niedziela, 21 lutego 2021

Rozdział 3 - Lost it all

 


- Ale zaraz, jak to umiera? - uniósł brwi Andy patrząc się na zapłakaną ukochaną. Nie nadążał za ocieraniem jej lejących się wręcz po twarzy łez.
Ania uniosła głowę smutna. Spojrzała się w jego oczy.
- Najprawdopodobniej ma to draństwo, na które umarło większość ludzi na całym świecie - powiedziała powoli drżącym głosem. - A Ashley mi kiedyś mówił, że jest strasznie osłabiona, że dużo pracuje, że znalazła sobie jakieś zastępcze zajęcie dopóki nie wrócą moje mecze... Raz czy dwa mu zemdlała, ale nie dała się zabrać do lekarza, tylko faszerowała się czymś na wzmocnienie... A dzisiaj... - tu streściła mu wszystkie szczegóły rozmowy z Ashem.
Andy słuchał tego wszystkiego z coraz bardziej rozdziawioną buzią. Był też coraz bardziej zmartwiony i jednocześnie przerażony. Do tej pory nie sądził, że pandemia dotknie go aż tak bardzo i tak blisko.
Popatrzył przez chwilę na Anię. Wiedział, ile przyjaciółka dla niej znaczyła. Były jak siostry, praktycznie nierozłączne dopóki każda nie związała się ze swoją drugą połową. Ale i tak były blisko siebie. Czuł, że jeśli stanie się najgorsze, jego ukochana kompletnie się załamie. 
- Masz fajkę? - zapytała nagle dziewczyna drżącym głosem.
Uniósł brwi.
- Będziesz teraz palić? - z wahaniem w głosie powoli podał dziewczynie paczkę papierosów. - Miałaś do tego nie wracać zdaje się... Co z twoim postanowieniem?
Ania wzięła od niego paczkę i wyciągnęła jednego, po czym zapaliła go wyciągniętą z szuflady zapalniczką, a popielniczkę postawiła na kołdrze.
- Jebać postanowienia - powiedziała stanowczym głosem. - Muszę się trochę odstresować, a potem odpłynąć w coś przyjemnego - dodała znacząco ruszając brwiami.
Andy uśmiechnął się i w tym momencie kompletnie zapomniał o tym co przed chwilą powiedział i o swojej trosce o płuca ukochanej. Dziewczyna miała świetną umiejętność zmieniania tematu i kuszenia go do naprawdę niegrzecznych rzeczy. Nawet jeśli sytuacja była potencjalnie niesprzyjająca, tak jak chociażby teraz, gdy gdzieś indziej działa się tragedia jego najlepszego przyjaciela.
Ania uśmiechnęła się do niego szeroko i usiadła opierając się o poduszki jednocześnie pozwalając kołdrze opaść z jej nagiego ciała. Odsłoniła przy tym swoje jędrne i zawsze kuszące piersi.
Na ich widok w jej ukochanym zagotowała się krew z pożądania. Przysunął się do ukochanej.
- Tylko skończysz palić... nie pozbędziesz się mnie przez całą noc - wyszeptał do jej ucha jednocześnie pieszcząc te cudeńka, które tak kochał w jej ciele.
Przez ciało dziewczyny przeszedł przyjemny dreszcz i uśmiechnęła się zalotnie do niego.
- Nie mam bynajmniej zamiaru - wyszeptała podniecona ruszając znacząco brwiami z uśmiechem. - Poddam się wszystkiemu - dodała zalotnie.
Andy uśmiechnął się zadziornie.
- Uważaj, bo to wykorzystam - wyszeptał zsuwając dłoń nieco niżej by zacząć pieścić ją coraz bardziej intymnie. Tak bardzo jej pragnął, chciał zanurzyć się w tym boskim wnętrzu.
Ania jęknęła słodko czując pieszczotę. Zgasiła papierosa i odstawiła popielniczkę na szafkę. Chwyciła ukochanego za szyję i powaliła go na poduszkę, po czym usiadła na nim nabijając się na jego twardą jak stal męskość i zaczęła delikatne ruchy biodrami.
- Nie zapomnisz tej nocy skarbie - wyszeptała słodko podniecona.
Andy wiedział, że tak właśnie będzie. Złapał ją za biodra i zaczęli wspólną podróż do gwiazd...
***
Trzy tygodnie później, w zupełnie innej części świata, a konkretnie w Polsce Hubert i Iwonka właśnie spędzali wspólny romantyczny wieczór. Leżeli przytuleni na łóżku chłopaka i oglądali film, a on bawił się jej długimi brązowymi włosami. Uwielbiał ich dotykać, tak jak zresztą całego ciała dziewczyny, które było naprawdę sexy.
W filmie właśnie pojawiła się gorąca scena, na którą oboje się uśmiechnęli.
- Czy ty myślisz o tym samym co ja? - zapytała zalotnie Iwonka zdejmując na chwilę swoje okulary i znacząco odwracając się do chłopaka przodem.
Hubert się zaśmiał. Doskonale wiedział, o co chodzi ukochanej i miał zamiar jej to dać. Zatrzymał film.
- Przyznam, że wiem i nie mam zamiaru stawiać oporu - uśmiechnął się słodko po czym namiętnie pocałował ukochaną.
Ona tylko na to czekała. Objęła go mocno za szyję i powoli przekręciła na plecy, by móc na nim usiąść okrakiem. Cały czas go całując zaczęła mu podciągać koszulkę.
- Niegrzeczna dziewuszka - wyszeptał między pocałunkami również zdejmując z niej kolejne części garderoby odslaniając tym samym kolejne partie jej seksownego ciała.
Dziewczyna tylko zachichotała i zamruczała czując niesamowitą przyjemność z pieszczot swojego ukochanego.
Reszta wieczoru upłynęła im bardzo przyjemnie i niegrzecznie. Wtuleni w siebie przykryli się kołdrą i spali. Znaczy Hubert spał. Iwonka leżała w jego ramionach i patrzyła się w sufit. Myślała. 
Seks z ukochanym był naprawdę cudowny. Było w nim wszystko, co tylko mogła sobie wymarzyć. Lepiej trafić nie mogła. Ale chciała go zaskoczyć, zachwycić, robić mu niespodzianki czy coś. Ale nie wiedziała, jak to ma zrobić. Musiała się kogoś poradzić. I już wiedziała kogo. 
Powoli wysunęła się z ramion Huberta i wstała z łóżka. Wzięła jego laptopa i zeszła na dół. Bez problemu zalogowała się na konto (znała hasło) i włączyła Skype z nadzieją, że Ania będzie online, bo to właśnie jej miała zamiar się poradzić.
Na szczęście była i zaraz potem na ekranie pojawiła się twarz przyjaciółki Huberta.
- O cześć Iwonka, nie spodziewałam się telefonu od ciebie - uśmiechnęła się do niej szeroko. - Co tam u was słychać? Nie odzywacie się prawie w ogóle, już myslałam, ze zapomnieliście o mnie - dodała uśmiechając się smutno.
Początkowo Iwonka była nieco zazdrosna o Anię, w końcu ta tak dobrze dogadywała się z Hubertem i w ogóle. Jednak z czasem zaufała dziewczynie i zaprzyjaźniły się. Przekonała się, że Ania jest naprawdę ciepłą osobą i można na niej polegać. Zwłaszcza, że teraz miała faceta, więc nie była zagrożeniem. 
- Wiesz jak to jest, a to praca, a to dom i ciągle coś - zaśmiała się lekko Iwonka. - A u was co tam? Widzę po twarzy, że nie jest najlepiej - dodała z troską w głosie.
Jak nikt inny umiała odczytywać emocje innych. Nawet jeśli ktoś mówił, że jest w porządku, to i tak wiedziała, że nie zawsze mówi prawdę. Ania też to wiedziała, więc postanowiła od razu powiedzieć prawdę.
- Moja przyjaciółka... Katie... kojarzysz ją pewnie - powiedziała powoli, a Iwonka skinęła głową. - Jest w szpitalu, nieprzytomna, w bardzo ciężkim stanie, lekarze mówią, że może umrzeć - wyrzuciła z siebie.
Iwona rozdziawiła buzię z przerażenia.
- Ach gdybym tylko tam była, to bym cię przytuliła mocno... tak strasznie mi przykro, mam nadzieję, że z tego wyjdzie - powiedziała szczerze patrząc się na przyjaciółkę z troską.
- Też mam taką nadzieję, na szczęście mam wsparcie - uśmiechnęła się Ania smutno. - Ale wnoszę, że nie tylko po to dzwonisz - dodała.
- Dokładnie... mam sprawę - powiedziała powoli Iwonka. - Chciałabym jakoś zaskoczyć Huberta w łóżku, wiesz zachwycić go w jakiś sposób, rozumiesz o co mi chodzi... Miałabyś może jakieś rady dla mnie, jak ty na przykład zachwycasz Andy'ego w łóżku? - spojrzała się na nią pytająco z nadzieją, że tamta coś jej poradzi.
Ania przez chwilę się zamyśliła.
- Czasami, jak wraca z trasy, to kupuję sobie wtedy jakieś przebranie, jak chociażby sexy pielęgniarki czy coś w tym stylu i tak mu się pokazuję wieczorem jak już jesteśmy sam na sam - uśmiechnęła się do przyjaciółki. - A Hubertowi możesz nie wiem... zaserwować przebranie lisiczki, słyszałam, że lubi to anime o dziewczynie-lisie, możesz kupić w necie coś takiego i się mu w nim zaprezentować... tylko pamiętaj, masz mu się zaprezentować wyłącznie w tym - poruszyła znacząco brwiami z uśmiechem. - A co do innych to możesz się dopasować do jego upodobań filmowych - dodała słodko.
Iwonka była zachwycona. Już miała w głowie różne ciekawe plany.
- Super, dziękuję ci, bardzo, ale to bardzo mi pomogłaś - uśmiechnęła się do dziewczyny szeroko. - Mam nadzieję, że Katie wróci do zdrowia, daj znać jak będziesz coś wiedzieć - dodała poważnie patrząc się na Anię z troską.
- Jasne - uśmiechnęła się dziewczyna smutno. - Cieszę się, że mogłam pomóc - dodała po czym usłyszała po drugiej stronie kroki na schodach. - Oho, słyszę, że Hubert idzie, dlatego się wyłączam, trzymajcie się - dodała po czym się wyłączyła.
Iwonka od razu odłożyła laptopa na stolik. Chwilę później w pokoju na dole pojawił sie zaspany Hubert.
- Co ty tu robisz kochanie? Już myślałem, żeś mi uciekła i laptopa zabrała - zaśmiał się lekko. - Z kim rozmawiałaś?
- Z Anią, takie nasze babskie sprawy - uśmiechnęła się dziewczyna i podeszła do niego by się mocno przytulić. - Wiesz, że jej przyjaciółka jest chora?
- Katie? To straszne, współczuję jej, naprawdę. Obie bardzo długo się znają, oby to nie było tylko nic poważnego - powiedział szczerze Hubert.
- Oby - dodała szybko Iwonka i skierowała się na górę kręcąc biodrami. - Chodź kochanie, mam ochotę na powtórkę - zachichotała znacząco po czym szybko weszła na piętro.
Hubertowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Pobiegł za dziewczyną i zastał ją już praktycznie nagą w łóżku. 
- Ty to wiesz jak mnie pobudzić skarbeczku - wyszeptał słodko po czym szybko przeszedł do rzeczy. Do bardzo niegrzecznych rzeczy...
***
Po rozmowie z Iwonką Ania zamknęła laptopa i położyła się na łóżku. Andy wyszedł na chwilę, więc miała trochę czasu dla siebie.
Leżała naga na łóżku i rozmyślała. Jej myśli zajęły wspomnienia, zwłaszcza nie wiedzieć czemu, wspomnienia o Katie.
Pamiętała, jak to było na samym początku, jak tylko tu przyjechały, jak było im ciężko wspasować się w schemat życia w LA. Poszły na studia, znalazły pracę, mieszkanie. Niby żyć nie umierać.
Ale jednak miały problem by swój polski styl życia wspasować w amerykański. Pewne rzeczy musiały zmienić, na inne się przestawić. I tak szybko uzależniły się od kawy, a Ania dodatkowo od innej używki. Paliła. I to nałogowo. Katie chciała by przestała, ale jej przyjaciółka nie dawała rady. Paliła coraz więcej. Dopiero gdy poznała Andy'ego, wszystko się zmieniło.
Andy. Milość jej życia. Marzyła o byciu z nim. Dopiero gdy Katie znalazła ogłoszenie, że BVB szukają managera, zabrała ją na pierwsze spotkanie, jej marzenia miały szanse się spełnić. I wtedy nastąpił ten moment, gdy strzelił ją piorun zauroczenia. I nie tylko zauroczenia, ale także miłości.


***
Wspomnienie - dwa lata wcześniej:
- No chyba żartujesz ja mam tam z tobą iść... to twoje spotkanie nie moje - Ania popatrzyła się na Katie zdziwiona, gdy ta zaproponowała jej, by poszła z nią na pierwsze spotkanie z BVB by ustalić szczegóły współpracy.
Przyjaciółka westchnęła. Czasami Ania bywała naprawdę niemożliwa, a jej ośli upór bywał nie do zniesienia.
- Oj weź chodź ze mną, raz, że pójdziesz jako wsparcie, a dwa, że spotkasz wreszcie Andy'ego, tak bardzo o tym marzyłaś - uśmiechnęła się do niej znacząco. 
Tym razem Ania westchnęła. Katie doskonale ją znała i wiedziała, jak ją podejść czy skusić do czegoś.
- Przekonałaś mnie, pójdę - uśmiechnęła się do niej szeroko. - Tylko poczekaj, ogarnę się trochę, bo wyglądam jakbym dopiero co wstała z łóżka - zaśmiała się i podeszła do szafy.
Wyciągnęła z niej bardzo ładną czerwoną sukienkę z krótkim rękawem i skórzaną kurtkę, do tego dołożyła czarne rajstopy. Jeśli już miała się spodobać Andy'emu, to musiała jakoś wyglądać.
Poszła szybko wziąć prysznic, a potem się ubrała w przygotowany wcześniej strój. Tak ubrana wróciła do przyjaciółki, która na jej widok aż zagwizdała.
- No no, jak cię Andy zobaczy to mu nie tylko szczęka opadnie, ale i gacie - zaśmiała się lekko zakładając buty.
- Tere fere, zobaczymy jak to będzie - uśmiechnęła się do niej Ania po czym założyła swoje ulubione glany. - Dawaj, bierzemy taxi i jedziemy.
Jak powiedziały tak zrobiły.
Tymczasem na miejscu spotkania, w domu Andy'ego, cała ekipa już siedziała i czekała na nową managerkę.
- Myślicie, że będzie dobra? - zapytał Ashley jak zwykle biorąc sobie szklankę whisky.
Andy spojrzał się na niego jakby ten właśnie zadał najgłupsze pytanie na świecie.
- Każdy będzie lepszy od poprzedniego managera, który robił nas w chuja - powiedział poważnie patrząc się na przyjaciela, a pozostała trójka chłopaków przytaknęła.
Ashley pokręcił tylko głową.
- Zobaczymy jak to będzie... zresztą widziałem jej zdjęcie, jest całkiem ładna - spojrzał się znacząco na Andy'ego.
Ten westchnął ciężko. Od rozstania z Julliet minął dopiero miesiąc, a jego serce wciąż bolało tak, jakby to było wczoraj. Zrobił to z bólem serca, ale musiał po tym jak zastał ją z innym facetem w łóżku.
- Nie szukam dziewczyny... może ty się wreszcie ustatkujesz - powiedział tylko lekko poirytowany.
Kłótnia wisiała w powietrzu, na szczęście sytuację uratował dzwonek do drzwi.
- Pójdę otworzyć, to pewnie nasza nowa managerka - powiedział Ashley i poszedł otworzyć.
Gdy zobaczył dziewczyny stojące za drzwiami, szczęka opadła mu do ziemi. Obie były naprawdę super, ale to jedna zrobiła na nim wrażenie. Ta piękna okularnica, o długich włosach barwy ciemnego brązu, była jeszcze ładniejsza niż na zdjęciach. Druga też była w porządku, ale ta pierwsza była dla niego zdecydowanie ładniejsza.
- Witam piękne panie - uśmiechnął się do nich szeroko i wpuścił je do środka. Wziął od Katie kurtkę. - Ty zapewne jesteś Katie? Andy sporo nam o tobie mówił - dodał z uśmiechem adorując dziewczynę.
Ta się od razu zarumieniła niczym burak.
- Mam nadzieję, że same dobre rzeczy - zaśmiała się lekko. - Mam nadzieję, że nie będzie wam przeszkadzało, że przyprowadziłam swoją przyjaciółkę, to jest Ania - zaprezentowała ją chłopakom.
W tym momencie do pokoju wszedł Andy. Trzymana przez niego szklanka wody wypadła mu z ręki i z głośnym hukiem rozbiła się o drewnianą posadzkę. A to wszystko na widok Ani.
Ta długonoga, czerwonowłosa piękność sprawiła, że wszelkie plany odnośnie bycia singlem poszły na spacer. Od razu wpadła mu w oko i wiedział, że to właśnie ta dziewczyna jest jego przeznaczeniem. To z nią chciał być i przyrzekł sobie, że zrobi wszystko, by ją zdobyć.
- Słyszałem twoje pytanie... nie będzie nam przeszkadzało ani trochę - uśmiechnął się do Katie, a potem do Ani, która uśmiechnęła się nieśmiało w odpowiedzi.
Widok jej idola z tak bliska onieśmielał ją. Jednak postanowiła mimo wszystko zachować zimną krew.
- To dobrze - Katie uśmiechnęła się szerzej. - Zasiądźmy do ustaleń, potem będzie pora na romanse czy inne prywaty - spojrzała się znacząco na Andy'ego.
Chłopak pokręcił tylko głową i usiadł ze wszystkimi. Rozmowa długo nie trwała, wszystko było proste i już po chwili mieli podpisaną umowę. Jednak Andy'emu wszystko wydawało się wiecznością. Chciał już znaleźć się z Anią sam na sam, porozmawiać z nią, poznać ją lepiej. I kątem oka widział, że Ashley też miał ochotę zabrać Katie gdzieś daleko, by być z nią sam na sam.
Tak też się stało. Chwilę po podpisaniu umowy Ashley podszedł do swojej wybranki.
- Miałabyś ochotę na przejażdżkę? - zapytał nieśmiało podając jej kask.
Katie była zaskoczona, ale wzięła od niego przedmiot. Ash jej się zawsze podobał, a taki wyjazd sam na sam był spełnieniem jej najskrytszych marzeń.
- Jasne, bardzo chętnie, gdzie tylko zechcesz - uśmiechnęła się do niego i nieśmiało wzięła go za rękę. - Prowadź - dodała słodkim głosem, co sprawiło, że ciało Asha przeszedł dreszcz.
- Jedźmy zatem - wyszeptał do jej ucha. - Porywam Katie, bądźcie grzeczni - dodał głośniej śmiejąc się lekko.
- My nigdy nie jesteśmy grzeczni - zaśmiał się Andy i spojrzał się tylko za wychodzącym przyjacielem, który mocno ściskał rękę Katie. Zastanawiał się, jak on to robi, że dziewczyny tak za nim szaleją.
Reszta zespołu też się rozeszła. Andy i Ania zostali sami. Siedzieli po przeciwległych stronach kanapy nieśmiało się na siebie patrząc.
W końcu Andy zdecydował się przysunąć do dziewczyny. Zrobił to jak najbliżej się dało.
- A więc... co robisz na co dzień? - zapytał śmiało patrząc się na nią i jednocześnie lustrował jej cudowne ciało w obcisłej sukience.
- Gram w siatkówkę, aktualnie szukam dobrego klubu - uśmiechnęła się do niego szeroko i również przysunęła się do niego na tyle, że ich biodra się stykały. - Jestem bardzo dobra i bardzo skoczna w ataku - dodała kuszącym szeptem prosto do ucha chłopaka, czym sprawiła, że Andy'emu w gaciach zrobiło się ciasno.
Kusiła go. Chciała go mieć. Teraz miała ku temu okazję. Teraz albo nigdy. Zresztą widziała, że i on jej pragnie. 
Miała rację. Andy nie mógł się dłużej powstrzymywać. Chwycił ją za kolano, czym wywołał dreszcze na ciele dziewczyny.
- Masz kogoś?  - wyszeptał jej do ucha z nadzieją, że ta zaprzeczy.
- Nie - odpowiedziała Ania słodkim szeptem również chwytając się go za kolano.
- Ja też - uśmiechnął się zadziornie Andy.
To był ten moment. Nie mógł dłużej czekać. Nawet jeśli miało to oznaczać złamanie wszelkich zasad przyzwoitości, musiał ją mieć tu i teraz. Chciał zobaczyć to ciało, które przykrywała jedynie obcisła sukienka.
- To nie wiem na co my jeszcze czekamy - wyszeptała zalotnie dziewczyna, po czym śmiało usiadła mu okrakiem na kolanach, objęła za szyję i pocałowała naprawdę namiętnie jego usta.
To było coś... nie do opisania. Miał gwiazdy przed oczami, motylki w brzuchu i twardziela w gaciach. To było to, uczucie na które czekał latami i którego nie mógł poczuć z żadną dziewczyną. Dopiero Ania dała mu tą magię i pokazała prawdziwe uczucie oraz wywołała pożądanie nie do powstrzymania. 
Z rozkoszą oddał pocałunek, a jego dłonie powędrowały od razu pod jej sukienkę. Wyczuł cienki materiał koronkowej bielizny. Wsunął pod nie rączki i zaczął szukać tego najbardziej wrażliwego na pieszczoty miejsca kobiecego ciała. Znalazł je i zaczął pieścić swoimi sprytnymi paluszkami, czym wywołał u dziewczyny słodki jęk rozkoszy.
- Och, niegrzeczny chłopczyk... lubię takich - wyszeptała mu słodko do ucha odrywając się od jego ust i przykładając usta do szyi, po której zaczęła go całować, a dłońmi w tym samym czasie powędrowała do jego rozporka.
Wyczuła twardziela i zachichotała zalotnie. Rozpięła mu spodnie i bez pardonu wsadziła mu dloń w bokserki.
- Ktoś tu chyba wstał - zamruczała słodko, a chłopak na pieszczotę zareagował słodkim jękiem. - Jaki twardy i... duży - dodała zalotnie podniecona coraz bardziej jego pieszczotami.
- Chcesz go poczuć maleńka? - wyszeptał zalotnie, a Ania tylko pokiwała glową.
Nie mógł dłużej zwlekać. Chciał się w niej zanurzyć, to pragnienie było nie do opisania.
Szybko zdjął z niej sukienkę i rzucił gdzieś pod kanapę.
- Chodź na górę, pokażę ci raj - zamruczał jej do ucha po czym wziął ją na ręce i zaniósł do swojej sypialni. 
Tam pozbył się resztek jej bielizny, po czym sam się rozebrał. Położył się obok dziewczyny na łózku.
Ania zafascynowana patrzyła się na jego naprawdę ogromną męskość. Dotknęła jej, czym wywołała u chłopaka gardłowy jęk rozkoszy.
- Chodź do mnie, pokaż mi niebo - wyszeptała podniecona kładąc się kusząco na pościeli.
Andy'emu nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Chwilę później byli już jednością i odlatywali do gwiazd.
Jakieś trzy godziny później zeszli na dół, już kompletnie ubrani. Ania znalazła swoją sukienkę i założyła ją na siebie z powrotem.
- Żałujesz tego? - zapytał Andy stając nagle za nią. Przytulił ją mocno do siebie.
Ania odwróciła się przodem i wtuliła się w jego ciało.
- Absolutnie nie... gdybym miała to zrobić jeszcze raz, zrobiłabym to - wyszeptała i pocałowała go czule.
- O czym mówicie? - zapytała nagle wchodząca do domu Katie. Potargana i w wymiętoszonych ubraniach.
Ania spojrzała się na nią lekko zmieszana. Wzięła Andy'ego za rękę.
- O niczym takim... takie tam heheszki - podrapała się po głowie.
Katie uniosła wzrok. Wiedziała, że przyjaciółka kręci. 
- Oj przecież widzę... ech, tylko was zostawić samych... ale cóż nie będę oceniać, sama święta nie byłam - zachichotała słodko.
Musiała przyznać w duchu, też z Ashleyem grzeczni nie byli. Pojechali za miasto i cóż... działo się i to mocno.
- Co ja słyszę, no no widzę, że i ciebie Amor za uszy złapał - zaśmiała się Ania i uściskała przyjaciółkę.
- Ano złapał i to bardzo mocno, tak, że nie chciał puścić - odpowiedziała ze śmiechem Katie i popatrzyła się na Andy'ego. - Pamiętaj, jeśli ją skrzywdzisz, będziesz miał ze mną do czynienia - dodała patrząc się groźnie na chłopaka.
- Spokojnie, będę dla niej jak słodki - uśmiechnął się do niej Andy i przytulił ukochaną do siebie.
KONIEC WSPOMNIENIA


***
Ania uśmiechnęła się na to wspomnienie. Potem wszystko potoczyło się tak szybko - zamieszkała z Andym, a Katie wyprowadziła się do Asha, wspólny dom wtedy sprzedały, kasę oddając na cele charytatywne. Szczęście wydawało się być niczym niezmącone. 
Pamiętała jak znalazła klub, jak Katie zaczęła być jej managerką i musiała zrezygnować z pracy na rzecz chłopaków. Wszystko szło jak po maśle, życie w USA zaczynało nabierać rumieńców. Marzenia się spełniały.
Aż do teraz.
Jej oczy nagle wypełniły się łzami. Schowała twarz w poduszkę i zaczęła płakać. Miała złe przeczucia. 
Na ten moment do sypialni wszedł Andy. Od razu rzucił się do ukochanej i przytulił ją mocno.
- Co się stało kochanie? - zapytał z troską.
- Mam złe przeczucia - powiedziała tuląc się do niego. - Boję się o Katie...
- Znowu miałaś ten sen? - spojrzał się na nią pytająco, a Ania pokiwała glową.
- Śniło mi się, że jesteśmy na stacji kolejowej, że we czwórkę czekamy na coś. Przechodzi koło nas jakaś grupa ludzi ubranych na biało. My jesteśmy tacy zagadani, nawet nie zauważamy, jak Katie z nimi odchodzi. Wołam ją, ale ona mnie nie słyszy. Patrzy się na mnie i uśmiecha, ale tak jakby mnie nie widziała - powiedziała powoli próbując powstrzymać łkanie. - Boję się, że to jest jej pożegnanie - dodała zanosząc się na nowo płaczem.
Andy otarł jej łzy. Bał się, że dziewczyna może mieć rację.
- Nie płacz proszę. Ubierz się, wsiądź na "Bestię" i przejedź się po okolicy. Niech ci wiatr rozwieje smutki - powiedział nagle patrząc się na nią uważnie. - Wszystko będzie dobrze - dodał, chociaż sam coraz mniej w to wierzył.
Ania pokiwała głową i usiadła. 
- Masz racje... zrobię to, może to coś da - powiedziała powoli, po czym wstała i ubrała się w motorowe ciuchy, wzięła kask, kluczyki i wyszła bez zbędnego gadania. Wsiadła na swoje cudo i ruszyła przed siebie z piskiem opon.
Wiatr we włosach... to było to. Uwielbiała to uczucie. Czuła jak wszystko rozwiewa się w powietrzu. Nowe życie tętniło w niej niczym krew pompowana przez serce. Wiara w nowe możliwości i w lepsze jutro weszła w nią jak nóż w masło. 
Pojechała do Nate'a. Czuła, że musi z nim porozmawiać. Andy nie musiał wiedzieć o ich kontakcie, wystarczająco miał trosk przez nią.


Zatrzymała się przed domem chłopaka i zadzwoniła do drzwi. Zaskoczony przyjaciel otworzył jej.
- Cześć, co cię tu sprowadza? Jakieś wieści o Katie? - zapytał widząc ją nieco smutną.
Wiedział o stanie przyjaciółki, Ashley też do niego zadzwonił, gdy dziewczyna trafiła do szpitala. Od tamtej pory siedział jak na szpilkach.
- Nie... Przyjechałam pogadać, pomyślałam, że tego potrzebujesz - powiedziała wchodząc do środka. - Chyba, że nie chcesz, to mogę sobie iść - dodała powoli patrząc się na niego pytająco.
- Nie no chodź, zapraszam. Wiesz, że zawsze jesteś tu mile widziana - uśmiechnął się do niej i wziął od niej kurtkę. - Herbaty, kawy, może soku? Alko nie proponuje, bo prowadzisz - zaśmiał się.
- Lampka wina mi nie zaszkodzi, daj - zaśmiała się dziewczyna. - I tak zanim stąd pojadę, to wywietrzeje to ze mnie i będzie dobrze - dodała siadając na kanapie.
Nate pokręcił głową. Dziewczyna coś kombinowała, ale jeszcze nie wiedział co. Postanowił jednak jej ulec, miał zbyt miękkie serce. 
Chwilę później na stole wylądowała butelka wina i zakąski. Usiadł obok niej.
Wreszcie był z nią sam na sam. Wiedział, że spotyka się z Andym, ale i tak go kusiła. Zawsze wyglądała tak seksownie, zwłaszcza teraz, w obcisłych skórzanych spodniach i ciemnej bluzce z dekoltem.
- Jak się czuje Ash? - zapytał nalewając wina. 
- Nie jest najlepiej. Andy był u niego dziś rano, chłopak jest kompletnie załamany, siedzi jak na szpilkach i podrywa się na każdy szmer - odpowiedziała Ania biorąc kieliszek ze stołu. - Boimy się go zostawić samego, ale ze względu na obecną sytuację, nie możemy go wziąć do siebie. Czujemy się tacy bezsilni. Jedyne co możemy zrobić, to jeździć do niego na zmianę. Każdy codziennie tam jeździ i sprawdza, czy nic sobie nie zrobił. To już w końcu trzy tygodnie, jak Katie leży pod respiratorem. To za długo - westchnęła opróżniając kieliszek. - Nalej mi jeszcze - dodała biorąc drugą ręką koreczek z serem.
Nate uniósł brwi zdziwiony.
- Miała być tylko jedna lampka - powiedział powoli. - A co z motorem?
- Spokojnie, panuje nad sytuacją - odpowiedziała Ania patrząc się na niego wyczekująco i wyciągając do niego dłoń z kieliszkiem.
Zrezygnowany Nate nalał jej do pełna. Sam sobie też dolał.
Zamyślił się. Może to była okazja, by coś wskórać? By wreszcie pokazać Ani, co naprawdę do niej czuje. By pokazać jej, że może dać jej więcej niż Andy.
Przez następną godzinę siedzieli i gadali o wszystkim. Zdążyli opróżnić butelkę. Ania wstała i zachwiała się na nogach.
- Oj w tym stanie nigdzie nie pojedziesz - powiedział stanowczo Nate sadzając ją siłą na kanapę. - Zostaniesz tu, dopóki nie wytrzeźwiejesz - dodał biorąc ją mocno w ramiona.
Ania spojrzała się na niego z uśmiechem. Jej osłabione przez alkohol zmysły nic jej nie mówiły. Nie czuła zagrożenia. Czuła się tak... dziwnie bezpieczna w ramionach przyjaciela.
Z drugiej strony był przecież Andy. Ale on nie musiał o niczym wiedzieć. W końcu przytulenie to jeszcze nie zdrada.
- Jasne... z tobą zawsze - wybełkotała i wtuliła się w Nate'a mocno. Oparła mu głowę na ramieniu. 
Chłopak mocno ją do siebie przytulił. To była jego szansa, ten jeden moment. Następna okazja mogła się juz nigdy nie wydarzyć.
Objął ją nieco mocniej i pocałował jej szyję nieśmiało. Miał nadzieję, że nie wyrwie sie, nie ucieknie ani nie zacznie ruszać jej sumienie. 
Dziewczyna zamruczała słodko.
- O ty niegrzeczny kociaku, co ty robisz co? Chcesz się zabawić? - spojrzała się na niego zalotnie.
Plan działał. Nate uśmiechnął się pod nosem.
- No chciałbym, ale przecież masz narzeczonego, co on by powiedział - spojrzał się na nią pytająco.
Ania zachichotała lekko.
- On nie musi o niczym wiedzieć... to zostanie między nami - wyszeptała słodko po czym pocałowała go w usta.
To podziałało na Nate'a niczym płachta na byka, na to właśnie czekał, tego oczekiwał. Od razu odwzajemnił pocałunek i mocno przytulił do siebie dziewczynę. 
Czuł się tak cudownie. Ania wskoczyła mu na kolana okrakiem i zaczęła gmerać przy pasku jego spodni.
- Ja się tym zajmę - powiedział nagle i rozpiął pasek. - A w ogóle to chodź na górę... tam będzie wygodniej - dodał zadziornie po czym wziął dziewczynę na ręce i zaniósł do sypialni. 
Tam rzucił ją wręcz na łóżko i zaczął ściągać z niej ciuchy. Ona nie pozostawała dłużna. Chwilę potem byli już bez niczego. Leżeli obok siebie.
- Na pewno tego chcesz? - zapytał patrząc się wyczekująco na dziewczynę.
Była pijana, ale mogła w każdej chwili otrzeźwieć i zmienić zdanie. A tego nie chciał. Patrzył zafascyowany na jej ciało. Takie je sobie wymarzył. Nie chciał jej do siebie zrazić i stracić tego wszystkiego.
- Na pewno - odpowiedziała dziewczyna dotykając jego stojącej i twardej męskości, czym wywołała u Nate'a gardłowy jęk. - Zróbmy to - wyszeptała podnieconemu chłopakowi do ucha.
Nie trzeba mu było tego dwa razy powtarzać. Chwilę potem byli już jednością i odlatywali do nieba...
Trzy godziny później było już po wszystkim. Leżeli w swoich ramionach. Ania była zupełnie trzeźwa, jednak nigdzie nie miała zamiaru iść.
- Nie żałujesz tego co się stało? - zapytał nagle Nate gładząc ją po włosach. - W końcu nie byliśmy trzeźwi...
- Spokojnie, nie żałuję - uśmiechnęła się do niego Ania dotykając jego twarzy. - Ale... niech to zostanie między nami, Andy nie może się o tym dowiedzieć - dodała poważnie całując go w nos.
- Jasne, wiemy o tym tylko my dwoje - wyszeptał jej do ucha słodkim tonem Nate i przytulił ją mocno.
Ania wtuliła się w niego ufnie. Naprawdę tego nie żałowała. Potrzebowała takiego odlotu z kimś innym niż Andy. Oczywiście narzeczony nie miał prawa się o tym dowiedzieć.
- Będę musiała się zbierać... - powiedziała nagle. - Andy zaraz zacznie mnie szukać - dodała wstając z łóżka i zaczęła zbierać ubrania, po czym zaczęła się ubierać.
Nate usiadł na łóżku obok niej. 
- Powtórzymy to kiedyś? - popatrzył się na nią pytająco.
Ania uśmiechnęła się zakładając spodnie.
- Na pewno - powiedziała słodko. - Musimy tylko poczekać na odpowiedni moment. A ten z pewnością niedługo nastąpi - dodała słodko i dała Nate'owi buziaka. - Muszę lecieć... do zobaczenia słodziaku - wyszeptała czule i wybiegła przed siebie.
Nate popatrzył się jeszcze za nią. Stanął w oknie i patrzył jak odjeżdża. Już za nią tęsknił.
Tymczasem Andy robił to samo w swoim domu. Czekał na Anię, zastanawiał się, gdzie mogła pojechać. Zwykle nie znikała na tak długo.
W końcu zobaczył jak wjeżdża na podjazd. Weszła po chwili do domu, a wtedy powitał ją mocnym przytuleniem.
- Gdzie byłaś...? Martwiłem się - powiedział tuląc ją mocno do siebie. - Nigdy nie znikałaś na tak długo...
- Musiałam przemyśleć parę spraw - uśmiechnęła się wtulając się w niego mocno. - Przepraszam, że musiałeś tak długo na mnie czekać - dodała słodko.
Przytulił ją jeszcze mocniej do siebie i wsadził nos w jej włosy. Poczuł dziwny zapach. Męskich perfum. Takich używała tylko jedna osoba.
- Byłaś u Nate'a - powiedział nagle. - Co robiłaś u niego tak długo?
Ania uniosła głowę zdziwiona.
- Skąd wiesz? - zapytała.
- Czuję jego perfumy od ciebie.
Dziewczyna westchnęła.
- Tak, byłam u niego. Przytuliłam się do niego, rozmawialiśmy i zapach został, ot co - powiedziała poważnie. - To w końcu mój najlepszy przyjaciel, pojechałam mu się wygadać, nie wiem czemu robisz z tego taką sensację i dorabiasz do tego teorię spiskową - dodała lekko urażonym tonem i poszła do kuchni.
Andy westchnął. Nie chciał zabrzmieć jak zazdrośnik. W końcu już nieraz o to miał z Anią spinę.
- Nie robię z tego sensacji, po prostu dziwnym dla mnie jest, że wracasz do domu po kilku godzinach i czuję na tobie perfumy innego faceta - powiedział poważnie starając się brzmieć łagodnie.
Ania wstawiła wodę na makaron. Miała zamiar wziąć się za obiad. 
- Pojechałam do mojego przyjaciela, to wszystko - powiedziała stanowczo tonem oznaczającym, że uważa dyskusję za zakończoną. - A teraz pomóż mi, robię makaron z kurczakiem w sosie słodko-kwaśnym, odpowiadasz za sos - dodała poważnie i odwróciła się do niego tyłem.
Andy westchnął tylko i wziął się do roboty. Miał nadzieję, że lód między nimi w końcu odtaja...

***
Minęło kilka dni. Ania i Andy żyli tak jakby obok siebie. Nastąpił lekki chłód w ich relacjach. I nie tylko w relacjach, także w sypialni dało się to zauważyć.
Nie kochali się już tak często. Andy widział dziwne zachowanie ukochanej, która coraz częściej nie miała ochoty na wspólne igraszki.
Pewnego wieczora siedziała w łóżku obok niego i czytała książkę. On siedział obok niej i patrzył na nią niczym zakochany chłopak, którym zawsze był. Kochał ją nad życie i za nic nie chciał jej stracić. Jeśli miał odbudować ten ogień, to teraz był na to czas.
Przytulił ją mocno do siebie. Była w seksownej koszulce, zaczął więc lekko zsuwać jej ramiączko.
- Andy, co ty wyprawiasz? - Ania spojrzała się na niego pytająco. Odłożyła książkę. - Czyżbyś miał na coś ochotę? - zapytała patrząc się na niego lekko zalotnym wzrokiem.
Nie mogła go dłużej odpychać. Jeśli chciała zdjąć z siebie jakiekolwiek podejrzenia o potencjalną zdradę, musiała zrobić to teraz. Zresztą, tęskniła za nim i za tym ogniem w łóżku.
- Na ciebie, mój kociaku - wyszeptał zalotnie Andy i zdjął z niej koszulkę jednym płynnym ruchem. 
Dziewczyna nie stawiała oporu i szybko dobrała się do jego bokserek. Po czym sama zdjęła własne majteczki.
- To świetnie się składa, bo ja na ciebie też - zamruczała do jego ucha i powaliła go na poduszki, po czym pocałowała go namiętnie siadając na nim. 
Po chwili zaczęła go naprawdę czule pieścić całując go po całym ciele. Schodziła coraz niżej. Przesunęła językiem po jego twardej i nabrzmiałej męskości. Chłopak jęknął słodko i dotknął jej włosów.
- O tak, rób mi tak skarbie - wyszeptał podniecony poddając się totalnie jej pieszczocie.
Dziewczyna zachichotała słodko. Przesunęła jeszcze kilka razy językiem po tym czułym miejscu i po chwili nabiła się  na niego stając się z ukochanym jednością.
- Odlećmy dziś do gwiazd kochanie - wyszeptała podniecona ruszając biodrami.
Andy jęknął głośno i chwycil ukochaną za pośladki. Zapowiadała się długa noc...


***
Skończyli dopiero nad ranem. Ania wymknęła się po cichu z łóżka. Zalożyła koszulke ukochanego i poszła do swojej pracowni.
Nie mogła spać. Siedziało w niej coś takiego, że musiała zrobić coś z tym smutkiem i dziwnymi przeczuciami.
Usiadła na krześle i wzięła gitarę elektryczną. Nastroiła ją i zaczęła grać oraz śpiewać:

I ruled the world
With these hands I shook the heavens to the ground
I laid the gods to rest

I held the key to the kingdom
Lions guarding castle walls
Hail the king of death

Then I lost it all
Dead and broken my
Backs against the wall
Cut me, open I

Just trying to breathe
Just trying to figure it out
Because I built these walls
To watch 'em crumble down
I said

Then I lost it all
Who can save me now?

I stood above, another war
Another jewel above the crown
I was the fear of man

But I was blind
I couldn't see
The world there right in front of me
But now I can

Yeah

Because I lost it all
Dead and broken my
Backs against the wall
Cut me, open I

Just trying to breathe
Just trying to figure it out
Because I built these walls
To watch 'em crumble down
I said

Then I lost it all
Who can save me now

I believe that we all fall down
Sometimes, oh
Can't you see (can't you see)
That we all fall down
Sometimes, oh

Oh yeah, oh yeah, oh yeah

I believe that we all fall down
Sometimes, ohh (can't you see), yeah

Can't you see
That we all fall down
Sometimes, oh
, yeah

I believe that we all fall down
Sometimes, yeah

Andy stał i słuchał tego, co grała jego ukochana. Dźwięki gitary obudziły go i sprawiły, że przyszedł posłuchać.
- Pięknie - powiedział tylko, gdy dziewczyna skończyła grać.
Ania spojrzała się na niego smutno. Uśmiechnęła się lekko. Odłożyła gitarę i przytuliła się do niego mocno.
- Czułam, że muszę... siedziało to we mnie - powiedziała cichym głosem wtulając się w ukochanego. - Mam przeczucie... że stanie się coś złego. Stanie się to dziś... Czuję to - dodała powoli smutnym głosem.
Andy tulił ją do siebie mocno. Nie mówił nic, czasami milczenie wystarczało za wszystko.
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. 
- Pójdę otworzyć... kogo to o tej porze niesie - pokręciła głową dziewczyna i poszła otworzyć.
Po drodze targały nią niezdrowe przeczucia. Miała wrażenie, że ta wizyta nie jest przypadkowa. Ktokolwiek to był.
Otworzyła drzwi. Za progiem stali Nate i Ashley. Ten pierwszy podtrzymywał tego drugiego, który miał grobową minę.
- Cześć chłopaki, co się stało? - zapytała wpuszczając ich do domu. - Ashley... co się dzieje? Czemu Nate cię trzyma? Na Boga powiedzcie mi - dodała coraz bardziej zaniepokojona ich milczeniem i bardzo smutnymi minami.
Ashley spojrzał się na nią poważnie. W oczach miał łzy.
- Dzwonili ze szpitala... - zaczął powoli. - Dziś o północy... Umarła Katie.
Ania oparła się o Andy'ego, który natychmiast złapał ją za ramię i przytulił.
- Ale jak to umarła? - zapytała powoli.
- Stan od tygodnia był beznadziejny. Wczoraj przed północą zatrzymała się. Reanimowali ją, ale bezskutecznie... Odeszła.
Ania nie mogła w to uwierzyć. Miała ochotę wyć i krzyczeć. 
- To niemożliwe... - wyszeptała tylko, po czym zemdlała.

Rozdział 7 - Punching Bag

  Następnego dnia po przyjęciu zaręczynowym przyszedł dzień wyjazdu Iwonki i Huberta. Ania postanowiła odwieźć ich sama, gdyż Nate miał dużo...