niedziela, 28 lutego 2021

Rozdział 4 - Scarlet Cross

 


- Ania? Ania? Kochanie? Otwórz oczy, proszę - Andy nie na żarty zaniepokojony próbował ocucić ukochaną, która nadal bez przytomności leżała na podłodze.
Potrząsnął delikatnie jej ramieniem, a gdy to nie przyniosło rezultatu, wziął ją na ręce i położył na kanapie, by tam ją pocałować.
Dziewczyna obudziła się od razu. Uśmiechnęła się na widok ukochanego.
- Miałam straszny sen wiesz? Śniło mi się, że przyszli Ashley i Nate i powiedzieli nam, że Katie nie żyje - przytuliła się mocno do chłopaka.
Andy wtulił ją mocno w siebie.
- To niestety nie sen, kochanie - powiedział smutno całując delikatnie jej czoło.
Ania westchnęła smutno. Tak bardzo chciała, by to jednak nie okazało się prawdą. Jednak wiedziała, że jej nadzieje są płonne.
- Ech... a przez chwilę miałam nadzieję, że to jednak jest sen - ponownie westchnęła i ułożyła się na kanapie. - Mam nadzieję, że chociaż nie cierpiała... Ash? - spojrzała się wyczekująco na przyjaciela.
Ten podszedł do niej i przykucnął przy kanapie.
- Nawet tego nie wiem... przecież nie pozwolili nam jej odwiedzać - westchnął lekko. - Ale z tego co mi lekarz mówił przez telefon, to nie cierpiała, cały czas była nieprzytomna - dodał smutno.
Sam jeszcze cały się trząsł. Po rozmowie z lekarzem, która przyniosła tak tragiczne dla niego wiadomości, był niczym dobrze napięte struny w gitarze. Nerwy miał na granicy wytrzymałości, wszystko w nim się trzęsło. Nie mógł uwierzyć, że jego ukochana, dziewczyna z którą chciał spędzić resztę życia, tak po prostu odeszła.
- Andy... masz coś mocniejszego? Nie wytrzymam - powiedział nagle patrząc się na przyjaciela wyczekująco z nadzieją, że ten coś ma.
Zapytany pokiwał głową.
- Zaraz coś przyniosę - powiedział po czym wyszedł z kuchni, a Ashley poszedł za nim, zostawiając tym samym Anię i Nate'a samych w salonie.
Chłopak podszedł do leżącej na kanapie dziewczyny. Przytulił ją mocno do siebie kompletnie nie dbając o to, że w każdej chwili do pokoju mógł wrócić Andy. Ania wtuliła się w niego ufnie i mocno.
- Nie wiem... nie umiem... chyba nigdy nie przyzwyczaję się do myśli, że jej już nie ma - wyszeptał Nate tuląc się do dziewczyny.
- Ja też... ciężko będzie żyć ze świadomością, że ona nie zadzwoni, nie opierdzieli mnie za coś, nie pośmiejemy się już razem, nie będziemy ustalać szczegółów kontaktów z mediami po meczach - powiedziała Ania smutno. 
Nate poczuł łzy na swojej koszuli. Nie dbał o to. Mogła pobrudzić wszystkie jego koszule swoimi łzami, ale jeśli miała płakać i miało jej to pomóc poradzić sobie z emocjami, to niech to robi.
- Wasze przekomarzanki były cudowne, można było ich słuchać godzinami - zaśmiał się lekko chłopak. - A w sumie... to jak się poznałyście? Nigdy mi nie opowiadałaś...
- W szkole, chodziłyśmy razem do jednego liceum sportowego - Ania wyszła z objęć Nate'a i usiadła na kanapie. Chłopak usiadł obok niej. - Pamiętam to jakby to było wczoraj...


***
Wspomnienie - 10 lat wcześniej:
- Noż cholera, jak zwykle spóźniona, zajebiście, nawet na rozpoczęcie roku w nowej szkole muszę się spóźnić, nie ma co, świetne wrażenie zrobię na nauczycielach - wkurzona Ania biegła w kierunku szkoły, w której naukę miała teraz zacząć. 
Najlepsze liceum sportowe w mieście. Musiała spełnić całe mnóstwo wyśrubowanych wymagań, by się do niego dostać. Koncertowo zdała egzamin gimnazjalny i wręcz perfekcyjnie przeszła wymagane testy sprawnościowe. No żyć nie umierać. 
A teraz miała się tutaj spóźnić tylko dlatego, że nie chciało jej się wcześniej wstać z łóżka, by się wyszykować. Po prostu cudownie.
Weszła do budynku szkoły stukając szpilkami o kafelkową posadzkę. Bez problemu znalazła salę gimnastyczną, od wejścia było słychać głos dyrektorki.
Po cichu weszła na salę. Jakaś nauczycielka ją zauważyła i podeszła do niej.
- Która klasa? - spytała.
- 1A - odpowiedziała szybko.
Nauczycielka zaprowadziła ją do jakiejś grupki uczniów. Ania stanęła obok brązowowłosej dziewczyny w okularach, która wygladała nadzwyczaj sympatycznie.
- Cześć, Ania jestem - wyciągnęła do niej rękę.
Ta uśmiechnęła się i uściskała jej dłoń.
- A ja Kasia, ale wszyscy mówią na mnie Katie - odpowiedziała radośnie. - Możemy się trzymać razem, jeśli tylko chcesz. Wyglądasz na taką, która potrzebuje dobrego przewodnika - puściła jej oczko z uśmiechem.
Ania pokiwała głową w odpowiedzi i również cicho się zaśmiała.
- W tym dziwnym świecie zawsze przyda się dobry przewodnik - wyszeptała radośnie. Już wiedziała, że znalazła bratnią duszę.
Jak się okazało później, faktycznie tak było. Okazało się, że Katie lubi tą samą muzykę co Ania - rockową - więc dziewczyny miały mnóstwo wspólnych tematów. Obie oczywiście uwielbiały też sport oraz anime. Żyć nie umierać. 
KONIEC WSPOMNIENIA

***
- To w sumie tak to wyglądało... I od tamtego momentu przysięgłyśmy sobie, że będziemy nierozłączne - uśmiechnęła się Ania patrząc się z uśmiechem na Nate'a. - Nawet gdy powiedziałam jej po maturze, że jadę za ocean szukać szczęścia, to powiedziała, że jedzie ze mną. Jej rodzina była temu mega przeciwna, ale ona postawiła na swoim. Chciała się wyrwać z tamtego smutnego jak pizda kraju i zasmakować czegoś innego. A najważniejsze było to, by była ze mną. Nie wyobrażała sobie nawet dnia beze mnie - dodała śmiejąc się lekko.
Nate uśmiechnął się do niej i jeszcze raz ją mocno przytulił, gdyż dostrzegł w oczach przyjaciółki łzy.
- Myślę, że nawet teraz przy tobie będzie, jej duszek będzie przy tobie krążył, zobaczysz - wyszeptał jej do ucha gładząc ją lekko po plecach.
Ania ufnie wtuliła się w przyjaciela. Zawsze dodawał jej otuchy w trudnych chwilach, zawsze był, kiedy zdarzały jej się sprzeczki z Andym. Umiał ją pocieszyć, kiedy zdarzył jej się słaby mecz, a ukochanego nie było w pobliżu. Nawet ostatnie zdarzenie między nimi, kiedy pod wpływem alkoholu przespali się ze sobą, nie zmieniło nic, dalej był jej bliski.
Chociaż ta zdrada nie dawała jej czasami spokoju. Wiedziała, że nie powinna była tego robić i powinna powiedzieć Andy'emu prawdę. Wkurzyłby się, może nawet wyrzucił ją z domu, zerwał zaręczyny. Ale na pewno kiedyś by jej wybaczył. O ile w ogóle by to się stało. Opowiadał jej, jak to było z Julliet. Że wrócił z trasy i zastał ją z innym facetem w łóżku. Gdyby się dowiedział, że Ania wywinęła mu podobny numer... chyba nigdy by jej nie wybaczył i kompletnie się załamał.
Dlatego wolała na razie nie mówić mu prawdy. 
Nie mogła też powiedzieć, że nie dręczyło jej sumienie. Na drugi dzień po tym zdarzeniu dotarło do niej co się stało. Wymieniali z Natem ciepłe smsy od tamtego czasu, jednak mimo to ciągle gryzło ją sumienie. Powinna być wobec Andy'ego fair... ale jeszcze nie teraz. To nie był dobry czas na takie wyznania. Dopiero co dowiedzieli się o śmierci Katie, nie chciała Andy'ego jeszcze bardziej dobijać.
- Też tak myślę, że będzie - uśmiechnęła się smutno unosząc głowę i patrząc się ciepło na przyjaciela. - To taka przyjaźń, której nie rozerwie nawet śmierć - dodała poważnie. - Ona wciąż będzie dla mnie żywa w moich wspomnieniach i w moim sercu - dodała po chwili odsuwając się lekko od przyjaciela, gdyż usłyszała kroki Andy'ego.
Przyszli z Ashem i przynieśli trochę alkoholu. Oczywiście nie mogło zabraknąć Jacka Danielsa, ulubionej whisky Ashleya.
- Napijecie się trochę? - Andy spojrzał się pytająco na Anię i Nate'a.
Czarnowlosy pokręcił głową. 
- Ja dziękuję, prowadzę - uśmiechnął się lekko.
- A ja chętnie - powiedziała Ania biorąc do ręki szklankę z whisky i opróżniając ją jednym haustem.
Tego jej było trzeba... takiej solidnej porcji alkoholu. Dzięki niemu zapominała o całym bożym świecie i odpływała w swoją własną, idealną rzeczywistość. I dzisiaj miała zamiar to zrobić...
Kilka godzin później była już nieco wstawiona. Czuła, że świat wokół niej wiruje. Kątem oka widziała, że Ashley i Nate już się zbierają i wychodzą. Zostali z Andym sami.
- Jesteś pijana skarbie - powiedział chłopak biorąc ukochaną na ręce i niosąc ją do sypialni.
Objęła go za szyję i wtuliła się.
- Ja nie jestem... pijana - wybełkotała głosem wyraźnie wskazującym na co innego.
Nie czuła się tak jak mówił Andy. Dopóki ogarniała co się wokół niej dzieje, nie uważała się za osobę pijaną. Co najwyżej lekko wstawioną.
- Oj kochanie moje - pokręcił głową chłopak i położył ukochaną na łóżku. Zaczął ją rozbierać. - Nawet w takim stanie jesteś cholernie pociągająca - dodał sam nie wiedząc dlaczego.
Może dlatego, że jak patrzył na jej ciało, to nie umiał inaczej myśleć. Jak widział te dorodne piersi i cudowne biodra, ten brzuch, nogi... No cóż... Twardziel w gaciach był od razu.
- Może chcesz mnie sprawdzić? Ja jestem bardzo skoczna, zwłaszcza teraz - uśmiechnęła się do niego szeroko i wstała z łóżka już praktycznie naga. Spojrzała się na jego spodnie, w których było widać spore wybrzuszenie. - Oj kochanie, nie ukryjesz przede mną swoich intencji - dodała chichocząc niczym mała dziewczynka po czym zaczęła go rozbierać, a potem już nagiego pociągnęła na siebie i razem padli na łóżko całując się namiętnie.
Szybko przejęła inicjatywę i usadowiła się na nim wygodnie. Całowała go dosłownie wszędzie, pieszcząc swoimi ustami całe jego ciało, czym wywoływała u ukochanego słodkie jęki i westchnienia rozkoszy. Sama również wzdychała czując jego dłonie na swoim ciele.
- Och kochanie - westchnęła słodko i dotarła między jego nogi, zaczęła słodko ustami pieścić jego ogromną i twardą męskość.
Andy jęknął czując tą bardzo intymną pieszczotę. Wsunął dłonie w jej włosy. Uwielbiał, gdy ukochana tak go pieściła. Zawsze była gorąca, ale teraz przechodziła już samą siebie. Wiedział, że nikomu jej nie odda. I to nie tylko ze względu na jej umiejętności łóżkowe. Były też inne względy oczywiście, jak jej charakter i cudowne dobre serduszko.
W pewnym momencie nie wytrzymał.
- Aniuś... teraz ja cię wypieszczę - wyszeptał słodko podniecony, po czym powalił zaskoczoną dziewczynę na łóżko i przykrył ją swoim ciałem, które zaczął obdarowywać pocałunkami, czym wywołał u dziewczyny jęk rozkoszy.
Uwielbiała to, kochała jego usta na swoim ciele, ten rodzaj gry wstępnej był dla niej niczym preludium do późniejszego aktu miłosnego, który zawsze był cudowny i pełen namiętności. Zaczęła dotykać ciała ukochanego, czym wywołała u niego gardłowy pomruk.
Objęła go lekko swoimi udami, dając mu do zrozumienia, że już dłużej nie wytrzyma i chce go poczuć w sobie. Chłopak załapał aluzję i już po chwili byli jednością...
Reszta nocy minęła im namiętnie. Andy spał wykończony wtulony w ciało ukochanej. Ania nie spała. Nie mogła. Nie dlatego, że miała jeszcze energię, ale dlatego, że targały nią wspomnienia. 
Andy nie był jej pierwszym facetem i dobrze o tym wiedział. Znał jej historię. Miał świadomość, że Ania wiążąc się z nim nie była dziewicą. Nie przeszkadzało mu to bynajmniej. Jedyne czego od niej wymagał, to wierności i bezgranicznej miłości, i to właśnie otrzymywał.
Jednak zanim poznała Andy'ego i w ogóle zanim przeprowadziła się z Katie do USA, miała chłopaka. W liceum spotykała się z Hubertem, tym samym Hubertem, który teraz był z Iwonką. 
Spotykali się przez rok, związek zakończył się w momencie, w którym Ania zdecydowała o wyjeździe za ocean, czego Hubert nie mógł zaakceptować. Nie wyobrażał sobie związku na tak dużą odległość, podobnie jak zresztą Ania. Uważał też, że Ania za bardzo jest przywiązana do przyjaciółki, co było dla niej osobistą obrazą. Zerwała z nim na dwa dni przed wylotem do Stanów.
Jednak wcześniej przeżywali wspólnie naprawdę piękne chwile, zwłaszcza najpiękniejsze były momenty, gdy mogli być sami bez rodziców i oddawać się miłosnym uniesieniom.


***
Wspomnienie - 8 lat wcześniej:
- Tak, pamiętam, spotykamy się przed szkołą i idziemy do ciebie - uśmiechnęła się Ania rozmawiając przez telefon z Hubertem, swoim ukochanym. Szła właśnie do szatni, gdzie miała czekać na nią Katie. - Twoja mama mam nadzieję nie wróciła jeszcze z pracy? 
Chłopak zaśmiał się pod nosem.
- Spokojnie, dzisiaj ma drugą zmianę, wróci późno - powiedział radośnie. Już nie mógł się doczekać na spotkanie z ukochaną.
- To dobrze, będziemy mieli sporo czasu, żeby "porozmawiać" - zachichotała dziewczyna. Wymienili jeszcze kilka czułych słów i Ania się rozłączyła, gdyż usłyszała za sobą kroki przyjaciółki, która właśnie dotarła do szatni.
- No cześć, przepraszam, zmarudziłam w kibelku - zaśmiała się dziewczyna otwierając swoją szafkę w szatni. - To co, dzisiaj widzisz się z Hubertem? - zapytała z uśmiechem patrząc się na przyjaciółkę.
Ania pokiwała głową i założyła buty.
- Podobno zaraz będzie pod szkołą, idziemy dziś do niego na całe popołudnie - uśmiechnęła się znacząco dziewczyna ruszając brwiami.
Katie wiedziała co to oznacza i tylko uśmiechnęła się lekko zamykajac szafkę.
- Mam nadzieję, ze dzieci z tego nie będzie - zaśmiała się lekko. - Zabezpieczacie się mam nadzieję?
- Tak, oczywiście, nie inaczej - uśmiechnęła się Ania i również zamknęła szafkę, po czym wzięła torbę.
Po chwili obie wyszły z szatni i ze szkoły, przed wejściem już stał Hubert. Na widok ukochanej z przyjaciółką uśmiechnął się i podszedł do dziewczyn.
- Witam piękne panie - przywitał się z nimi, ściskając lekko Katie i całując czule z Anią.
Katie tylko westchnęła i zaśmiała się delikatnie. Cieszyła się szczęściem przyjaciółki, chociaż fakt, iż miała chłopaka, oznaczał, że jej poświęca nieco mniej czasu. Ale była w stanie to przeżyć. Jeśli tylko Ania miała być szczęśliwa. 
- To ja wam nie przeszkadzam gołąbeczki - uściskała serdecznie Anię. - Liczę kochana, że odezwiesz sie do mnie wieczorem - wyszeptała jej do ucha.
- Masz to jak w banku - odpowiedziała szeptem przyjaciółka.
Katie tylko się uśmiechnęła po czym poszła w swoją stronę.
- To co, i my chodźmy, już nie mogę się doczekać, aż zobaczę to ciałko w akcji - wyszeptał słodko Hubert do ucha ukochanej, czym wywołał dreszcze na jej ciele.
Dziewczyna tylko zachichotała, po czym wzięła ukochanego za rękę i poszli do niego. Mieszkał niedaleko, więc szybko dotarli na miejsce. 
Ledwie dotarli na miejsce, chłopak szybko upewnił się, że jego mamy jeszcze nie ma w domu, a gdy tylko okazało się, że są sami, podszedł do ukochanej i czule ją pocałował. 
- Nareszcie - wyszeptał tylko i chwycił ją mocno w ramiona.
Dziewczyna oddała pocałunek i objęła ukochanego za szyję.
- Nie zwlekajmy zatem, obiad zjemy później, po tym będzie lepszy apetyt - zachichotała po czym poszła do pokoju chłopaka kręcąc tyłkiem.
Hubert nie mógł przejść koło takiego gestu obojętnie i natychmiast pobiegł za ukochaną. W swoim pokoju wziął ją mocno w ramiona.
- Tak dawno tego nie było - wyszeptał ściągając z niej ubrania i rozrzucając po całym pokoju.
Dziewczyna zachichotała lekko i również zaczęła zdejmować z niego kolejne części garderoby. 
- Ściągajmy to szybko, jestem taka napalona, że nie wytrzymam dłużej - wyszeptała między jednym a drugim pocałunkiem, po czym pociągnęła chłopaka na łóżko.
Usiadła na nim i zaczęła całować całe jego cudowne ciało. Ciało Huberta przeszedl dreszcz rozkoszy. Czuł się bosko, jak zawsze zresztą, gdy spotykał się z ukochaną.
- Kochanie... ja też dłużej nie wytrzymam - wyszeptał słodko podniecony, gdy ukochana zaczęła pieścić językiem jego nabrzmiałą męskość. 
Dziewczyna zachichotała, po czym ułożyła się wygodnie na łóżku.
- A zatem nie zwlekajmy kochanie, zacznijmy od klasyka - wyszeptała kusząco układając się na łóżku.
Hubertowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Zabezpieczył się odpowiednio i po chwili byli już jednością...
Jakieś kilka godzin później leżeli w swoich ramionach, spoceni i zmęczeni, ale szczęśliwi.
- To było cudowne kochanie - wyszeptała Ania tuląc się do Huberta i dotykając jego klaty, na co chłopak zareagował słodkim mruczeniem, po czym uśmiechnął się i pocałował ukochaną.
- Zgadzam się, byłaś taka cudowna, a ona taka ciasna - wyszeptał jej do ucha.
Dziewczyna zachichotała. Uwielbiała te ich sprośności tuż po seksie.
- A on był taki ogromny, myślałam, że przebije mnie na wylot albo rozerwie - wyszeptała słodko dając mu buziaka w policzek.
Zachichotali oboje słodko. Ich miłość była taka piękna, czuli, że są dla siebie stworzeni.
KONIEC WSPOMNIENIA

***
Następnego dnia Ania została sama w domu. Ashley i Andy poszli załatwiać formalności związane z pogrzebem Katie. Ania ze względu na swój stan psychiczny nie była w stanie w tym uczestniczyć, to byłoby dla niej zbyt trudne, przynajmniej tak czuła.
Leżała nago w łóżku. Obok stała nierozpoczęta jeszcze flaszka z winem. Miała zamiar dzisiaj ją wyzerować. Ale to wszystko czekało na Andy'ego. Jeśli pić, to tylko z nim.
Ale na razie leżała pod kołdrą i myślała. To wszystko było zbyt trudne, by sobie z tym tak po prostu samemu poradzić. I nie mówiła tu tylko o śmierci Katie. 
Cały czas gryzło ją sumienie po tej akcji z Natem. Nie miała obok siebie nikogo, komu mogłaby się zwierzyć. Andy'emu z oczywistych względów powiedzieć nie mogła. Ashowi też, wiedziała, że ten od razu powie wszystko Andy'emu, wszak byli najlepszymi przyjaciółmi. Gadanie o tym z Natem nie miało sensu, a Katie nie było. Zostawała tylko jedna osoba, ale była daleko w Polsce. 
Jednak to nie było przeszkodą. Ania jako tako się ubrała od pasa w górę i wzięła do ręki laptopa, by zadzwonić do Huberta na Skype. Miała nadzieję, że nie przeszkodzi mu w randce z Iwonką albo nie zastanie ich w łóżku.
Na szczęście tak nie było i już po chwili na ekranie pojawiły się radosne twarze przyjaciół Ani.
- Cześć, mam nadzieję, że nie przeszkodziłam w niczym - zachichotała lekko dziewczyna starając się brzmieć w miarę radośnie.
Hubert zachichotał lekko.
- Spokojnie, absolutnie w niczym nie przeszkodziłaś, Iwonka dopiero przyjechała - odpowiedział z uśmiechem patrząc się na przyjaciółkę. - Cóż się stało, że do nas dzwonisz? Zapewne masz do nas jakąś sprawę. Jak tam Katie?
Na wspomnienie przyjaciółki Ania posmutniała. Dostrzegła to Iwonka i od razu postanowiła interweniować.
- Czy Katie... nadal żyje? - zapytała powoli patrząc się wyczekująco na Anię.
Ta pokręciła głową w zaprzeczeniu.
- Zmarła wczoraj o północy - powiedziała powoli, a w jej oczach przez chwilę pojawiły się łzy.
Hubert i Iwonka byli przerażeni. Nie spodziewali się takiego rozwoju wypadków, chociaż z pewnością mieli ku temu pewne obawy.
- Przykro nam - powiedziała dziewczyna szczerze, a Hubert jej przytaknął. - Jakbyśmy tylko mogli, to byśmy cię przytulili, a tak to tylko na odległość - lekko objęła laptopa, tak jakby chciała przytulić przyjaciółkę.
Ania uśmiechnęła się lekko i przestała płakać. Otarła resztki łez.
- Nie wiem jak ty to robisz Iwonka, ale naprawdę jak ty coś powiesz, to od razu człowiekowi lżej na sercu - stwierdziła radośnie. - Hubert ma naprawdę szczęście, że cię poznał i że jesteście razem... Dziękuję naprawdę z całego serduszka, ale nie tylko z tym do was dzwonię - dodała patrząc się na nich uważnie.
- No to słuchamy cię jak radia - uśmiechnęła się Iwonka i spojrzała się na dziewczynę wyczekująco.
Ania westchnęła. Nie wiedziała od czego zacząć ani jak przejść do meritum całej sprawy. Ale uznała, że musi się przyznać. Bo jak nie teraz, to kiedy?
- A zatem... Jakiś tydzień temu miałam trudne momenty, martwiłam się o Katie. Andy polecił mi przejażdżkę na mojej "Bestii" więc wzięłam motor i pojechałam na miasto. Wpadłam do Nate'a, mojego przyjaciela. Wypiliśmy trochę... no i stało się, poszliśmy do łóżka. Andy o niczym nie wie, wyczuł co prawda perfumy Nate'a na moich włosach tamtego dnia, ale nie drążył tematu. Zbyłam go tym, że Nate mnie przytulał. Przez jakiś czas ja i Andy mieliśmy "ciche dni", ostatnio udało nam się wrócić do normalnych relacji, jednak cały czas gryzie mnie sumienie. Chciałabym mu powiedzieć, ale boję się, że mnie zostawi. Jego poprzednia dziewczyna też go zdradziła i przyłapał ją na gorącym uczynku. NIe chcę być tą, która go ponownie zrani, ale też nie chcę go okłamywać i żyć w tym kłamstwie - wyrzuciła z siebie Ania praktycznie jednym tchem. - Kompletnie nie wiem, co mam z tym zrobić i jak to rozwiązać. 
Iwonka zamyśliła się na chwilę i spojrzała się na ukochanego obok, który również się zamyślil.
- Nie ulega wątpliwości, że on musi się tego dowiedzieć bezpośrednio od ciebie - powiedział nagle Hubert. - Nie możesz pozwolić, by przyłapał was albo żeby ktoś z jego przyjaciół zobaczył kiedyś ciebie i Nate'a i doniósł o tym Andy'emu. 
- To to sama wiem, ale jak mu to powiedzieć? I kiedy? Nie chcę mu teraz dostarczać dodatkowych smutków, i tak jest przybity przez śmierć Katie - Ania westchnęła ciężko.
- Możesz przyznać, że żałujesz tego co się stało, że to był tylko jednorazowy skok w bok, że to się nigdy więcej nie powtórzy... może ci wybaczy - powiedział Hubert powoli. - A nawet jeśli początkowo tego nie zrobi, to przemyśli sprawę i będzie znowu jak dawniej... A co do terminu to jeszcze bym poczekał, niech na spokojnie załatwi sprawy z Katie i dopiero możesz mu powiedzieć. Zwłaszcza, że wtedy przekonasz się, czy tamta sytuacja z Natem to był naprawdę tylko jednorazowy skok w bok, czy czujesz coś więcej do tego chłopaka - dodał poważnie. - Nad tym zresztą też się musisz zastanowić.
Ania lekko westchnęła i uśmiechnęła się lekko do przyjaciół.
- Dziękuję... naprawdę mi pomogliście,mam nadzieję, że w razie czego mogę nadal na was liczyć? - zapytała z uśmiechem. 
- A trzepnął cię ktoś kiedyś w coś? - zaśmiała się Iwonka. - Jasne, że tak, w końcu jesteśmy twoimi przyjaciółmi - dodała słodko. - A teraz pozwól, że pójdziemy spać, późno się u nas zrobiło.
- A tak, racja, strefy czasowe... - zaśmiała się lekko Ania. - Jasne, już wam nie przeszkadzam, grzecznie tam, gołąbeczki - dodała i wyłączyła się.
Położyła się na łóżku i zaczęła myśleć o tym wszystkim, co usłyszała od swoich przyjaciół.

***
W tym samym czasie w Polsce Iwonka i Hubert szykowali się już do snu. Znaczy nie do snu, bo w ich przypadku o spaniu mowy być nie mogło.
Hubert był w łazience, a Iwonka szykowała dla niego niespodziankę. Poszła za radą Ani i kupiła w internecie strój lisa, składający się tylko z uszu zakładanych w formie opaski na głowę i ogona doczepianego do bielizny. Szybko się w to przebrała i tylko w tym czekała na ukochanego w łóżku.
Gdy chłopak wrócił do pokoju, stanął jak wryty na widok ukochanej. I nie tylko on stanął, czego Iwonka nie omieszkała zauważyć i zachichotała. 
- Widzę, że ktoś tu wstał - wyszeptała zmysłowo patrząc się na ukochanego.
Hubert uśmiechnął się do niej słodko po czym rozebrał się do naga.
- Na widok takiej lisiczki to ciężko żeby nie stanął - zaśmiał się lekko i położył się obok ukochanej, po czym słodko ją pocałował, pozbył się stroju i zaczął delikatnie pieścić dziewczynę.
- Jak mokro - zachichotał lekko pieszcząc dziewczynę między udami, na co ta zareagowała słodkim jękiem.
- Na twój widok zawsze, kochanie moje - wyszeptała słodko podniecona i zaczęła też pieścić jego męskość, co spowodowało gardłowy jęk u ukochanego.
- Ty to wiesz jak mnie rozpalić skarbie - wyszeptał, po czym zabrał się w końcu do bardzo niegrzecznych rzeczy...

***
Tymczasem Ania rozebrała się z powrotem i leżała w łóżku. Myślała o tym, co powiedzieli jej przyjaciele.
Czy naprawdę Nate to był tylko przyjaciel? Czy ta sytuacja z zeszłego tygodnia była tylko jednorazowym wybrykiem? Wszak obiecała mu, że powtórzą to wszystko, ale na razie nic o tym nie mówili. Nie chcieli wzbudzać podejrzeń Andy'ego. Bali się, że jeśli zaczną się zbyt często spotykać, Andy może coś zacząć podejrzewać. A tego nie chcieli.
Dziewczyna uśmiechnęła się na wspomnienie pierwszego spotkania z przyjacielem, które było tak przypadkowe, jak tylko mogło się wydawać.

***
Wspomnienie - 4 lata wcześniej:
- No chodź, szybko bo się spóźnimy - Ania poganiała przyjaciółkę w drodze na największy konwent anime w LA, Anime Expo. - Zaraz zaczyna się panel z Natem - dodała próbując sprawić, że przyjaciółka przyspieszy nieco tempo swojego chodu.
- No już idę idę, spokojnie, zdążymy - uspokoiła ją, gdy wchodziły do ogromnego budynku, w którym znajdował się już tłum ludzi.
Na szczęście miały wcześniej kupione bilety i weszły od razu. Dostały swoje identyfikatory i poszły w kierunku miejsca, gdzie miało się odbyć spotkanie z ich idolem.
NateWantsToBattle od dawna był ich ulubionym youtuberem, ale nie miały do tej pory okazji się z nim spotkać twarzą w twarz, chłopka nigdy nie przyjechał do Polski. Dopiero tutaj, w LA, miały taką możliwość.
Jak szybko się okazało, nie one jedne, gdyż przed pomieszczeniem stało mnóstwo chętnych na spotkanie z Natem.
- O kurczę, ale tłum, oby udało nam się dostać jakieś miejsce siedzące - powiedziała Katie, gdy wchodziły do pomieszczenia z całym tłumkiem.
- Najwyżej będziemy stać, najważniejsze to spotkać Nate'a - odpowiedziała szybko Ania.
Katie pokiwała głową. W sumie przyjaciółka miała rację. Nieważne czy będą stać czy siedzieć. Liczyło się samo spotkanie z idolem.
Miejsca udało się zająć. Chwilę potem zaczęło się całe spotkanie. Dziewczyny chłonęły każde słowo chłopaka, jakby był co najmniej jakimś bogiem. Ich marzenia właśnie się spełniały. Zapomniały o całym bożym świecie. 
Po spotkaniu Nate miał rozdawać autografy. Dziewczyny miały odpowiednie zdjęcia. Na miękkich nogach podeszły do stolika. Wydukały swoje imiona. Starały się wypaść naturalnie. Chyba im się udało, bo zauważyły, że chłopak też się do nich uśmiechnął.
Po spotkaniu poszły coś zjeść, gdyż już kiszki im marsza grały. Jednak Ania z wrażenia nie była w stanie przełknąć nawet kęsa.
- No weź zjedz coś, bo wyglądasz jak śmierć - powiedziała Katie próbując wcisnąć w przyjaciółkę kawałek pizzy.
Ania pokręciła głową. 
- Nie wiem, czy będę w stanie cokolwiek zjeść po tym spotkaniu... Widzieć go twarzą w twarz było naprawdę niesamowite... Wiem, że może zachowuję się jak napalona nastolatka, ale to prawda - uśmiechnęła się pod nosem. - I wiem co mi powiesz, że to tylko człowiek, taki sam jak my, nie ma się czym ekscytować... Ale co ja poradzę, że to nasz idol od wielu lat? - Ania westchnęła i jednak wzięła kawałek pizzy. Głód jednak wygrał.
Niestety spokój został im zakłócony przez pewnego namolnego typa, który wyraźnie szukał towarzystwa i nie umiał zrozumieć, że dziewczyny nie życzą sobie jego obecności. Gadał im nad głową, a dziewczyny dokoła szukały wzrokiem pomocy.
Po części jadalnej akurat kręcił się Nate również kupujący sobie jedzenie. Zauważył wzrok jednej z dziewczyn, koło których siedział jakiś namolny typek, wyraźnie nic nie robiący sobie z tego, że dziewczyny nie życzą sobie jego towarzystwa. Postanowił zainterweniować.
- No cześć kochane, miło was widzieć - uśmiechnął się podchodząc do nich jednocześnie skierował do nich spojrzenie mówiące "udaję waszego przyjaciela współpracujcie".
- A cześć cześć, miło cię wreszcie widzieć Nate, odnaleźliśmy się w końcu na tym konwencie - zaśmiała się Katie robiąc chłopakowi miejsce między sobą a przyjaciółką.
Ten usiadł na wyznaczonym miejscu i posłał natrętowi znaczące spojrzenie, które sprawiło, że chłopak natychmiast załapał aluzję i w końcu się ulotnił.
- Dzięki, już myślałyśmy, że nigdy go od siebie nie odgonimy - uśmiechnęła się Ania. - Jestem Ania, a to moja przyjaciółka Katie. Jesteśmy z Polski, ale mieszkamy w LA - szybko dokonała prezentacji.
- Miło mi was poznać... Od razu widać, skąd jesteście i już wiem, dlaczego mówią, że Polki to najpiękniejsze kobiety na świecie - zaśmiał się Nate puszczając im znaczące oczko.
Dziewczyny tylko się zarumieniły i zachichotały.
KONIEC WSPOMNIENIA


***
Od tamtego momentu mieli ze sobą kontakt praktycznie codziennie. Bez kontaktu ze sobą nie umieli funkcjonować. Nawet gdy dziewczyny związały swoje życie z Black Veil Brides, Nate nadal był w ich życiu i wspierał je oraz służył radą, by mogły się odnaleźć w tym trudnym, męskim świecie.
Nigdy nie było między nimi czegoś więcej niż tylko zwykłej przyjaźni, a przynajmniej dziewczyny nigdy tego nie odczuwały. Nate nie dawał im niczego takiego do zrozumienia, zwłaszcza, że miał w tamtym czasie dziewczynę. Nawet gdy z nią zerwał, nadal byli jedynie przyjaciółmi.
Dopiero teraz pojawiła się między nimi jakaś dziwna chemia. Niby nie powinno tak być, ale od jakiegoś roku Ania miała wrażenie, że Nate się w niej podkochuje. Zresztą ich ostatnia wspólna noc była tego idealnym dowodem. Westchnęła lekko. Otworzyła w końcu wino i zaczęła pić prosto z butelki.
W głowie grała jej przeróżna muzyka. Zwłaszcza ostatnio w pamięć zapadła jej jedna, którą napisał Andy:

My mind remains my pain
I'm tied down to this chain
It spirals as I ache
To find holy embrace
Stay here with me, I'm afraid of my soul
Blackened and left in control
Cannot be free and you can't deny
The end is coming
(The end is coming)

Will we live?
Will we die?
Just keep on saving our goodbyes
The fear and the cost
The world will stain us with a scarlet cross

A symbol for my shame
The color of your name
It's how they see you break
And live with my mistakes
Sin for me, cast away from it all
Watching every letter fall
Hold onto me, I can't let go
The End is coming
(The End is coming)

Will we live?
Will we die?
Just keep on saving our goodbyes
The fear and the cost
The world will stain us with a scarlet cross

With the fear and the cost
The world will stain us with a scarlet cross

Will we live?
Will we die?
Just keep on saving our goodbyes
The fear and the cost
The world will stain us with a scarlet cross

With the fear and the cost
The world will stain us with a scarlet cross

With a scarlet cross
(Oh oh oh oh oh oh)
With a scarlet cross

Po opróżnieniu 750ml alkoholu chwiejnym krokiem wstała i zeszła powoli na dół z butelką w dłoni. Na szczęście ubrana w koszulkę ukochanego. Postanowiła zrobić obiad, wszak niedługo miał wrócić Andy.
Nie dotarła jednak do kuchni. Na ostatnim schodku niefortunnie się poślizgnęła i spadła na podłogę. Poczuła ogromny ból w nodze.
Na to wszystko wszedł Andy. Zobaczył Anię leżącą na podłodze. Z butelką w ręku. Poczuł jednocześnie ogromny strach i rozczarowanie zachowaniem ukochanej. Nie tego się po niej spodziewał.

Rozdział 7 - Punching Bag

  Następnego dnia po przyjęciu zaręczynowym przyszedł dzień wyjazdu Iwonki i Huberta. Ania postanowiła odwieźć ich sama, gdyż Nate miał dużo...