziękuję - uśmiechnęła się do niego Ania i zajrzała do torebki. W środku był pluszowy miś i butelka perfum Bi-es Sexy Girl, które dziewczyna uwielbiała i Nate doskonale o tym wiedzial. - Jeszcze raz dziękuję - dodała ściskając go mocno i po przyjacielsku.
Czarnowłosy chłopak mógłby zostać w tym uścisku całe swoje życie. Skrycie kochał się w dziewczynie, jednak ta wolała Biersacka, co z pokorą zaakceptował, chociaż czasami miał ochotę tego człowieka trzepnąć za to, jak traktuje Anię i jak chora czasami bywała jego zazdrość.
- Ależ nie ma za co, dla ciebie wszystko co najlepsze - uśmiechnął się lekko chłopak i ucałował ją w policzek. - Uważaj, twój facet na horyzoncie - dodał słysząc kroki na korytarzu. 
- Spokojnie, Nate, Andy nic nam nie zrobi - odpowiedział spokojnie dziewczyna tuląc się lekko do chłopaka.
Jakby na potwierdzenie słów Nate'a do garderoby wszedł Andy z całą ekipą. Spojrzał się na Anię i Nate'a z zazdrością.
- Miło cię widzieć - powiedział do chłopaka cedząc każde słowo przez zęby. - Chociaż nie jest miłym widokiem jak ściskasz moją narzeczoną w swoich ramionach.
Nate zrobił oczy jak pięciozłotówki.
- Narzeczoną? Czy ja o czymś nie wiem? - spojrzał sie na Anię pytająco.
Dziewczyna była lekko zmieszana, ale nie straciła zimnej krwi.
- Właśnie miałam ci powiedzieć zanim Andy wszedł... Oświadczył mi się na koncercie, a ja go przyjęłam - powiedziała do Nate'a pewnym tonem pokazując mu pierścionek na palcu serdecznym.
Jej przyjaciel lekko się przez chwilę zmieszał. Sytuacja zaczynała być dla niego trudna, jednak nie miał zamiaru się obrażać czy coś. Było mu ciężko, to fakt, ale uśmiechnął się lekko próbując zamaskować zmieszanie.
- No cóż, to gratuluję - uśmiechnął się szeroko do Ani i uściskał ją serdecznie, nie przejmując się kompletnie warczącym za jego plecami Andym.
- Dziękuję serdecznie - odpowiedziała radośnie Ania ściskając mocno przyjaciela i podchodząc do zdenerwowanego narzeczonego.
Nate spojrzał się na Andy'ego. Czuł, że nie jest tu mile widziany, zastanawiał się nad pretekstem pod którym mógłby się zmyć.
- A ze mną to się nie przywitasz? - spytała się z wyrzutem w głosie wchodząca właśnie do garderoby Katie wytrącając go tym samym z zamyślenia.
Nate uśmiechnął się do dziewczyny i serdecznie się z nią powitał ściskając ją mocno.
- Mam nadzieję, że twój facet nie będzie miał do mnie pretensji, że się tak z tobą witam - zaśmiał się lekko.
- Nie no spokojnie, Ashley pod tym względem mi ufa, i w ogóle pod każdym, nie to co Andy - westchnęła lekko. - Ten to ma obsesję, że ktoś mu odbierze Anię, a już zwłaszcza, że ty mu ją odbierzesz. I to wszystko mimo iż doskonale wie, że nasza przyjaciółka świata poza nim nie widzi - dodała patrząc się na stojących w oddali Anię i Andy'ego, którzy wyraźnie żywiołowo o czymś rozmawiali. - Podejdziemy do nich? Nie całują sie, to chyba możemy - zaśmiała się lekko.
- W sumie możemy - powiedział z lekkim uśmiechem Nate, po czym wraz z Katie ruszyli w kierunku rozmawiającej pary.
Ci nawet chyba nie zauważyli, że ktoś idzie w ich stronę, bo dalej zawzięcie rozmawiali.
- Mówię ci, to tylko przyjaciel. Zachowujesz się, tak jakbyś mnie nie znał, kochanie - Ania pogładziła ukochanego po policzku i dała mu buziaka. - No już, nie fochaj się i podajcie sobie ręce na zgodę - dodała słodko. - Masz ku temu świetną okazję, idą tu - dodała po chwili widząc idących ku nim Katie i Nate'a.
Andy zrezygnowany pokiwał glową. Ania zawsze umiała go przekonać i sprawić, że stawał się łagodny jak baranek. Nie wiedział, co ta dziewczyna w sobie ma.
- Andy... - zaczął Nate podchodząc do niego z wyciągniętą dłonią.
- Przepraszam, zachowałem się jak ostatni dupek, zwykły, wredny, zazdrosny dupek - wspomniany wyciągnął do niego dłoń na przeprosiny z lekkim uśmiechem. 
Nate uścisnął jego rękę również z grymasem uśmiechu na twarzy. 
- Przeprosiny przyjęte, ale na drugi raz, trochę zaufania do nas, co? - zaśmiał się lekko patrząc się na chłopaka.
Wszyscy zaśmiali się w głos. Nagle Katie zaczęła gwałtownie kaszleć. Wyglądała jakby dusiła się od kaszlu. Ania natychmiast do niej podeszła i zaczęła klepać ją w plecy.
- Wszystko w porządku kochana? - spojrzała się na nią z troską. - Nie wyglądasz najlepiej. Może pójdę po Asha i pojedziecie do domu? Wypoczniesz, ostatnio strasznie się przepracowujesz - dodała poważnie zaniepokojona stanem zdrowia przyjaciółki.
Katie machnęła ręką. Czuła się świetnie, poza tym, że miała wrażenie, jakby przed chwilą miała wypluć swoje płuca.
- Spokojnie, jest w porządku, tylko się zakrztusiłam, ślina wpadła nie tam gdzie trzeba - uśmiechnęła się do przyjaciółki okłamując ją. - Będzie dobrze, nie ma powodu do paniki. Czuję się cudownie, możemy jechać się bawić.
Ania pokręciła głową. 
- Jak uważasz kochana, ale jakbyś tylko poczuła się źle, to od razu mów, Ashley zabierze cię do domu - powiedziała z troską tuląc ją do siebie czule. - Martwię się o ciebie, nie chcę, byś narażała swoje zdrowie. Nie wiem, co ja bym zrobiła, gdyby coś ci się stało. Jesteś dla mnie jak siostra, nie chcę cię stracić.
Te słowa za jakiś czas miały okazać się przerażająco prorocze...

Rozdział 7 - Punching Bag

  Następnego dnia po przyjęciu zaręczynowym przyszedł dzień wyjazdu Iwonki i Huberta. Ania postanowiła odwieźć ich sama, gdyż Nate miał dużo...